Prezydent Rumunii Klaus Iohannis: NATO odstraszy i bez stałych baz

- Potrzebujemy więcej Europy, nie mniej – mówi Bogusławowi Chrabocie prezydent Rumunii Klaus Iohannis

Aktualizacja: 06.07.2016 06:03 Publikacja: 05.07.2016 18:10

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis: NATO odstraszy i bez stałych baz

Foto: AFP, Stephane de Sakutin

Fala populizmu i nacjonalizmu zalewa Europę, w szczególności Środkową. Na ile może objąć pański kraj po wyborach parlamentarnych pod koniec tego roku?

Klaus Iohannis, prezydent Rumunii: Rumunia pokazała swoje przywiązanie do podstawowych wartości Europy, dlatego prawdopodobieństwo wzrostu populistycznych tendencji w tegorocznych wyborach jest dość niewielkie. Cieszę się, mogąc powiedzieć, że poziom zaufania narodu dla projektu Unii Europejskiej pozostaje znacząco wysoki i mam nadzieję, że ten proeuropejski trend będzie kontynuowany. Zarówno na poziomie dialogu obywatelskiego, jak i politycznego. Rumunia jest uważana także za wzór pod względem ochrony i promocji praw mniejszości narodowych, skupiania się na różnorodności kulturowej oraz szeroko rozumianej międzykulturowości – także dlatego uważam, że ryzyko radykalizacji społeczeństwa jest znikome. Nasz model stworzony z udziałem członków mniejszości narodowych w pełni sprostał wyzwaniom ochrony i dbania o sedno tożsamości – etniczność, język, kulturę oraz religię. Sprawdził się również pod względem zdefiniowania zintegrowanej i tolerancyjnej przestrzeni kulturowej opartej na interetnicznym dialogu, na wzajemnym uznaniu oraz szacunku.

Zobacz nasz specjalny raport: Szczyt NATO na rp.pl

Na przestrzeni lat skuteczność ochrony i promocji tożsamości osób należących do mniejszości narodowych w Rumunii była bardzo doceniana także przez rozmaite organizacje monitorujące te kwestie w ramach Rady Europejskiej. Pod tym względem przewyższyliśmy nawet międzynarodowe standardy.

Unia stoi obecnie przed wieloma wewnętrznymi i zewnętrznymi wyzwaniami – migracje, terroryzm, zmienna sytuacja bezpieczeństwa w swoim sąsiedztwie itp. Tym zmianom towarzyszą rosnące nastroje antyeuropejskie, ksenofobiczne, a także powstające równocześnie radykalne ideologie. Widzimy, że projekt pod nazwą UE i jego podstawowe wartości są obecnie poddawane w wątpliwość w sposób nie zawsze konstruktywny.

Musimy starać się jako cała wspólnota o ochronę wartości, których jesteśmy częścią – jako otwarte, tolerancyjne społeczeństwa oparte na liberalnych demokracjach, bazujące na poszanowaniu dla praw człowieka, z prawdziwym przekonaniem do integrowania odmiennych od siebie kultur. Populizm, nacjonalizm i związane z nimi zjawiska polityczne rozwijają się przeważnie jako konsekwencja niezadowolenia społecznego, przybierają różne formy i stopnie nasilenia. Nigdy nie jest łatwo znajdować na nie odpowiednie środki zaradcze, jednak należy podchodzić do tego jako do spójnego procesu, w którym wspólnie szukają rozwiązań zarówno instytucje, jak i jednostki. Politycy z całej Europy muszą czuć szczególną odpowiedzialność, by nie podsycać takich tendencji.

Osobiście uważam, że więcej Europy, a nie mniej, jest odpowiednim rozwiązaniem. Dla tych właśnie powodów Rumunia nieustannie promuje i będzie kontynuować promowanie inicjatyw i strategii mających na celu konsolidację struktur UE wraz z ich wartościami dla naszego wspólnego dobra.

Wybór pierwszego prezydenta pochodzącego z mniejszości narodowej stanowi tu wyjątek. Czym to tłumaczyć?

Wierzę, że mój wybór na stanowisko prezydenta Rumunii może świadczyć o kilku istotnych sprawach, o których wspomniałem przy okazji interkulturalizmu: obecna Rumunia wykształciła tradycję interetnicznej tolerancji i otwartego dialogu między kulturami, także między kulturą towarzyszącą większości narodowej a pozostałymi mniejszościami. W czasach posttotalitarnych, gdy tworzyło się społeczeństwo oparte na praworządności i prawach człowieka, standardy wprowadzane w Rumunii w celu ochrony przynależności do mniejszości narodowych z pewnością należały do najwyższych w Europie.

Zdaję sobie także sprawę, że kwestia mojej przynależności etnicznej nie była głównym powodem wyboru na prezydenta przez moich rodaków (Klaus Iohannis jest Sasem z Siedmiogrodu – red.) niezależnie od ich przynależności do odpowiednich grup. Moim zdaniem rumuński wyborca przywiązuje mniejszą wage do etniczności kandydata, a bardziej jest zainteresowany jego poglądami politycznymi i tym, czy będzie on czy ona w stanie sprostać oczekiwaniom społeczeństwa. Uważam, że na tym powinna opierać się Europa. Rumunia jest przesiąknięta taką europejskością.

Innym fundamentalnym celem pańskiej prezydentury jest wzmocnienie więzi transatlantyckich. Jednak na szczycie NATO w Warszawie nie zapadnie decyzja o ustanowieniu stałych baz sojuszu w Europie Środkowej. Czy Sojusz nie idzie na nadmierne ustępstwa wobec Rosji?

Dla Rumunii pakt transatlantycki pozostaje podporą globalnego i regionalnego pokoju oraz bezpieczeństwa. W tym zakresie współpracujemy dwustronnie zarówno z NATO, jak i ze Stanami Zjednoczonymi, dokładając wszelkich starań, by te strategiczne partnerstwa umacniać. Rozmieszczenie amerykańskich systemów rakietowych Aegis w Rumunii jest dowodem na działania w ramach strategicznego projektu transatlantyckiego. Amerykański system na terenie Rumunii stanie się zintegrowaną częścią antyrakietowej tarczy NATO, stanowiąc ogromny wkład w nasze wspólne bezpieczeństwo.

Po szczycie w Walii, jeszcze przed szczytem warszawskim, NATO udowodniło chęć do wzmocnienia wspólnej obrony w zakresie 360 stopni. Dzięki takiemu podejściu sojusz jest w stanie odpowiadać na wyzwania nadchodzące z każdej strony, zarówno ze wschodu, jak i z południa. Działania sojuszu koncentrują się na trzech kierunkach: odstraszanie, obrona i dialog. Wszystkie muszą być równolegle rozwijane, przede wszystkim po to, by prezentować naszą solidarność i niepodzielność wspólnego bezpieczeństwa.

Decyzje warszawskiego szczytu NATO wzmocnią obecność sojuszu na terytorium wschodnich członków, nawet jeżeli taka obecność nie będzie oznaczać stałych baz. Strategiczne wyzwania naszych czasów dowodzą, że nie liczy się samo posiadanie stałych baz wojskowych, ale solidna i wiarygodna obecność sił sojuszu w zbalansowanej formie na terenie całej wschodniej flanki NATO. Tak by skutecznie odstraszać kogokolwiek, kto próbowałby naruszyć bezpieczeństwo Sojuszu. Przekłada się to na rozmaite środki zabopiegawcze i zniechęcające pod względem obronnym. W odniesieniu do Rosji dialog wciąż pozostaje mocnym środkiem negocjacyjnym, ale jego skuteczność zależy od podejścia samej Rosji.

Znany eurodeputowany Fideszu prof. Gyorgy Schopflin twierdzi, że nigdy nie udało się doprowadzić do pojednania rumuńsko-węgierskiego. Na ile historyczne antagonizmy między Budapesztem i Bukaresztem stanowią przeszkodę dla współpracy regionalnej w Europie Środkowej?

Stanowisko rumuńskich władz, polityków – także i moje – co do dwustronnych relacji z Węgrami bazuje na zasadach strategicznego partnerstwa między oboma krajami zawartego w 2002 r., a także na przestrzeganiu politycznych oraz prawnych podstaw tych stosunków, w szczególności Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie z 1996 r.

W odniesieniu do tego kontynuujemy dwustronny dialog i współpracę na drodze do normalnych, zdrowych oraz pragmatycznych relacji między dwoma sąsiadującymi państwami, które są partnerami strategicznymi jak również członkami UE oraz NATO. Czynimy to poprzez promowanie przemyślanego podejścia na wszystkich polach wspólnych interesów naszych obustronnych stosunków.

Kontakty, jakie mieliśmy w ostatnim czasie, takie jak moje spotkanie w Bukareszcie z prezydentem Jánosem Áderem przy okazji szczytu na wysokim szczeblu przywódców państw Centralnej i Środkowej Europy w listopadzie 2015 r, wizyta węgierskich ministrów spraw zagranicznych i handlu w Bukareszcie (w styczniu 2016 r.) czy Wspólny Międzyrządowy Komitet Współpracy Gospodarczej (luty 2016 r.) stanowią namacalne dowody naszego zaangażowania we wzmacnianie stosunków.

Działamy na rzecz umacniania współpracy ekonomicznej, jak i dla zwiększania równorzędnego udziału naszych inwestorów w projektach dotyczących wspólnego dobra. Wymiana handlowa między krajami nieustannie rośnie, Węgry są naszym trzecim partnerem gospodarczym. Przeprowadziliśmy wspólnie wiele dużych projektów infrastrukturalnych jak m.in. połączenie autostrad A1 i M43 (Nadlac-Csanadpalota) czy transgraniczne systemy światłowodów. Czekamy także na postępy w kolejnych głównych pracach jak połączenie autostrad A3 i M4 (Bors-Nagykereki) oraz zwiększanie przepustowości interkonektora sieci gazowej Arad-Szeged jako części regionalnego projektu BRUA.

Jestem głęboko przekonany, że rumuńsko-węgierski dialog polityczny, współpraca wojskowa, koordynacja w sprawach unijnych, wymiana handlowa, inwestycje, współpraca transgraniczna są i będą wciąż rozwijane wraz z mocnymi działaniami na polu kultury i edukacji, szczególnie mając na względzie fakt, iż mamy w Rumunii silną mniejszość węgierską i niewielką rumuńską mniejszość na Węgrzech. Powinny one stać się naturalnym pomostem łączącym nasze kraje.

Naturalnym punktem odniesienia dla pana są Niemcy. Na ile Sasi z Siedmiogrodu mogą stanowić pomost do budowy uprzywilejowanego partnerstwa między Berlinem i Bukaresztem?

Dziś Rumunia i Niemcy cieszą się uprzywilejowanymi stosunkami opartymi na długiej historii, są sojusznikami w UE i NATO. Relacje doświadczyły stabilnego wzrostu oraz wspaniałej współpracy na wielu polach – politycznym, ekonomicznym, społecznym i kulturowym.

Dla Rumunii stosunki z Niemcami mają znaczenie historyczne. Dialog polityczny w ostatnich latach cechowała szczególna dynamika wzrostu, która także potwierdza dobre zrozumienie wspólnych interesów, zarówno w Unii Europejskiej, a także na poziomie regionalnym i międzynarodowym. Wiąże nas również głęboka, historyczna przyjaźń, o której świadczą przede wszystkim wieki wspólnego zamieszkiwania przez Rumunów, Sasów i Szwabów regionów Transylwanii, Banatu i Bukowiny.

Mniejszość niemiecka, nie tylko Sasi, ale i Szwabi, stanowi most pomiędzy Rumunią a Niemcami, znaczącą siłę promującą wizerunek Rumunii.

W dzisiejszych czasach niezaprzeczalny jest fakt, iż to właśnie mniejszości narodowe są kluczowe do zapewniania regionalnego pokoju i stabilności. Niedawne wydarzenia w Europie Południowo-Wschodniej przypominają lekcje, które historia nowoczesnej Europy tak często powtarzała: mniejszości narodowe mogą stanowić cenny pomost między państwami, gwarancje stabilności i pokoju. Rumunia ze swoimi 20 mniejszościami doskonale rozumie obecną sytuację tych ludzi oraz ich prawo do zachowania swoich tożsamości.

Obecnie rumuńsko-niemiecka współpraca dotycząca mniejszości niemieckiej w Rumunii jest prowadzona w duchu europejskim.

Jakie są perspektywy przystąpienia Rumunii do strefy euro, a także do porozumienia z Schengen?

Przystąpienie do strefy euro, przewidziane przez rumuński Traktat Akcesyjny, to ważny projekt wybiegający w przyszłość. Przyjęcie wspólnej waluty musi zostać dobrze przygotowane przez prawdziwą konwergencję, by przynieść pozytywne skutki dla ekonomii i dla codziennego życia obywateli.

Jeżeli chodzi o wejście do strefy Schengen, to ten cel pozostaje naszym podstawowym ze względu na takie zobowiązanie umieszczone w Traktacie Akcesyjnym do UE oraz na fakt spełnienia wszystkich wymagań. Pozostajemy w ciągłym dialogu z partnerami z krajów członkowskich, by wypracować warunki do podjęcia pozytywnej decyzji w najbliższej przyszłości.

Oczywiście, jesteśmy świadomi, że obecnie uwaga skupiona jest na podtrzymaniu integralności i sprawnego funkcjonowania strefy Schengen, w szczególności ze względu na wyzwania, jakim teraz musi stawiać czoła UE.

Potrzeba wszelkich starań do utrzymania projektu Schengen, jednego z najważniejszych osiągnięć integracji europejskiej, namacalnej korzyści dla obywateli Europy i podstawowego filaru jednolitego rynku UE. W tym konkteście przystąpienie Rumunii pozwoli na dodatkowe wzmocnienie bezpieczeństwa strefy Schengen ze względu na fakt, iż duży fragment zewnętrznej granicy Unii podlega wysokim standardom unijnym. Będzie to także dodatkowy komunikat o możliwości zaufania skuteczności strefy.

Kraje zachodnich Bałkanów zablokowały drogę dla uchodźców. Jak duże jest ryzyko, że nowy szlak migracji będzie przebiegał teraz przez Rumunię i Bułgarię, jeśli niepewne przecież porozumienie w tej sprawie z Turcją się załamie?

Obecnie nie ma przesłanek, by mówić, że szlak migracji może zacząć przebiegać przez Rumunię. Na naszej granicy panuje spokój. Rumunia dokładnie monitoruje sytuację na granicy, a odpowiednie instytucje mają przygotowane plany awaryjne.

Chociaż Rumunia nie została poddana presji migracji, zachowujemy ducha solidarności. Wnosi ważny wkład w działalność Fronteksu (unijnej agencji ochrony granic – red.), zajmuje w nim drugie miejsce po Niemczech, oraz Europejskiego Biura Wsparcia Azylowego, wspiera również Grecję w kwestii migracyjnej.

Kluczową sprawą pozostaje współpraca na linii UE – Turcja. Wspieramy dotychczas osiągnięte na tym polu porozumienie i mamy nadzieję na jego dalszy pozytywny rozwój oparty na działaniach obu stron ku wzmocnieniu współpracy.

Jednak, by rozwiązywać problemy na dłuższą metę, powinniśmy się koncentrować na środkach celujących zarówno w migrację pod względem zewnętrznym, jak i w powody jej powstawania. Dla Unii Europejskiej kluczowe pozostaje rozwijanie dialogu oraz współpracy w zakresie migracji pomiędzy krajami zarówno będącymi pierwszymi, jak i docelowymi ogniwami tego procesu. Należy umiejętnie zaangażować je w prawdziwe partnerstwo umożliwiające identyfikację i wprowadzenie rozwiązań stanowiących środki zaradcze wobec wyzwań migracyjnych opartych jednocześnie na wzajemnym wkładzie.

Rumunia wspiera priorytety ustalone na poziomie unijnym, w szczególności w odniesieniu do porozumień dotyczących odsyłania i ponownego przyjmowania migrantów, zwalczania nielegalnej migracji, wzmacniania krajów trzecich odnośnie zarządzania tym procesem oraz lepszego wykorzystania środków pomocowych UE.

Fala populizmu i nacjonalizmu zalewa Europę, w szczególności Środkową. Na ile może objąć pański kraj po wyborach parlamentarnych pod koniec tego roku?

Klaus Iohannis, prezydent Rumunii: Rumunia pokazała swoje przywiązanie do podstawowych wartości Europy, dlatego prawdopodobieństwo wzrostu populistycznych tendencji w tegorocznych wyborach jest dość niewielkie. Cieszę się, mogąc powiedzieć, że poziom zaufania narodu dla projektu Unii Europejskiej pozostaje znacząco wysoki i mam nadzieję, że ten proeuropejski trend będzie kontynuowany. Zarówno na poziomie dialogu obywatelskiego, jak i politycznego. Rumunia jest uważana także za wzór pod względem ochrony i promocji praw mniejszości narodowych, skupiania się na różnorodności kulturowej oraz szeroko rozumianej międzykulturowości – także dlatego uważam, że ryzyko radykalizacji społeczeństwa jest znikome. Nasz model stworzony z udziałem członków mniejszości narodowych w pełni sprostał wyzwaniom ochrony i dbania o sedno tożsamości – etniczność, język, kulturę oraz religię. Sprawdził się również pod względem zdefiniowania zintegrowanej i tolerancyjnej przestrzeni kulturowej opartej na interetnicznym dialogu, na wzajemnym uznaniu oraz szacunku.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762