W niedzielę przejście graniczne Korczowa-Krakowiec znalazło się w centrum uwagi światowych mediów. To właśnie tam utknął pociąg wiozący byłego gubernatora obwodu odeskiego Micheila Saakaszwilego, którego pod koniec lipca prezydent Ukrainy Petro Poroszenko pozbawił obywatelstwa. Intercity miał wyruszyć z Przemyśla do Kijowa o godzinie 13.07, ale ukraińska załoga pociągu dostała polecenie z Kijowa, by nie ruszać dopóki były prezydent Gruzji nie wysiądzie. Pasażerów pociągu poinformowano, że mogą udać się na Ukrainę, korzystając z autobusów, a koszty niewykorzystanych biletów zostaną zwrócone. Saakaszwilemu postanowili towarzyszyć dziennikarze najważniejszych światowych mediów oraz kilkunastu deputowanych ukraińskiej Rady Najwyższej, w tym szefowa Batkiwszczyny Julia Tymoszenko.
– Poroszenko boi się konkurencji politycznej i wie, że powrót Saakaszwilego na Ukrainę stanowi dla niego poważne zagrożenie. Przede wszystkim dlatego, że bezprawnie pozbawił go obywatelstwa i to łatwo można udowodnić w sądzie. Po drugie nie chce, by były gubernator obwodu odeskiego znów opowiadał we wszystkim mediach o poziomie korupcji w kraju – mówi „Rzeczpospolitej" Witalij Kuprij, deputowany ukraińskiej Rady Najwyższej, który również udał się do Przemyśla by spotkać byłego prezydenta Gruzji.
Ukraińskie media informowały, że na przejście graniczne w Krakowcu przyjechało kilka tysięcy zwolenników Saakaszwilego. Początkowo miał przekraczać granicę samochodem, ale gdy po ukraińskiej stronie doszło do zamieszek, postanowił skorzystać z pociągu, by nie „doszło do prowokacji". – Na granicy pojawiło się około 100 agresywnych „tituszek" (prowokatorzy działający na zlecenie władz – red.), dobrze zorganizowanych i ubranych w jednakowe koszulki. Dobrze, że od razu interweniowała policja i oddzieliła ich od tłumu. Nie ma wątpliwości, że to władze w Kijowie ich tu przysłały – mówi Kuprij.
Kilka dni temu prezydent Poroszenko oświadczył, że do decyzji o pozbawieniu Saakaszwilego obywatelstwa „zobowiązywało go prawo". Były prezydent Gruzji miał podać nieprawdziwe dane, gdy wypełniał ankietę w 2015 roku. Wtedy został zaproszony na Ukrainę i miał być jednym z głównych reformatorów kraju. Gubernatorem obwodu odeskiego był niespełna rok, po czym zrezygnował i oskarżył władze w Kijowie o powiązania korupcyjne. Założył własną partię i zaczął namawiać do przedterminowych wyborów. Opowiada się za tym również Julia Tymoszenko, która obecnie prowadzi w sondażach z nieco ponad dziesięcioprocentowym poparciem. – Tymoszenko jak zawsze w swoich interesach wykorzystuje każdą sytuację. Wie, że destabilizacja sytuacji w kraju i ewentualne przedterminowe wybory jej się opłacają – mówi „Rzeczpospolitej" znany kijowski politolog Ołeksandr Palij.
Kilka dni temu ukraińskie Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło, że Tbilisi domaga się od Kijowa aresztowania i ekstradycji Saakaszwilego. W ojczyźnie oskarża się go o m.in. niecelowe wydanie środków państwowych oraz nadużycie władzy. Były prezydent Gruzji twierdzi, że zarzuty sfałszowało szefostwo rządzącej partii Gruzińskie marzenie, która wygrała wybory w 2012 roku.