Millard Fillmore: zapomniany prezydent

Millard Fillmore zajmuje najniższe miejsce w rankingach popularności wszystkich amerykańskich prezydentów. Jego prezydentura była bezbarwna, a brak zdecydowanych reform prawnych przyspieszył tylko nieuchronny rozpad Unii. Fillmore nie zrobił nic, aby powstrzymać Amerykę pędzącą ku przepaści wojny domowej.

Aktualizacja: 15.04.2018 14:34 Publikacja: 15.04.2018 00:01

Na stanowisku wiceprezydenta Fillmore został zredukowany do roli przewodniczącego Senatu.

Na stanowisku wiceprezydenta Fillmore został zredukowany do roli przewodniczącego Senatu.

Foto: BIBLIOTEKA KONGRESU USA

Millard Fillmore był czwartym w historii prezydentem Stanów Zjednoczonych, który pochodził z amerykańskiej Północy. Przed nim jedynymi Jankesami zasiadającymi w Białym Domu byli: John Adams i jego syn John Quincy Adams, którzy pochodzili z Masachusetts, oraz nowojorczyk Martin Van Buren.

13. prezydent Stanów Zjednoczonych urodził się 7 stycznia 1800 r. w należącej do hrabstwa Cayuga miejscowości Summerhill położonej w zachodniej części stanu Nowy Jork. Jego ojciec Nathaniel Fillmore pochodził ze stanu Vermont, gdzie w 1796 r. poślubił Phoebe Millard, córkę lokalnego lekarza dr. Abiatara Millarda i Tabithy Millard. Dwa lata po ślubie państwo Fillmore postanowili przenieść się do osady Summerhill położonej między 11 jeziorami Finger Lakes w stanie Nowy Jork. Byli przekonani, że poradzą sobie z trudnościami życia na ówczesnym pograniczu. Jedyne jednak, czego doświadczyli, to niewyobrażalna bieda. Do dzisiaj zachowała się w stanie niezmienionym chata, w której urodził się i wychował przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych. Trudno uwierzyć, że ten niewielki domek z bali z jednym małym oknem mógł pomieścić 11-osobową rodzinę. Nathaniel Fillmore robił wszystko, aby zapewnić swojej rodzinie godne warunki życia. Nigdy jednak nie dorobił się majątku i przez wiele lat musiał pracować jako parobek u bogatych właścicieli ziemskich. Warunki na farmie były tak prymitywne, że nikt nie myślał o posyłaniu dzieci do szkoły.

W wieku 14 lat Millard został przyjęty na praktykę do zakładu gręplarsko-krawieckiego Benjamina Hungerforda, w niedalekiej miejscowości Sparta. I to na polecenie Hungerforda zaczął naukę w miejscowej szkole, którą trudno jednak było nazwać placówką oświatową z prawdziwego zdarzenia. Dopiero w wieku 17 lat Millard zobaczył swój pierwszy podręcznik, okazał się jednak bardzo rezolutnym młodzieńcem i kiedy tylko nauczył się czytać i pisać pochłaniał wszystkie książki, jakie wpadły mu w ręce w miejscowej bibliotece. Czytając po nocach, natychmiast zaczął wyrównywać braki w nauce. W 1818 r. jego matka zwróciła się z prośbą do miejscowego sędziego Waltera Wooda o możliwość zatrudnienia syna w jego biurze. Sędzia Wood, najbogatszy człowiek w okolicy, od którego Fillmore'owie wynajmowali działkę, zgodził się na zatrudnienie Millarda w charakterze kopisty. Wood od razu dostrzegł potencjał intelektualny młodzieńca i pozwolił mu studiować książki prawnicze znajdujące się w biurze. Praktyka u Wooda zakończyła się gwałtownie po 18 miesiącach, za które zresztą sędzia nie zapłacił Millardowi ani centa. Pokłócił się z ojcem Millarda, kiedy ten nie chciał zapłacić za radę udzieloną podczas pewnego procesu. W efekcie Nathaniel Millard postanowił opuścić hrabstwo Cayuga i w 1821 r. wyjechał z rodziną do miejscowości East Aurora, w hrabstwie Erie, niedaleko miasta Buffalo.

21-letni Millard przeniósł się w raz z rodziną do East Aurora, ale dzięki zdobytej wiedzy prawniczej mógł się sam całkiem nieźle utrzymać, doradzając stronom w niewielkich procesach cywilnych. W 1822 r. postanowił wyjechać do Buffalo, które wówczas było jednym z najszybciej rozwijających się miast Ameryki Północnej, aby kontynuować naukę prawa w dwóch kancelariach adwokackich. Wtedy też poznał starszą o dwa lata Abigail Powers, córkę baptystycznego pastora Samuela Powersa i jego żony Newland. Biografowie Abigail Powers Fillmore podkreślają, że była ona osobą bardzo inteligentną. W dzieciństwie przeczytała ogromny księgozbiór swojego ojca, dzięki czemu już w wieku 16 lat została bardzo wziętą nauczycielką. Pięć lat później dostała posadę nauczycielki w szkole średniej w New Hope, tam też prawdopodobnie poznała młodego prawnika Millarda Fillmore'a. Mimo szybkich zaręczyn, obydwoje postanowili wstrzymać się ze ślubem do czasu ukończenia przez Millarda studiów. Rodzice Abigail nie byli zachwyceni tą znajomością. Nie chcieli, żeby ich córka wiązała się z człowiekiem bez majątku, o bardzo prowincjonalnych manierach. Abigail i Millard wzięli ślub dopiero w 1826 r., kiedy Millard otworzył własną praktykę adwokacką.

Antymason

Pod koniec lat 20. XIX w. Millard Fillmore zainteresował się programem prężnie rozwijającej się na północy stanu Nowy Jork Partii Antymasońskiej. Stronnictwo to zostało utworzone na fali protestów, jakie przetoczyły się przez stan Nowy Jork po zabójstwie weterana wojny 1812 r. kapitana Williama Morgana, jednego z najbardziej zagorzałych krytyków wolnomularstwa. Twierdził on, że w czasie, kiedy mieszkał w Kanadzie, wstąpił do loży masońskiej i dosłużył się szóstego stopnia wtajemniczenia w randze Mistrza. W 1825 r. spłonął jego browar i Morgan bez grosza przy duszy powrócił do stanu Nowy Jork. Osiadł w mieście Batavia, gdzie postanowił dołączyć do miejscowej loży masońskiej nr 433, przed którą złożył przysięgę, że na pewno przeszedł przez sześć stopni wtajemniczenia i zażądał nadania mu stopnia Mistrza Królewskiej Arki Masońskiej w Rycie Yorku. Wolnomularze nie znaleźli żadnych dowodów potwierdzających historię Morgana. Zaniepokoił ich fakt, że William Morgan chciał ustanowić nową lożę w Batavii. Lokalni wolnomularze uznali go za kłamcę i człowieka o bardzo chwiejnym charakterze, po czym wyrzucili go ze swojej organizacji. Morgan postanowił się zemścić, publikując z pomocą wydawcy lokalnej gazety Davida Millera Cade'a oszczerczą książkę pod tytułem „Ilustracje o wolnomularstwie" (ang. „Illustrations of Masonry"). Zwolennicy Partii Antymasońskiej byli przekonani, że masoni nie darowali Morganowi zdrady i potwarzy. Uważali, że w 1826 r. grupa masonów porwała Morgana i zabiła go gdzieś w okolicy wodospadu Niagara. 17 października 1827 r. odbyła się rozprawa, na której przedstawiono wyniki śledztwa. Biegli uznali „ponad wszelką wątpliwość", że śmierć kapitana Williama Morgana nastąpiła przez „duszenie" i „utonięcie". Przeciwnicy masonerii triumfowali. Morgan stał się ich męczennikiem, który walczył z „zagrażającym amerykańskiemu porządkowi" wolnomularstwem.

Błyskotliwa kariera

Pod koniec lat 20. XIX w. Partia Antymasońska stała się trzecią siłą polityczną w kraju i choć okres jej wielkości był krótki, a wielu jej członków wkrótce z niej wystąpiło, aby dołączyć do wigów, to jednak nie ulega wątpliwości, że zaznaczyła ona swoją obecność na kartach amerykańskiej historii. Wywodzący się ze środowiska rolniczej biedoty Millard Fillmore uważał masonerię za niebezpieczną grupę spiskową walczącą z chrześcijańską wizją Ameryki. Przyszły prezydent tak zaangażował się w prace tego stronnictwa, że już w 1828 r. został z jej ramienia wybrany do legislatury stanowej. Tam dał się zauważyć jako autor niezwykle postępowego jak na owe czasy projektu ustawy znoszącej karę więzienia za długi, przy jednoczesnym zaostrzeniu sankcji za fałszywe bankructwa mające na celu wyłudzenie odszkodowań. W nowojorskiej legislaturze zaprzyjaźnił się z wpływowym nowojorskim politykiem Thurlowem Weedem, który miał mieć ogromny wpływ na dalszy rozwój kariery Fillmore'a.

Dzięki zabiegom Weeda młody prawnik Millard Fillmore został wybrany w 1833 r. reprezentantem stanu Nowy Jork w izbie niższej amerykańskiego Kongresu. Na Kapitolu Fillmore'em zainteresowało się potężne stronnictwo wigów, którzy po wygranych wyborach prezydenckich w 1840 r. (prezydentem został William Henry Harrison) mianowali Fillmore'a szefem wpływowej Komisji Zasobów i Środków w Izbie Reprezentantów. Syn ubogich farmerów, którzy przez całe życie służyli właścicielom ziemskim, został teraz politykiem decydującym o polityce pieniężnej państwa w dobie poważnego kryzysu gospodarczego. Jednak po dwóch latach pracy, ku zaskoczeniu wszystkich swoich przyjaciół, odmówił ubiegania się o ponowny wybór na to stanowisko i postanowił wrócić do praktyki prawniczej w Buffalo. Jak bardzo była to zaskakująca decyzja, świadczyć mogą słowa byłego prezydenta Johna Quincy'ego Adamsa, który uznał, że jest to jedna z największych strat, jakie poniosła amerykańska polityka. Fillmore nie zamierzał jednak osiąść na stałe w Buffalo. Teraz pragnął zawalczyć o fotel senatora ze stanu Nowy Jork.

Jako senator mógł też ubiegać się o nominację na wiceprezydenta z ramienia wigów. Jego przyjaciel Thurow Weed ostrzegał go, że to posunięcie jest bardzo ryzykowne. Taka wolta groziła utratą wszystkiego. Weed przekonywał Fillmore'a, że o wiele pewniejsze jest wykorzystanie popularności wśród nowojorczyków i ubieganie się o stanowisko gubernatora tego stanu. Fillmore zgodził się z przyjacielem i... poniósł całkowitą klęskę. W 1844 r. wybory prezydenckie wygrał demokrata James K. Polk, a gubernatorem stanu Nowy Jork został 49-letni Silas Wright. Fillmore winił za swoją przegraną katolickich imigrantów, którzy napływali głównie z Irlandii, Włoch, Francji i Polski. Prawdą jednak było to, że Fillmore nie potrafił zająć stanowczo krytycznego stanowiska wobec niewolnictwa, co w stanie Nowy Jork było odbierane jako słabość i polityczne asekuranctwo. Rozbity porażką Fillmore powrócił do praktyki adwokackiej, ale cały czas starał się intensywnie uczestniczyć w życiu publicznym. Dwa lata po przegranych wyborach na gubernatora zaangażował się w budowę Uniwersytetu w Buffalo, którego został pierwszym rektorem. Godność tę zachował aż do śmierci w 1874 r.

Czarny koń wyborów

W 1846 r. Millard Fillmore zaskoczył wielu swoich rodaków zdecydowanym sprzeciwem wobec przyłączenia Teksasu do amerykańskiej Unii. Wielokrotnie wypowiadał się też krytycznie o wojnie z Meksykiem, widząc w niej jedynie sposób na rozlanie się procederu niewolnictwa na nowe terytoria. Oburzony zawetowaniem przez prezydenta Polka ustawy o portach i rzekach, która miała służyć rozwojowi takich miast jak jego rodzinne Buffalo, napisał w gazecie wymowne słowa: „Niech Bóg chroni nasz kraj, ponieważ jest oczywiste, że niektórzy ludzie tego nie robią".

W 1846 r. Fillmore ponownie chciał się ubiegać o nominację wigów na gubernatora stanu Nowy Jork, ale przegrał prawybory ze swoim przyjacielem Johnem Youngiem. Ta kolejna porażka polityczna przekonała go, że należy znaleźć sposób na podbicie własnej popularności. A któż w Ameryce mógł się cieszyć większym szacunkiem niż bohater wojenny? Wigowie, doświadczeni niepowodzeniem wyborczym z 1844 r., postanowili wystawić w wyborach prezydenckich weterana wojny z Meksykiem, generała Zachary'ego Taylora. Pod względem wyborczym był to pomysł równie znakomity jak wystawienie przez demokratów w 1828 r. kandydatury generała Andrew Jacksona. Jednak pod względem politycznym była to całkowicie chybiona decyzja. Zachary Taylor nie nadawał się na prezydenta. Nie potrafił podejmować sam decyzji i pozbawiony był jakiejkolwiek wizji rozwoju państwa. U jego boku musiał stanąć człowiek o zdecydowanie bardziej wyrazistym światopoglądzie, reprezentujący stanowisko abolicjonistów z Północy. Większość wigów uważała, że takim człowiekiem jest Abbot Lawrence, właściciel fabryk włókienniczych z Massachusetts. Była w tym zachowana pewna logika. Kandydat na prezydenta miał być plantatorem z Południa produkującym bawełnę, a jego zastępca jej przetwórcą reprezentującym interesy uprzemysłowionych stanów północnych. Jedność partii rozbiła dopiero postawa Thurlowa Weeda, który zamiast Lawrence'a chciał widzieć u boku przyszłego prezydenta swojego przyjaciela, byłego gubernatora stanu Nowy Jork Williama H. Sewarda. Spór groził rozłamem w partii tuż przed wyborami. Dla ratowania jedności wigów senator Henry Clay zgłosił kandydaturę Millarda Fillmore'a, który obiecał Weedowi, że jako wiceprezydent poprze kandydaturę Sewarda na senatora ze stanu Nowy Jork.

W ten oto sposób w wyścigu do Białego Domu u boku bohatera wojennego stanął człowiek, którego nikt wcześniej nie brał poważnie pod uwagę jako potencjalnego kandydata na wiceprezydenta USA. Wybór ten okazał się jednak strzałem w dziesiątkę. Fillmore genialnie wykorzystał swoje pochodzenie w kampanii wyborczej. Przedstawiał się jako człowiek doświadczony głodem, biedą i wieczną walką z siłami natury. Większość wyborców widziała w nim takiego jak oni „znającego trudy życia" farmera.

7 listopada 1848 r. Zachary Taylor uzyskał 1 360 099 głosów, co przeliczało się na 163 głosy elektorskie (56,2 proc.). Jego przeciwnicy, Lewis Class i Martin Van Buren, ponieśli sromotną klęskę. W ten oto sposób, w wyniku najzwyklejszego kompromisu partyjnego Millard Fillmore, syn ubogich farmerów z hrabstwa Cayuga, stał się drugim człowiekiem w państwie. W najśmielszych snach nie mógł przypuszczać, że za niecałe dwa lata przyjdzie mu tym państwem rządzić.

Trudne wybory wiceprezydenta

Nowo wybrany prezydent Zachary Taylor należał do tej kategorii przywódców, którzy nie potrafią sami podejmować decyzji politycznych. 65-letni generał pozwolił otoczyć się szczelnym kokonem doradców, wśród których pierwsze skrzypce grali Thurlow Weed i Willliam H. Seward. Obaj starali się odizolować Fillmore'a od prezydenta i wyrzucić go poza krąg decyzyjny w Białym Domu. Wiceprezydent Fillmore został zredukowany do roli przewodniczącego Senatu. W owym czasie nie była to rola łatwa. Niejednokrotnie obrady zamieniały się w karczemne awantury pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami rozszerzenia niewolnictwa na obszary zagarnięte Meksykowi. Już wtedy widać było, że Fillmore jest asekurantem, który nie potrafi zapanować nad sytuacją. Był zresztą traktowany przez większość senatorów z lekką pogardą. Oni stanowili elitę polityczną państwa, wywodzili się z najlepszych i najbogatszych domów kraju, tworzyli amerykański patrycjat, mieli wpływ na procesy gospodarcze w swoich stanach. On był zaś jedynie jankeskim ekwitą, zaledwie czarnym koniem ostatnich wyborów, politycznym parweniuszem i człowiekiem o nieporównywalnie mniejszym dorobku niż ludzie, których obradom przewodził.

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych rzadko ma wpływ na jakiekolwiek decyzje podejmowane w Białym Domu. Czasami jednak jako przewodniczący Senatu może mieć swoje pięć minut. Dzieje się tak, kiedy głosy 100 senatorów są podzielone w jakiejś sprawie po równo za i przeciw. Wówczas wiceprezydent ma prawo oddać decydujący głos. Tak było w przypadku zaproponowanej przez senatora Henry'ego Claya z Kentucky propozycji ustawy zakazującej rozszerzania niewolnictwa na nowe terytoria USA w zamian za zaostrzenie przepisów o zbiegłych niewolnikach, znanej jako „Kompromis 1850". Ze względu na równy podział głosów zwolenników i przeciwników tej ustawy, głos rozstrzygający należał do wiceprezydenta Millarda Fillmore'a, który wbrew stanowisku prezydenta Taylora postanowił poprzeć propozycję senatora Claya. Fillmore zdawał sobie oczywiście przy tym sprawę, że za taką niesubordynację wobec swojego szefa może utracić urząd. Nie zdążył jednak oddać głosu, ponieważ 9 lipca 1850 r. prezydent Zachary Taylor nagle zmarł.

Prezydent z przypadku

10 lipca 1850 r., dzień po śmierci Zachary'ego Taylora, jego zastępca Millard Fillmore został zaprzysiężony przez sędziego Williama Cruncha na 13. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nowy amerykański przywódca nie miał przed sobą łatwego zadania. Niemal wszyscy członkowie gabinetu jego poprzednika traktowali go do tej pory jako outsidera i politycznego dyletanta. Teraz jako nowy szef rządu stanął przed poważnym dylematem wymiany niemal całego składu swojej administracji. Kim jednak miał zastąpić tych ludzi?

Dzień po zaprzysiężeniu zwołał posiedzenie rządu, na którym poprosił szefów wszystkich resortów o pozostanie na swoich stanowiskach przynajmniej jeszcze przez miesiąc. Cały gabinet podał się jednak do dymisji już po tygodniu, dzięki czemu prezydent mógł negocjować z niektórymi jego członkami nowe warunki współpracy. Prezydent mianował siedmiu nowych sekretarzy. Trzej byli z Północy, dwaj z Południa i dwaj z obszarów pogranicznych. Ten podział nominacji wskazywał, jak wielką rolę przywiązywał Fillmore do utrzymania cienkiego jak lód kompromisu utrzymującego pozory zgody narodowej. Kwestia niewolnictwa była najbardziej palącym i narastającym problemem, który coraz bardziej dzielił Amerykę na dwa wrogie sobie obozy. Fillmore nie był już jedynie jankesem o abolicjonistycznych poglądach, ale prezydentem, który musiał ratować kraj przed tragicznym w skutkach podziałem.

We wrześniu 1850 r. senator Stephen A. Douglas wydzielił z projektu ustawy „Kompromis 1850" niektóre jej przepisy i doprowadził do ich przegłosowania. Nowe prawo pozwalało osadnikom decydować o tym, czy na ich terytoriach będzie wprowadzone niewolnictwo. Kompromis okazał się porażką, ponieważ nikogo nie zadowalał. Prezydent zgodził się podpisać przepisy wprowadzające surowe kary za pomoc zbiegłym niewolnikom. Ta decyzja okazała się politycznym samobójstwem. Abolicjoniści z Północy uznali Fillmore'a za zdrajcę własnych ideałów. Po czterech latach fatalnego funkcjonowania kompromisowej ustawy Claya zamieniono ją na ustawę o Kansas i Nebrasce, która zamiast uspokoić nastroje, jeszcze bardziej je zaogniła. Efektem przyjęcia tego prawa była seria gwałtownych starć pomiędzy freesoilerami (abolicjonistami) z „łotrami pogranicza" (jak nazywano zwolenników niewolnictwa). Wydarzenia te przeszły do historii pod nazwą „Krwawiącego Kansas" (ang. Bleeding Kansas) i bez wątpienia przyspieszyły wybuch wojny secesyjnej.

Prezydentura Millarada Fillmore'a rozpoczęła się w czasie, kiedy w Europie kończył się okres ludowych zrywów rewolucyjnych i narodowych nazywany Wiosną Ludów. Amerykę zalewały kolejne fale imigrantów uciekających ze swoich europejskich ojczyzn. Łącznie od 1841 do 1860 r. do Ameryki przybyło ok. 4,5 mln ludzi. Większość z nich uważała, że niewolnictwo jest barbarzyństwem i licznie zasilali szeregi abolicjonistów. Oni też mieli wkrótce walczyć w mundurach Unii z południowymi rebeliantami.

Partia pełna sekretów

Prezydentura Fillmore'a przypadła na czasy wielkiej narodowej dyskusji o niewolnictwie. Jeden człowiek nie był jednak w stanie zmierzyć się z tak wielką przeszkodą. Bez wątpienia o wiele lepiej wypadają osiągnięcia 13. prezydenta USA w dziedzinie polityki zagranicznej. W 1852 r. zgodził się na wysłanie amerykańskich okrętów do Japonii, co szczególnie ucieszyło ekspansjonistów pragnących ustanowienia nowych amerykańskich stref wpływów na Dalekim Wschodzie. Poprzez zdecydowaną akcję dyplomatyczną Fillmore'owi udało się wyrzucić Francuzów z Hawajów i utrzymać ten archipelag w amerykańskiej strefie wpływów. Fillmore zdecydowanie poprawił też relacje z krajami Ameryki Południowej, co wsparło ekspansję amerykańskiego kapitału w tym regionie świata.

Millard Fillmore nie był małostkowym człowiekiem ogarniętym pasją władzy. Niedługo po zaprzysiężeniu oświadczył, że nie będzie się ubiegał o drugą kadencję w Białym Domu i słowa dotrzymał. Co prawda, wyraził zgodę, żeby jego nazwisko zostało umieszczone na liście kandydatów konwencji partii wigów w 1852 r., ale nic nie uczynił, żeby tę nominację uzyskać.

5 marca 1853 r. wraz z żoną uczestniczył w uroczystości zaprzysiężenia nowego prezydenta Franklina Pierce'a. Dzień był wyjątkowo zimny. Pierwsza Dama Abigail Fillmore tak się przeziębiła, że zmarła trzy tygodnie później. Fillmore opuszczał Waszyngton kompletnie załamany.

W 1854 r. odbył podróż po stanach południowych. Nabrał przekonania, że powinien związać się z antyimigracyjną, nacjonalistyczną Partią Nic Niewiedzących (ang. Know-Nothing Party). Jej nazwa pochodziła od formuły odpowiedzi, jakiej udzielali jej członkowie wszystkim, którzy pytali się o jej program: „Nic nie wiem" (I know Nothing). Była ona stworzona na wzór bractwa wtajemniczonych, którzy posługiwali się zrozumiałym tylko dla siebie samych zestawem tajemnych znaków. Fillmore, który zaczynał swoją karierę w silnej Partii Antymasońskiej, kończył swoją przygodę z polityką w organizacji zbudowanej na wzór loży wolnomularskiej. Nic Niewiedzący wystawili nawet jego kandydaturę w czasie wyborów prezydenckich 1856 r. Fillmore uzyskał jednak zwycięstwo tylko w jednym stanie. Ta porażka zadecydowała o jego ostatecznym odejściu od polityki.

Mimo że w czasie wojny secesyjnej namawiał młodych ludzi do wstępowania w szeregi wojsk Unii, to w 1864 r. pozwolił sobie na fatalną w skutkach krytykę administracji republikańskiej Abrahama Lincolna, mówiąc: „Straciłem wiarę w politykę, która zmierza do eksterminacji Południa i do poddania go wojskowej kontroli". W tym samym roku poparł też kandydaturę generała Georga McLellana na prezydenta. Przez kraj przelała się fala oburzenia i krytyki pod adresem Fillmore'a. Prasa Północy nazwała go zdrajcą i defetystą. Zdruzgotany Fillmore wycofał się całkowicie z życia publicznego. Ostatni raz widziano go publicznie, kiedy na stacji w Batavii zatrzymał się pociąg wiozący trumnę zabitego prezydenta Abrahama Lincolna. Były prezydent stanął na kilka minut wśród warty honorowej przy zwłokach swojego następcy. Zmarł 8 marca 1874 r. w wyniku rozległego wylewu krwi do mózgu. Został pochowany na cmentarzu Forest Lawn w Buffalo.

W 2014 r. psycholog Henry Roediger i Andrew de Soto opublikowali na łamach magazynu „Science" raport na temat znajomości historii amerykańskiej prezydentury. Okazało się, że najmniej pamiętanym przez Amerykanów prezydentem jest Millard Fillmore, którego nazwisko znało jedynie 8 proc. badanych.

Millard Fillmore był czwartym w historii prezydentem Stanów Zjednoczonych, który pochodził z amerykańskiej Północy. Przed nim jedynymi Jankesami zasiadającymi w Białym Domu byli: John Adams i jego syn John Quincy Adams, którzy pochodzili z Masachusetts, oraz nowojorczyk Martin Van Buren.

13. prezydent Stanów Zjednoczonych urodził się 7 stycznia 1800 r. w należącej do hrabstwa Cayuga miejscowości Summerhill położonej w zachodniej części stanu Nowy Jork. Jego ojciec Nathaniel Fillmore pochodził ze stanu Vermont, gdzie w 1796 r. poślubił Phoebe Millard, córkę lokalnego lekarza dr. Abiatara Millarda i Tabithy Millard. Dwa lata po ślubie państwo Fillmore postanowili przenieść się do osady Summerhill położonej między 11 jeziorami Finger Lakes w stanie Nowy Jork. Byli przekonani, że poradzą sobie z trudnościami życia na ówczesnym pograniczu. Jedyne jednak, czego doświadczyli, to niewyobrażalna bieda. Do dzisiaj zachowała się w stanie niezmienionym chata, w której urodził się i wychował przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych. Trudno uwierzyć, że ten niewielki domek z bali z jednym małym oknem mógł pomieścić 11-osobową rodzinę. Nathaniel Fillmore robił wszystko, aby zapewnić swojej rodzinie godne warunki życia. Nigdy jednak nie dorobił się majątku i przez wiele lat musiał pracować jako parobek u bogatych właścicieli ziemskich. Warunki na farmie były tak prymitywne, że nikt nie myślał o posyłaniu dzieci do szkoły.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie