Nowy rząd Merkel najpierw zajmie się Europą

Od Polski Berlin oczekuje zmiany kursu. Mocna pozycja SPD w nowym gabinecie rządowym nie ułatwi życia politykom w Warszawie.

Aktualizacja: 15.03.2018 17:05 Publikacja: 14.03.2018 18:23

Nowy rząd Merkel najpierw zajmie się Europą

Foto: AFP

W środę po południu odbyło się pierwsze posiedzenie nowego niemieckiego rządu. Dokładnie 171 dni po wrześniowych wyborach. Składa się z 15 ministrów, po sześciu z SPD i CDU oraz trzech z bawarskiej CSU. Kobiet jest sześć plus pani kanclerz.

Nieco wcześniej na Angelę Merkel oddało swe głosy w Bundestagu zaledwie dziewięciu deputowanych więcej niż wymagana większość. Oznacza to, że co najmniej 35 posłów partii koalicji rządowej CDU/CSU oraz SPD nie głosowało na Merkel. Być może nawet więcej, gdyż nie sposób wykluczyć, że w tajnym głosowaniu uzyskała także poparcie niektórych deputowanych partii opozycyjnych. – To niezbyt obiecujący początek – komentują niemieckie media.

Zarówno skład, jak i program czwartego rządu Merkel nie są prostą kontynuacją obecnego gabinetu, który  złożony był także z polityków SPD, CDU oraz bawarskiej CSU.

Socjaldemokraci mają w nowym rządzie znacznie silniejszą pozycję niż w poprzednim. Kierują tak prestiżowym resortem jak Ministerstwo Finansów, nie mówiąc już o Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Obejmuje je Heiko Maas, dotychczasowy minister sprawiedliwości. Krytykował w przeszłości Polskę za niedostatki praworządności. Biorąc pod uwagę tradycyjnie bardzo krytyczne stanowisko SPD wobec Polski, wzmocnienie pozycji socjaldemokratów w rządzie nie wróży dobrze relacjom z Polską.

– Priorytetem zagranicznej polityki nowego rządu będą sprawy europejskie. Zasadniczym partnerem będzie tu Francja – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Stephen Bastos z niemiecko-francusko-polskiej Fundacji Genshagen. Wynika z tego, że Paryż oraz Bruksela będą zapewne pierwszymi celami wizyt Angeli Merkel. Jak twierdzi portal wpolityce.pl pani kanclerz przybędzie do Warszawy w najbliższy poniedziałek, w towarzystwie szefa dyplomacji.

Właściwie cele europejskiej polityki nowego rządu zostały dość szczegółowo opisane w umowie koalicyjnej CDU/CSU -SPD, który to fragment nosi znaczący tytuł: „Nowy przełom w Europie". Berlin chce wzmocnić UE i wraz z Francją zreformować strefę euro.

Nie ma nic przeciwko budżetowi inwestycyjnemu dla strefy i proponuje przekształcenie Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS) w Europejski Fundusz Walutowy, który miałby się znajdować pod kontrolą Parlamentu Europejskiego. Co więcej, w umowie znajduje się ważne zobowiązanie. – Jesteśmy gotowi do zwiększenia wkładu finansowego Niemiec do budżetu UE – czytamy. To w związku z brexitem.

Wywołuje to niemały opór w Niemczech w wielu środowiskach. Clemens Fuest, szef monachijskiego instytutu gospodarczego IFO, twierdzi, że jest to zobowiązanie nieodpowiedzialne, gdyż Niemcy gotowe są płacić, nie oczekując niczego w zamian.

– Nie jest to sprawa przesądzona. Nie jest do końca jasne, jak wielka będzie dziura budżetowa po wyjściu Wielkiej Brytanii – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Kai-Olaf Lang z rządowej fundacji Wissenschaft und Politik.

Jest przekonany, że nowy rząd będzie z jednej strony starał się nadać relacjom z Francją nowy wymiar, nie tracąc przy tym z pola widzenia zadania umacniania jedności wszystkich 27 państw UE. Oznacza to, że Niemcy nie będą realizować polityki pogłębiania integracji, jeżeli miałaby ona prowadzić do nowych podziałów.

W gruncie rzeczy, jak zapewnia Lang, Niemcy będą gwarantem jedności UE i funkcjonującego dobrze rynku unijnego bez nowych barier. Jeżeli tak właśnie będzie, to Warszawa nie ma się o co martwić. Berlin nie kryje jednak, że oczekuje w końcu od Polski wyraźnego samookreślenia w nowej sytuacji.

Mało kto wierzy, że problemy na linii Berlin–Warszawa nie mają jedynie charakteru nieporozumień w komunikacji. – Nic nie wskazuje na to, aby nowy polski rząd zmierzał do zmiany kursu – mówi Bastos.

Przy tym na czele listy polsko-niemieckich rozbieżności nie znajduje się bynajmniej sprawa reparacji. Temat został odłożony ad acta w czasie niedawnej wizyty ministra Jacka Czaputowicza w Berlinie. Nie ma też ostrego sporu na temat relokacji imigrantów z Włoch czy Grecji. Zresztą obecny szef niemieckiego MSW Horst Seehofer utrzymuje bliskie kontakty z Viktorem Orbánem, który ma w sprawie imigracji takie same zdanie jak rząd w Warszawie.

Zdecydowanie większe znaczenie ma kwestia praworządności. – Jeżeli nie uda się znaleźć kompromisu w sprawie art. 7, Niemcy będą współdziałać z innymi partnerami – zapewnia Lang.

W środę po południu odbyło się pierwsze posiedzenie nowego niemieckiego rządu. Dokładnie 171 dni po wrześniowych wyborach. Składa się z 15 ministrów, po sześciu z SPD i CDU oraz trzech z bawarskiej CSU. Kobiet jest sześć plus pani kanclerz.

Nieco wcześniej na Angelę Merkel oddało swe głosy w Bundestagu zaledwie dziewięciu deputowanych więcej niż wymagana większość. Oznacza to, że co najmniej 35 posłów partii koalicji rządowej CDU/CSU oraz SPD nie głosowało na Merkel. Być może nawet więcej, gdyż nie sposób wykluczyć, że w tajnym głosowaniu uzyskała także poparcie niektórych deputowanych partii opozycyjnych. – To niezbyt obiecujący początek – komentują niemieckie media.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia