Alabama: Wielka walka o stanowiska

W Alabamie, jak w wielu stanach, we wtorek rozstrzygnie się los tysięcy ludzi: gubernatorów, sędziów, prokuratorów, komisarzy, kuratorów.

Aktualizacja: 04.11.2018 05:02 Publikacja: 02.11.2018 23:01

Stanowy Kapitol w stolicy Alabamy, Montgomery. W 1861 roku był siedzibą władz Skonfederowanych Stanó

Stanowy Kapitol w stolicy Alabamy, Montgomery. W 1861 roku był siedzibą władz Skonfederowanych Stanów Ameryki. Teraz urzęduje tu gubernator Alabamy. Stanowy Senat i Izba Reprezentantów obradują w innym gmachu, choć zgodnie ze stanową konstytucją powinny w tym.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński z Birmingham (Alabama)

– Alabama to od dawna stan, który jest dla innych trendsetterem – mówi „Rzeczpospolitej" Verna Gates, alabamska pisarka i publicystka, niegdyś dziennikarka telewizji CNN. – To w Alabamie zaczęła się amerykańska ekspansja na zachód i wojna domowa, tu w 1861 roku była (w Montgomery) pierwsza stolica Skonfederowanych Stanów Ameryki i doszło do zaprzysiężenia pierwszego prezydenta konfederatów Jeffersona Davisa, tutaj były w XIX wieku targi czarnych niewolników i tutaj w drugiej połowie XX wieku powstał antysegregacjonistyczny ruch obrony praw obywatelskich i działał Kościół Martina Luthera Kinga.

Tematy historyczne pojawiły się i w debatach przed wyborami uzupełniającymi, które w całej Ameryce odbywają się we wtorek, 6 listopada. Przede wszystkim sprawa usuwania pomników konfederatów. Demokratyczny kandydat na gubernatora Walt Maddox domaga się, by decydowały o tym lokalne władze (co oznaczałoby, że w miastach i hrabstwach z większością afroamerykańską zapewne by zniknęły).

Walcząca o reelekcję, Kay Ivey chciałaby, by pozostało tak jak teraz, czyli by decyzja była w rękach władz stanowych, a więc nic by im nie groziło dopóty, dopóki rządzą w Alabamie republikanie (teraz oprócz gubernatora mają też zdecydowaną większość w stanowym Senacie i Izbie Reprezentantów).

W największym mieście Alabamy, Birmingham, dyskusja o pomniku konfederatów w prestiżowym Linn Parku, toczy się od kilku lat. Pomnik nadal stoi, zbierają się przed nim, głównie czarni, bezdomni. Młode pary mijają go i pozują do fotografii pod fontanną czy innymi mniej kontrowersyjnymi i mniejszymi monumentami, bo od roku jest do połowy zasłonięty drewnianym płotem i nie można na nim nic przeczytać.

Burmistrz William Bell (demokrata i jak zdecydowana większość mieszkańców Birmingham – Afroamerykanin) ma ochotę go usunąć, ale wie, że nie jest to zgodne z prawem stanowym. Niektórzy radni namawiają go nawet, by się na to zdecydował, nie myśląc na razie o konsekwencjach (pani gubernator ustaliła karę w wysokości 25 tysięcy dolarów), bo pomnik „gloryfikujący rasistów jest obraźliwy dla naszych mieszkańców".

Nieoczekiwanego obrońcę pomnik konfederatów znalazł w liberalnej pisarce Vernie Gates: – Nie należy go wyrzucać, by nie zapominać swojej historii. Ten pomnik wzniosły kobiety – wdowy, matki i sieroty. Miały prawo opłakiwać tych, co zmarli. Wojna domowa to był straszliwy konflikt, ale ci, co polegli, też byli Amerykanami – mówi.

Rada od pastora

Liczba stanowisk w Alabamie i tutejszych hrabstwach, o których decydują wybory 6 listopada, jest imponująca. Gubernator stanu, jego zastępca, stanowy prokurator generalny, audytor, sekretarz stanu, szef skarbu i główny bankier, trzech sędziów stanowego Sądu Najwyższego i wielu sędziów w innych sądach, członkowie alabamskiego Senatu i Izby Reprezentantów, czterech członków kuratorium oświaty.

Poza tym komisarz ds. rolnictwa i przemysłu, który ma pod sobą kilkusetosobowy zespół kontrolerów jakości żywności, stanu zdrowia hodowanych tu zwierząt, przestrzegania różnorodnych norm i praw konsumenckich.

Do tego dochodzą wybory w hrabstwach – sędziów, kuratorów, szeryfów i wielu wielu innych. Starcie między partiami i wizjami Ameryki decyduje o zatrudnieniu armii ludzi.

Choć, jak słyszę od profesora chemii Uniwersytetu Alabamy w Birmingham, głosowanie czasem nie ma wiele wspólnego z sympatiami partyjnymi – jeśli demokrata sprawdził się w roli sędziego czy szefa kuratorium, to poprze go i sporo republikanów. Zdarza się, że i politycy oficjalnie nawołują do oddania głosu na członka przeciwnego ugrupowania, który pracuje wraz z nimi dla lokalnej społeczności.

Na decyzje wyborców wyjątkowy wpływ w tym stanie, dodaje mój rozmówca, mają pastorzy Kościołów, zwłaszcza baptystycznych.

– Na stanowisku gubernatora zapewne utrzyma się republikanka Kay Ivey, bo sytuacja na rynku pracy jest wyjątkowo dobra, a zespół pani gubernator pracuje bardzo fachowo – mówi Verna Gates, która na początku spotkania podkreśliła, że jest przeciwniczką Donalda Trumpa. Jej zdaniem cztery piąte czarnych mieszkańców (stanowią 30 procent populacji stanu) popiera tu demokratów: – Choć to republikanie znieśli niewolnictwo.

– Afroamerykanie też tu są pod wpływem ideologii konserwatywnej – uważa menedżer wojskowej instytucji w leżącym na północy stanu mieście Huntsville (sam jest czarny, pochodzi jednak z innej części USA). – Nie wiem, co oglądają w domu, ale tam, gdzie pracują, jeżeli są telewizory, to nastawione na konserwatywną telewizję Fox News.

O czym dyskutuje się w czasie kampanii? – Największa miejscowa gazeta „Birmingham News" sporządziła listę najważniejszych problemów dla wyborców w Alabamie: spierają się o ustawodawstwo dotyczące gospodarki, legalizację zakładów bukmacherskich i loterii, bezpieczeństwo w szkole, ruch obrony kobiet #MeToo, korupcję czy ubezpieczenia społeczne.

Śmiercionośne opioidy

Jak w całej Ameryce, tematem kampanii wyborczej jest kryzys opioidowy – epidemia uzależnień od środków przeciwbólowych, które prowadzą do śmierci tysięcy ludzi rocznie. Wielu Amerykanów od przepisywanych przez lekarzy lekarstw przechodzi do zażywania narkotyków. Koncerny nie informowały o tragicznych skutkach nadużywania środków przeciwbólowych, syntetyczne opioidy, na przykład fentanyl, trafiają też nielegalnie z zagranicy.

– Z Chin można dostać list z ukrytą pod znaczkiem pocztowym śmiertelną dawką. Takie przesyłki trzeba kontrolować. Ścisłym nadzorem muszą być też objęte substancje w przepisywanych przez lekarzy środkach – opowiada „Rzeczpospolitej" zaangażowany w walkę z kryzysem opioidowym aktywista religijny i właściciel firmy farmaceutycznej z Birmingham Tom Dooley.

– Jedną z 72 tysięcy śmiertelnych ofiar w 2017 roku był mój 24-letni syn. Batalia zjednoczyła, co wyjątkowe, obie partie i prezydenta Trumpa – mówi o nowym prawie, które uchwalono w zeszłym tygodniu. Przewiduje ono dużo większy zakres leczenia uzależnień, zwalczanie nielegalnego importu i przeciwdziałanie lekkomyślnemu przepisywaniu środków przeciwbólowych.

Tom Dooley wynalazł nawet lek, który szybko koi ból, ale nie uzależnia. Niestety, nie może już z niego skorzystać jego syn.

Jeden wyjątek

We wtorek najważniejsza dla USA, a także dla świata, walka toczy się o 35 (ze 100) mandatów w Senacie i o wszystkie 435 w Izbie Reprezentantów. Jeżeli republikanie stracą dwa miejsca w Senacie, to nie będą już mieli większości, co znacznie utrudni działanie prezydentowi. Podobnie się stanie, gdy demokraci odbiją im 25 miejsc w Izbie Reprezentantów. Starcie w Alabamie, 5-milionowym stanie na południu, nie budzi ogólnonarodowych emocji, bo tym razem nie wybiera się tu senatorów (republikanin Richard Shelby ma zapewnione miejsce do 2022 roku, a demokrata Doug Jones – do 2020).

Nikt też nie się nie spodziewa, by doszło do partyjnych zmian po wyborach do Izby Reprezentantów. Alabama ma tam sześciu republikanów i jedną demokratkę, Afroamerykankę Terri Sewell. Ona kandyduje z tak bardzo demokratycznego okręgu, zdominowanego przez czarnych wyborców, że żaden republikanin nie zdecydował się wystąpić w roli jej rywala. Dwa lata temu zdobyła tam 98 procent głosów.

Terri Sewell pojawia się w ogólnonarodowych stacjach telewizyjnych, gdzie z zapałem krytykuje Donalda Trumpa, ostatnio zwłaszcza za politykę antyimigracyjną. Jego pomysł zerwania z prawem ziemi (przyznawania obywatelstwa automatycznie wszystkim urodzonym w USA, także dzieciom nielegalnych przybyszów) nazwała „nie tylko niesprawiedliwym, ale i niezgodnym z konstytucją". ©?

Jerzy Haszczyński z Birmingham (Alabama)

– Alabama to od dawna stan, który jest dla innych trendsetterem – mówi „Rzeczpospolitej" Verna Gates, alabamska pisarka i publicystka, niegdyś dziennikarka telewizji CNN. – To w Alabamie zaczęła się amerykańska ekspansja na zachód i wojna domowa, tu w 1861 roku była (w Montgomery) pierwsza stolica Skonfederowanych Stanów Ameryki i doszło do zaprzysiężenia pierwszego prezydenta konfederatów Jeffersona Davisa, tutaj były w XIX wieku targi czarnych niewolników i tutaj w drugiej połowie XX wieku powstał antysegregacjonistyczny ruch obrony praw obywatelskich i działał Kościół Martina Luthera Kinga.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"