Gospodarka potrzebuje „cierpliwego” kapitału

Nowy fundusz NCBR z budżetem 2 mld zł będzie inwestował w innowacje, które wymagają stosunkowo niskich nakładów inwestycyjnych, przy dużym wkładzie intelektualnym. – To one dają Polsce największe szanse na globalny sukces – mówi prof. Maciej Chorowski, prezes Narodowego Centrum Badań i Rozwoju

Publikacja: 28.12.2016 20:00

Gospodarka potrzebuje „cierpliwego” kapitału

Foto: PAP/EPA

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju, tworzy nowy fundusz inwestycyjny dla innowacji. Połowę jego budżetu mają zapewnić korporacje. Dlaczego miałyby one wspólnie z NCBR inwestować w start-upy?

Fundusz utworzony przez NCBR i firmy, a precyzyjniej ich fundusze korporacyjne (tzw. CVC), ma mieć budżet 2 mld zł. Pieniądze te będą inwestowane w małe i średnie przedsiębiorstwa, chcące komercjalizować wyniki badań naukowych. To rozwiązanie przyniesie wiele korzyści. Po pierwsze pieniądze NCBR-u, wzmocnione pieniędzmi prywatnymi, dopłyną do gospodarki. Po drugie, dzięki temu, że zarządzający tymi funduszami będą duże korporacje, to będą one w stanie uniknąć często ryzykownych działań związanych z prowadzeniem badań naukowych na własną rękę. Skorzystają z rozwiązań dostarczonych przez start-upy. Dla tych ostatnich to również atrakcyjne rozwiązanie, bo zyskają w koncernach interesujące rynki zbytu dla rezultatów tych badań. To schemat, w którym duże firmy mogą więc z jednej strony stać się pośrednimi beneficjentami badań, ale także – poprzez utworzenie rynku – doprowadzą do tego, że te niewielkie firmy uzyskają referencje, które im potem ułatwią start na rynku globalnym.

W jaki sposób chcecie pozyskać korporacje do tego funduszu?

Ich poszukiwaniem w przyszłym roku zajmie się PFR Ventures. Kandydaci będą musieli spełnić warunki gotowości organizacyjnej. To powinny być silne organizmy gospodarcze, które potrafią wylegitymować się dobrymi zespołami zarządzającymi.

Nie będzie tak, że w projekt ten zaangażowane zostaną same spółki Skarbu Państwa?

Nie dzielimy spółek według charakteru własności. Koncentrujemy się natomiast na ich zdolności do prowadzenia takiej działalności. Firma musi więc być na tyle duża, by podołała wyborowi zespołów zarządzających w funduszu, zainwestowaniu odpowiednio dużych środków, a do tego miała również swój wewnętrzny interes w wykorzystaniu rezultatów badań prowadzonych przez te wspierane małe firmy.

Ile korporacji chcecie wybrać do tego projektu? Na jakiego rzędu inwestycje zaangażowane w ten projekt firmy muszą się przygotować?

Nie planujemy tworzyć rozdrobnionej struktury. Zatem wyłonienie 100 CVC dysponujących budżetami po 10 mln zł nie wchodzi w rachubę. Przyjmuje się, że duży fundusz VC powinien dysponować kwotą co najmniej 200 mln zł. I takiej zasady chcemy się trzymać. To oznacza, że będziemy chcieli wyłonić kilka, maksimum 10 zespołów zarządzających. Chodzi o wybranie odpowiednio silnych podmiotów, będących w stanie tworzyć strategie inwestycyjne, które są dalekowzroczne. To powinien być tzw. kapitał „cierpliwy", który nie oczekuje zwrotu w ciągu kilku miesięcy, czy paru lat, a działa w perspektywie co najmniej dekady.

Te korporacje muszą ponadto być w stanie ponieść ryzyko prowadzenia dość zaawansowanych badań, które często są bardzo kapitałochłonne.

Jaki jest harmonogram działania funduszu?

Program skalowany jest na 13 lat. Spodziewamy się, że zespoły zarządzające powinny być wybrane jeszcze w 2017 roku. Następnie cztery lata przewidziane są na dokonanie inwestycji. W ciągu kolejnych 7-8 lat program powinien przynieść już owoce. Chodzi o inwestycje zwrotne, zatem te firmy, które osiągną sukces rynkowy, powinny zwrócić zainwestowane w nie kwoty. Spodziewamy się, że w perspektywie dekady do NCBR powinien zacząć płynąć więc strumień pieniędzy, które byłyby ponownie reinwestowane.

Jakiego rodzaju badania będą głównie wspierane?

Chodzi o nowe technologie. Mogą to być technologie materiałowe, związane z przetwórstwem żywności, medyczne, biotechnologie. Ale to, co w Polsce wydaje się szczególnie interesujące, to technologie związane z cyfryzacją, czyli IT. Według mnie Polska ma szanse na sukces tam, gdzie są możliwości dojścia do innowacyjnego produktu finalnego przy stosunkowo niskich nakładach inwestycyjnych, a dużym wkładzie intelektualnym. W związku z tym sektor IT wydaje się szczególnie predestynowany. Osiągnięcie takiego rezultatu, np. w sektorze energetyki jądrowej byłoby już nierealne. To branża, która wymaga bowiem ogromnych wydatków inwestycyjnych. A środki, którymi dysponujemy, nie byłyby wystarczające, żeby rozwinąć nowe technologie w tej dziedzinie.

Sporo mówimy o wsparciu strony biznesowej. A gdzie w tym programie pojawia się impuls dla nauki?

Firmy, które będą starały się o środki z funduszu, muszą mieć świadomość znaczenia badań naukowych dla rozwoju gospodarki. Impuls dla uczelni, instytucji naukowych i ośrodków badawczych powinien wyjść właśnie od zespołów posiadających już pieniądze, które będą mogły bezpośrednio wykorzystać do rozwoju produktu, do przygotowania go na tzw. rynek beta. To one będą musiały we własnym interesie nawiązać współpracę z ośrodkami naukowymi. Tam jest bowiem odpowiednie know-how. Nie mam wątpliwości, że uniwersytety zyskają poligon do realnego wdrażania swoich pomysłów.

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju, tworzy nowy fundusz inwestycyjny dla innowacji. Połowę jego budżetu mają zapewnić korporacje. Dlaczego miałyby one wspólnie z NCBR inwestować w start-upy?

Fundusz utworzony przez NCBR i firmy, a precyzyjniej ich fundusze korporacyjne (tzw. CVC), ma mieć budżet 2 mld zł. Pieniądze te będą inwestowane w małe i średnie przedsiębiorstwa, chcące komercjalizować wyniki badań naukowych. To rozwiązanie przyniesie wiele korzyści. Po pierwsze pieniądze NCBR-u, wzmocnione pieniędzmi prywatnymi, dopłyną do gospodarki. Po drugie, dzięki temu, że zarządzający tymi funduszami będą duże korporacje, to będą one w stanie uniknąć często ryzykownych działań związanych z prowadzeniem badań naukowych na własną rękę. Skorzystają z rozwiązań dostarczonych przez start-upy. Dla tych ostatnich to również atrakcyjne rozwiązanie, bo zyskają w koncernach interesujące rynki zbytu dla rezultatów tych badań. To schemat, w którym duże firmy mogą więc z jednej strony stać się pośrednimi beneficjentami badań, ale także – poprzez utworzenie rynku – doprowadzą do tego, że te niewielkie firmy uzyskają referencje, które im potem ułatwią start na rynku globalnym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację