O aresztowaniu i wydaleniu z Holandii Rosjan, do którego miało dojść przed kilkoma miesiącami, informuje szwajcarski dzienniki "Tages Anzeiger" i holenderski dziennik "NRC".
Laboratorium, które mieli szpiegować Rosjanie, analizowało próbki trucizny, której użyto do ataku na Skripala i jego córkę Julię (trucizną tą okazał się nowiczok - rosyjska broń chemiczna). Laboratorium badało też próbki z Syrii, które miały dowodzić użycia tam broni chemicznej przez siły prezydenta Baszara el-Asada.
Rzeczniczka szwajcarskiego wywiadu powiedziała BBC, że szwajcarskie służby były "aktywnie zaangażowane w sprawę rosyjskich szpiegów". Nie wymieniła jednak nazwy laboratorium w Spiez, niedaleko Berna. "Tages Anzeiger" twierdzi jednak, że szwajcarska agencja wywiadu potwierdziła ustalenia tej gazety odnośnie rosyjskich szpiegów.
Mężczyźni mieli mieć przy sobie sprzęt, który mógł zostać wykorzystany do włamania się do systemów komputerowych szwajcarskiego laboratorium. Obaj mieli też pracować dla rosyjskiego wywiadu.
Wielka Brytania oskarżyła dwóch rosyjskich oficerów wywiadu o atak na Skripala i jego córkę. Oskarżeniom tym zaprzecza Rosja, która przekonuje, że Rosjanie, o których mówią Brytyjczycy to "zwykli cywile". Oni sami w rozmowie z Russia Today mówili, że w Salisbury, gdy doszło do ataku na Skripala, przebywali jako turyści.