Tegoroczna Barbórka w Polskiej Grupie Górniczej będzie wyjątkowa – bez oficjalnych uroczystości, za to z wizją utraty płynności finansowej już od stycznia 2021 r. W połowie grudnia przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych po raz kolejny usiądą do stołu z górniczymi związkami zawodowymi, by wynegocjować ostateczną treść umowy społecznej, w której zawarte zostaną szczegóły dotowania kopalń przez najbliższe trzy dekady. Jej pilne podpisanie jest o tyle ważne, że – według naszych informacji – bez niej Polskiej Grupie Górniczej będzie trudno uzyskać wsparcie z Polskiego Funduszu Rozwoju. PGG musi mieć bowiem zgodę strony społecznej na realizację przedstawionego planu restrukturyzacji. Spółka stara się o 1,7 mld zł z PFR, i to pilnie, bo już za miesiąc może mieć problem z wypłatą górniczych wynagrodzeń.
Czytaj także: Jak radzą sobie kopalnie węgla podczas drugiej fali pandemii
Grudniowe rozmowy
Wiele wskazuje na to, że grudniowe rozmowy nie pójdą gładko. Jak wskazują nasi rozmówcy, związkowcy chcieliby rządowych gwarancji, że znajdą się pieniądze na pokrywanie strat kopalń – nawet 2 mld zł rocznie. Tymczasem dotacje są uzależnione od zgody Komisji Europejskiej, a o to będzie szalenie trudno.
Potężne inwestycje
Tymczasem eksperci McKinsey & Company w najnowszym raporcie „Net – Zero Europe" przekonują, że osiągnięcie przez Unię Europejską neutralności klimatycznej do 2050 r. może pozwolić na stworzenie 5 mln nowych miejsc pracy i wzmocnić niezależność energetyczną państw członkowskich. Wymagałoby to wydatków na średnim poziomie 800 mld euro rocznie, co stanowi około jednej czwartej wszystkich nakładów kapitałowych UE. Dodatkowe inwestycje mogą pochłonąć kolejne 180 mld euro rocznie, jednak kwota ta zostanie wyrównana dzięki spadkom kosztów operacyjnych.