To pierwsza tak duża indywidualna wystawa artysty po kilkunastu latach. Prezentuje prace z ostatnich 20 lat, nosi tytuł „Taki pejzaż", nawiązujący do dramatycznej piosenki Ewy Demarczyk, sugerując zarazem, że to malarska opowieść o polskim pejzażu.
– Jest to wystawa o rozszerzonym pojęciu krajobrazu – wyjaśnia „Rz" jej kurator Adam Szymczyk. – Krajobrazu wielokulturowego, zaludnionego przez rozmaitych bohaterów, postaci historyczne i współczesne. Choć przedstawione miejsca można konkretnie zlokalizować, to jednak Sasnal maluje często pejzaże nie do końca geograficznie określone.
Miejsce pokazu, Muzeum Historii Żydów Polskich, zapewne zdecydowało, że jego tematem dominującym jest Holocaust i zagłada Żydów. Wilhelm Sasnal mierzy się w swej sztuce z traumatycznymi przeżyciami wojennymi, a raczej zbiorową pamięcią o nich. Jak sam wyjaśnia we wprowadzeniu do wystawy: „Pejzaż nie jest neutralny, ma wiele warstw. Pod pierwszą warstwą zachwytu pejzaż polski kryje wiele innych, skłaniających do refleksji".
Jeden z najnowszych obrazów, „Pierwszy stycznia", na pozór opowiada o beztroskiej drodze powrotnej samochodem z zabawy sylwestrowej spod Krakowa, podczas której nagle na horyzoncie wyłoniło się Muzeum Auschwitz. Artysta w katalogu komentuje, że było to tak wstrząsające doznanie, że musiał zatrzymać auto.
Urodzony w 1972 roku Sasnal często zaskakuje. Dlaczego pamięć zbiorowej traumy pozostaje w nim tak silna? Czasem są to reminiscencje wspomnień z najbliższego otoczenia, jak w komiksowym wielkoformatowym płótnie „Synagoga Mościce", inspirowanych lokalnym pejzażem dzielnicy Tarnowa, w którym artysta się wychował. A właściwie poczuciem niepokojącej nieobecności polskich Żydów, po których pozostały we współczesnym krajobrazie tylko nikłe ślady.