Jak przepowiadano, tak było – zwycięstwo mistrza turnieju z 2015 roku nie jest żadną niespodzianką, tak samo jak drugie miejsce odrodzonego Stocha i trzecie Michaela Hayboecka.
Nie było też zaskoczenia, że polska kadra jako całość nie traci formy, nieco zmieniła się tylko kolejność – za liderem jest teraz mistrz Polski Piotr Żyła, siódmy w piątkowy wieczór na Schattenbergschanze, odrobinę dalej Maciej Kot – w pierwszym konkursie 12. Dawid Kubacki i Stefan Hula znów w solidnej normie – 16. i 18. pozycja. Drużyna jest silna.
Skoki w Obersdorfie miały na pewno jednego przegranego – został nim licer Pucharu Świata Domen Prevc. Już pierwszy skok Słoweńca przyniósł wrażenie, że młody lider Pucharu Świata nie jest taki twardy, jak go malują. Domen skoczył wprawdzie jak to on, głową w przód, ale w drugiej części skoku przedobrzył, czuby narty podniosły się niebezpiecznie wysoko, prędkość mocno spadła, błąd był wyraźny, odległość słaba – 124,5 m, miejsce też: dopiero 27.
Jeśli są skoki, którymi się przegrywa wielkie imprezy, to ten na pewno zasługiwał na takie miano. Poprawka nie była wiele lepsza – 127 m, ostatecznie 26. pozycja po pierwszym konkursie, strata do zwycięzcy znaczna – 53,3 pkt. Najlepszym z braci Prevców (i Słoweńców) okazał się Cene (132,5 i 132 m), zajął ósme miejsce.
Seria KO przyniosła dwie polskie straty, zwłaszcza jednej można żałować – Jan Ziobro skoczył tylko 115 m i wyraźnie przegrał z Piotrem Żyłą. Zapowiedzi pojedynku rodaków wyglądały znacznie lepiej, zwłaszcza na zabawnym filmie, jaki skoczkowie umieścili w internecie, robiąc ze sceny ważenia w pokoju hotelowym (Żyła 59,6 kg, Ziobro 59,2 kg) coś na kształt mierzenia się dwóch twardych pięściarzy kategorii lekkiej.