Armia polska w stałym remoncie

Jak wzmocnić siłę Wojska Polskiego.

Aktualizacja: 25.07.2018 07:52 Publikacja: 24.07.2018 18:47

Armia polska w stałym remoncie

Foto: Fotorzepa

MON podejmuje działania ratunkowe, aby utrzymać zdolność armii do obrony na lądzie i wodzie, jak najmniejszym kosztem.

Według światowego rankingu, który powstał na podstawie danych zebranych przez CIA, polska armia z 1065 czołgami w 2018 r. znajdowała się na 22. miejscu na świecie. Dla porównania Niemcy posiadali 408 czołgów, Wielka Brytania 407, Francja – 423, ale już Rosja 15 398 takich maszyn. Z raportu Global Firepower 2018 wynika, że za nami są m.in. Ukraińcy, Czesi, Szwedzi i Białorusini. W naszej części Europy wyprzedzają nas Niemcy (10. miejsce) i Rosjanie (2. pozycja).

Kategorie używane w ustalaniu list rankingowych mogą być złudne, opierają się na twardych danych statystycznych, ale nie pokazują rzeczywistego stanu uzbrojenia. W publikowanych przez ostatnie trzy tygodnie w „Rzeczpospolitej" raportach o stanie Sił Zbrojnych udowodniliśmy, że Polska jest pancerną potęgą tylko w ujęciu statystycznym, czyli na papierze. Bowiem pozorną siłą naszej pancernej pięści są setki niezmodernizowanych czołgów, które też od lat czekają na nowoczesną amunicję i bardziej nadają się do muzeum niż na poligony.

W fatalnym stanie jest też Marynarka Wojenna. Teraz liczy ona zaledwie 38 okrętów bojowych, a także m.in. 23 pomocnicze jednostki. Niejasno wygląda przyszłość programu związanego z zakupem okrętów podwodnych. Zdaniem ekspertów bez podjęcia szybkich działań za dwa–trzy lata polska flota nie będzie zdolna np. do odstraszania obcych okrętów podwodnych. Spadnie tym samym zdolność do obrony granicy morskiej. Niezbyt optymistycznie wyglądają też plany wzmocnienia Sił Powietrznych. Od kilku lat odsuwane są w czasie decyzje dotyczące zakupu nowych samolotów bojowych, które zastąpią pamiętające jeszcze czasy ZSRR samoloty Su-22 i MiG-29.

Krytycznie spojrzeliśmy też na stan realizacji programu „Tytan", który miał pozwolić z jednej strony na zwiększenie możliwości działania żołnierza, z drugiej w większym stopniu chronić go.

Na podstawie naszych raportów nie można jednoznacznie ocenić siły polskiej armii. Nie ma jednak wątpliwości – biorąc pod uwagę stan uzbrojenia, że jedną nogą nasze wojsko stoi w czasach PRL – do łask wracają metalowe hełmy czy stare czołgi. Dość przypomnieć, że średni wiek polskiego okrętu to ponad 30 lat, a samoloty Su-22 służące pod biało czerwoną szachownicą mają niemal 35 lat.

Można odnieść wrażenie, że MON stara się podejmować działania ratunkowe i nieco skracać czas podejmowania decyzji dotyczących kupna ciężkiego sprzętu dla wojska. Najnowszym pomysłem na kryzys Marynarki Wojennej mają być z jednej strony decyzje dotyczące kontynuacji budowy patrolowca ORP „Ślązak" (powstaje od kilkunastu lat, a zgodnie z zapowiedzią ministra Mariusza Błaszczaka trafi do Marynarki Wojennej w marcu 2019 r.) a także zakup używanych australijskich fregat Adelaide (co może się dokonać w trakcie sierpniowej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Australii).

Jednocześnie minister Mariusz Błaszczak zapowiada rozpoczęcie rozmów z Amerykanami na temat zakupu systemu artylerii rakietowej realizowanych w ramach programu Homar. W wywiadzie dla Radia Maryja Błaszczak przyznał, że proces zakupu takiego uzbrojenia „ślimaczył się" (trwał od 2015 r.) Zapowiedział, że resort chce go realizować w tzw. formule rumuńskiej, czyli najtaniej i bez offsetu. W taki sposób Rumuni kupili zestawy Patriot i wyrzutnie rakietowe oparte o rozwiązanie HIMARS Lockheed Martin.

Za przyjęcie takiej formuły pozyskania okrętów i dywizjonowych modułów ogniowych wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych resort obrony jest krytykowany z tego powodu, że polskie firmy mogą utracić korzyści związane z produkcją uzbrojenia, w tym dostęp do nowoczesnych technologii. Zapowiedzi MON mają się też nijak do niedawnych deklaracji rządu PiS wzmacniania polskiej zbrojeniówki, w tym przemysłu stoczniowego. Z czasem może się też okazać, że eksploatacja używanych okrętów może być bardziej kosztowna niż w przypadku zamówienia nowych jednostek.

Dlatego decyzje te są kontrowersyjne i nie wzbudzają entuzjazmu wśród ekspertów bliskich przemysłowi. Jednak z drugiej strony to jedyny sposób na szybkie wzmocnienie siły armii, co może cieszyć żołnierzy.

Efektem naszych raportów jest mocna zapowiedź Inspektoratu Uzbrojenia MON kontynuacji programu „Tytan". Resort, polemizując z niektórymi naszymi spostrzeżeniami, informuje m.in. że w ramach tego projektu opracowywana jest nowoczesna konstrukcja hełmu kuloodpornego, powstaje prototyp nowej radiostacji osobistej dla żołnierzy. Zakończyły się badania kwalifikacyjne prototypów 9-mm pistoletu samopowtarzalnego, 40-mm granatnika podwieszanego oraz noża-bagnetu. Teraz trwają badania m.in. baterii BC4I, nabojów przeciwpancernych z rdzeniem wolframowym 5,56 X 45 mm, wyświetlacza nahełmowego, wskaźnika laserowego, celownika termowizyjnego, monokulara uniwersalnego, latarki osobistej, celownika kolimatorowego, integratora, nawigacji inercyjnej, kamuflażu. W dalszej kolejności ma być opracowywany moduł badający stan zdrowia żołnierza. To bardzo dobre wiadomości dla żołnierzy, tyle że nie wiadomo, kiedy taki sprzęt trafi do masowej produkcji.

Stan armii jest odbiciem kondycji państwa, a szczególnie budżetu, ten zaś nie wygląda zbyt optymistycznie, nawet w sytuacji, gdy wydatki na obronę narodową stopniowo się zwiększają – i za kilka lat mają osiągnąć 2,5 proc. PKB.

Dzisiaj czkawką odbijają się lata zaniedbań związanych z zakupami nowoczesnego sprzętu. Można odnieść wrażenie, że to efekt zbyt lekkiego podejścia przez polityków do planów modernizacji technicznej Sił Zbrojnych i wycinania z nich – według tajemniczego klucza, niektórych pozycji (ostatnio zakupu śmigłowców). Od dawna wiadomo też, że system zakupów dla wojska szwankuje, a procedury związane z pozyskaniem sprzętu trwają zbyt długo.

Na to nakłada się stan polskiego przemysłu zbrojeniowego, co pokazuje opublikowany niedawno przez „Rzeczpospolitą" raport o kondycji tej gałęzi przemysłu oraz Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dodatkowy chaos wprowadza rozproszony system podejmowania decyzji związanych z zakupami.

Z nadzieją można podchodzić do zapowiedzi MON utworzenia Agencji Uzbrojenia. Tyle że dzisiaj nie wiemy nawet, jak ta nowa komórka ma działać i w oparciu o jakie procedury mają odbywać się zakupy dla armii.

MON podejmuje działania ratunkowe, aby utrzymać zdolność armii do obrony na lądzie i wodzie, jak najmniejszym kosztem.

Według światowego rankingu, który powstał na podstawie danych zebranych przez CIA, polska armia z 1065 czołgami w 2018 r. znajdowała się na 22. miejscu na świecie. Dla porównania Niemcy posiadali 408 czołgów, Wielka Brytania 407, Francja – 423, ale już Rosja 15 398 takich maszyn. Z raportu Global Firepower 2018 wynika, że za nami są m.in. Ukraińcy, Czesi, Szwedzi i Białorusini. W naszej części Europy wyprzedzają nas Niemcy (10. miejsce) i Rosjanie (2. pozycja).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego