„Tagesschau", sztandarowy program informacyjny pierwszego programu publicznej telewizji ARD, celowo przemilczał aresztowanie uchodźcy z Afganistanu pod zarzutem gwałtu i morderstwa 19-letniej studentki Marii L. we Fryburgu. Zbrodnia miała miejsce w październiku.
Podejrzany 17-letni Afgańczyk został zatrzymany w ubiegły piątek. W czasie weekendu informacje na ten temat pojawiły się w większości niemieckich mediów. Także w ZDF, drugim programie publicznej telewizji. Ale nie w ARD. Wywołuje to w Niemczech burzę.
– To wydarzenie o znaczeniu regionalnym. Nie możemy informować o wszystkich 300 morderstwach w Niemczech – tłumaczył następnego dnia jeden z szefów „Tagesschau". Jeszcze w poniedziałek, gdy pojawiły się pierwsze głosy krytyki, udowadniał, że decyzja o nieinformowaniu o tym wydarzeniu nie ma nic wspólnego z „racją stanu". Zapewniał też, że stacja nie otrzymuje wskazówek „ani z urzędu kanclerskiego, ani z NATO" o tym, co ma robić.
Taki cynizm rozsierdził krytyków. – Powstaje uzasadnione podejrzenie, że z informacji zrezygnowano, bo podejrzanym jest uchodźca z Afganistanu – twierdzi Ansgar Heveling (CDU), szef Komisji Spraw Wewnętrznych Bundestagu. Do grona krytyków przyłączyło się wiele mediów.
– Niemiecka dziewczyna. Uchodźca. Morderstwo. Wydarzenie o znaczeniu regionalnym. Coś takiego! Prasa kłamie! – komentował liberalny „Der Spiegel". Tygodnik sam napisał o aresztowaniu Afgańczyka w niedzielę po południu. O jego zatrzymaniu wiedziała Angela Merkel, która nawiązała do wydarzenia w wyemitowanym w poniedziałek wieczorem wywiadzie w ARD, ostrzegając jednak przed potępianiem uchodźców.