Istnieją miejsca otoczone nimbem tajemniczości i budzące baśniowe skojarzenia, które nawet w epoce powszechnej globalizacji wciąż pasjonują dzięki swojej fascynującej historii. Podsuwają wyobraźni romantyczno-awanturnicze obrazy, przywołując w pamięci historie z „Księgi tysiąca i jednej nocy". Tak jak Uzbekistan, synteza Wschodu i Zachodu, kraj o bujnej i chwalebnej przeszłości, ziemia, przez którą wędrowali kupcy, mistycy, poszukiwacze przygód i odkrywcy. Ale przede wszystkim serce Jedwabnego Szlaku, gdzie krzyżowały się trakty handlowe.
Liczni pisarze przyczynili się do rozbudzenia romantycznego zachwytu legendarnym systemem karawanowych dróg handlowych, które od II w. p.n.e. do XVII w. łączyły chińskie imperium z Konstantynopolem i Europą. Wielki wkład w jego mit miał Marco Polo, uniwersalna ikona przygody i odkryć geograficznych, który przez sześć wieków był obiektem powszechnej fascynacji. Jego „Opisanie świata" stało się średniowiecznym bestsellerem i przez długie lata było istotnym kompendium wiedzy na temat życia w krajach azjatyckich. Dzieło to było źródłem inspiracji dla wielu późniejszych podróżników i geografów, przesiąkniętych nieodpartą ciekawością świata, gotowych na przekór niezliczonym przeszkodom i pułapkom wyruszyć poza Słupy Heraklesa na dalekie bezdroża.
Buchara, otoczona pustynią Kyzył-kum, która od wieków próbuje wedrzeć się do miasta, o zachodzie słońca rozpala się czerwienią i zachwyca kolorystyką oraz symetrycznymi wzorami milionów płytek meczetów, które pobłyskują niczym złoto. Z tarasu niedużej kawiarenki leżącej nad straganami i sklepikami z tradycyjnym uzbeckim rękodziełem nie mogę nacieszyć oczu błękitem kopuł i minaretów odcinającym się od przykurzonych glinianych murów i fasadami budowli uwieńczonych bogactwem wzorów, zadziwiającymi artyzmem mozaikami i arabeskami.
Legenda powiada, że Czyngis-chan, wódz Złotej Hordy, nigdy nie pokłonił się przed nikim i niczym, dopóki nie ujrzał w Bucharze imponującego minaretu Kalon. W marcu 1220 r. po krótkim oblężeniu zdobył cytadelę, wycinając w pień cały 30-tysięczny kontyngent. Plądrując miasto, stanął przed najwyższą wówczas budowlą w Azji Środkowej i kiedy zauroczony jej potęgą zadzierał wysoko głowę, aby zobaczyć wierzchołek 47-metrowej budowli, nakrycie głowy zsunęło mu się na ziemię, więc musiał się schylić, aby je podnieść. Mówi się, że ten ukłon powstrzymał najeźdźcę przed zburzeniem minaretu.
Timur Kulawy
Półtora wieku później Bucharę i Samarkandę zdobył Timur, zwany Kulawym lub Tamerlanem. Wojenny geniusz należał do największych wodzów w historii świata. Bezwzględny władca, szerząc śmierć i spustoszenie, na czele żądnej łupów 150-tysięcznej armii rozgromił na kazachskich stepach Mongołów i w ciągu trzech dziesięcioleci podbił Azję Środkową, Zakaukazie, Iran i Irak, zajmując ziemie aż po wybrzeże Morza Śródziemnego. Nawiązuje do tego okresu obraz Stanisława Chlebowskiego „Sułtan Bajazyt w niewoli u Tamerlana", który oglądałem kiedyś w Muzeum Narodowym w Warszawie.