Myśl, że Stoch sięgnie po trzeci sukces z rzędu, jest więc całkowicie uprawniona, a silne wsparcie wicelidera PŚ Piotra Żyły może tylko zwiększyć emocje walki z rewelacją sezonu, Japończykiem Ryoyu Kobayashim.
Skoczkowie prowadzeni od marca 2016 roku przez Stefana Horngachera przyzwyczaili nas do śmiałych marzeń. Wyniki konkursów PŚ tej zimy były solidne, obietnice koncentrowały się wokół Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostw świata w Seefeld. Czemu więc nie czekać na efektowne starty mistrza Kamila i kompanii, tym bardziej że z obozów treningowych słychać było wieści nie tylko o prawidłowych przygotowaniach, ale też o doskonałym wsparciu technologicznym. Stoch wygrywający trzy razy, rok po roku, jak w latach 60. Norweg Bjoern Wirkola, to najpiękniejsza wizja.
Lider Ryoyu
Rywale są znani: Japończycy mają rewelacyjnego młodzieńca na górze klasyfikacji PŚ. Ryoyu Kobayashi i jego cztery zwycięstwa pucharowe robią wrażenie. Wiara w Polaków opiera się na ich turniejowym doświadczeniu, które polega także na umiejętności radzenia sobie z rosnącą z konkursu na konkurs presją. Oni ją znają, Japończyk nie.
Klasyfikacja PŚ podpowiada, że może się liczyć także Niemiec Karl Geiger. Wygrał pierwszy z dwóch konkursów w Engelbergu i trochę nieoczekiwanie został liderem ekipy Wernera Schustera. Ma 25 lat, pochodzi z Oberstdorfu. Cichy protegowany trenera kadry przez trzy poprzednie zimy tylko raz potrafił się dostać na podium w zawodach pucharowych.