Śledczy zamykają sprawę wież K-Towers, które chciała budować w stolicy powiązana z PiS spółka Srebrna.
„Nie zaszły jakiekolwiek okoliczności wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena" – twierdzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie i odmawia wszczęcia śledztwa z doniesienia austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. To – zdaniem śledczych – spór cywilnoprawny, a nie sprawa karna.
Wydatki bez pokrycia
Birgfellner twierdzi, że przez 14 miesięcy (w latach 2017–2018) pracował dla spółki Srebrna przy projekcie budowy wież mających upamiętnić Lecha Kaczyńskiego – żądał od niej zapłaty 1,3 mln euro za prace przy tej inwestycji. Miał je wykonać on sam i podwykonawcy, w tym architekci i prawnicy – dwie refaktury poniesionych kosztów wystawił 14 czerwca 2018 r.
Pełnomocnicy biznesmena, składając zawiadomienie, zapewniali, że śledczy posiadają dowody na oszustwo ze strony prezesa PiS. To jednak nie ma pokrycia w materiałach postępowania (o czym latem pisała już „Rzeczpospolita").
W ocenie prokuratury Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających poniesione koszty. „Nigdy nie konsultował planowanych wydatków i nigdy wcześniej nie zwrócił się do spółki Srebrna o zwrot poniesionych przez siebie kosztów własnych. Nie przedstawił żadnego rozliczenia i dowodów potwierdzających faktycznie poniesienie takich kosztów" – wskazuje prok. Łapczyński. I wylicza: – Biznesmen nie przedstawił również żadnych pisemnych umów zawartych z podmiotami, którym miał zlecić określone prace, a które to dokumenty umożliwiałyby weryfikację faktur wystawionych przez podmioty mające działać na jego zlecenie – podkreśla.