Otwarcie turnieju w Bawarii ma zawsze nastrój zabawy, której sprzyja grzane wino, świąteczny wystrój bogatego kurortu i klimat ładnej doliny w Alpach Algawskich. Klub narciarski w Oberstdorfie powstał w grudniu 1906 roku, o czym przypomina złoto-biało-czerwony herb. Skoki na poważnie zaczęły się tam 20 lat później, gdy na południowy wschód od centrum postawiono pierwszą skocznię na Schattenbergu, czyli Górze Cieni. Dziś jest ich pięć.
Potem działa się historia: zawody lokalne, krajowe, międzynarodowe, budowa skoczni mamuciej (Heini-Klopfer-Skiflugschanze leży 10 km na południe od Schattenbergu), start Turnieju Czterech Skoczni, początek Pucharu Świata w skokach, mistrzostwa świata w lotach i mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym (w 2021 roku odbędą się tam po raz trzeci).
W okolicy są także liczne stoki alpejskie (Nebelhorn i Fellhorn przyciągają wielu narciarzy) i trasy biegowe, hoteli jest mnóstwo, organizatorzy z SC Oberstdorf 1906 zdobyli wprawę w organizacji wszelkich zawodów. Na stadion (obecnie Audi Arena) dojechać łatwo, można też dojść, z rynku to niecałe 2 km, tyle że pod górę. Od lat frekwencja na skokach jest znakomita, 27 tysięcy biletów zniknęło błyskawicznie także w tym roku.
Widzowie lubią turystyczne uroki Oberstdorfu tak samo jak skoczkowie, którzy czują się tam bohaterami tłumów. To oczywiste, że dobry początek turnieju zwiększa szansę na końcowy sukces. Podparcie statystyczne tych słów jest mocne: w minionych 14 latach aż 13 zdobywców Złotego Orła stało na podium w konkursie na Schattenbergschanze (jedyny wyjątek dotyczył Andersa Jacobsena, który w 2006 roku zajął czwarte miejsce).
Z drugiej strony – kto nie jest przynajmniej w dziesiątce najlepszych w konkursie otwarcia, ten nie wygrywa. W poprzednich 50 latach tak właśnie było, co więcej, od 1997 roku już 22 razy z rzędu mistrz Turnieju Czterech Skoczni był co najmniej piąty w Oberstdorfie.