Biatlon: Wszystkie są liderkami

Przed sezonem reprezentacje Polski przeszły rewolucję. Efekty pracy nowych trenerów są obiecujące.

Publikacja: 13.12.2018 18:06

Monika Hojnisz zaczęła sezon najlepiej z Polek. W zawodach Pucharu Świata była druga w biegu na 15 k

Monika Hojnisz zaczęła sezon najlepiej z Polek. W zawodach Pucharu Świata była druga w biegu na 15 km.

Foto: AFP

Do igrzysk w Pjongczangu Polki przygotowywały się pod okiem Tobiasa Torgersena. Norweg zmienił metody treningu, miejsca zgrupowań (panie pojechały latem na Majorkę i do Oslo), a przede wszystkim poprawił atmosferę w grupie. Krystyna Guzik, wspominała, że po raz ostatni tak dobrze w kadrze czuła się przed igrzyskami w Turynie (2006). Nie przełożyło się to jednak sukcesy w Pjongczangu, więc umowy z Torgersenem nie przedłużono.

Zakończenie kariery ogłosiła Weronika Nowakowska, więc uzasadnione były pytania, jaka przyszłość czeka kobiecy biatlon w Polsce. Latem nową trenerką została Nadia Biełowa, która już pracowała w Polsce w latach 2002–2010, a potem prowadziła do sukcesów Ukrainki. Ołena Pidhruszna została mistrzynią świata w sprincie (2013), kobieca sztafeta zdobyła złoto olimpijskie w Soczi (2014). Biełowa trenowała też kadrę męską Ukrainy, a jej zawodnik Serhij Semenow stał na podium MŚ 2016.

Biełowa wróciła

Prezes Polskiego Związku Biatlonu Dagmarze Gerasimuk udało się namówić Biełową do powrotu do Polski. Przez ostatnie dwa lata prowadziła połączoną kadrę juniorów (żeńską i męską). Część dziewczyn zabrała do kadry seniorek – latem przygotowywały się z Biełową, choć przed nimi jeszcze starty w gronie juniorek, bo np. Daria Gembicka nie ma 18 lat.

Najmłodsze wróciły pod opiekę Tomasza Sikory, odpowiedzialnego za kadrę juniorską. W grupie Biełowej zostały: Monika Hojnisz, mistrzyni świata juniorek Kamila Żuk, Kinga Zbylut i Karolina Pitoń.

Najwięcej powodów do optymizmu daje Monika Hojnisz. Zajęła drugie miejsce w biegu indywidualnym na 15 km w Pokljuce, co było najlepszym rozpoczęciem sezonu polskiej zawodniczki od sezonu 2003/2004. W sprincie była siódma, miała nawet szansę na zostanie liderką Pucharu Świata.

– Z Moniką trzeba rozmawiać i robić to mądrze. To nie jest dziewczyna, która dużo mówi, czasem wystarczy jej przekazać kilka zdań, ale trzeba to zrobić w odpowiednim momencie. Podchodzę i mówię: popraw to i tamto, a ona potem mi dziękuje, że to była celna uwaga. Kiedyś można się było oglądać na Weronikę Nowakowską, Krystynę Guzik czy Magdalenę Gwizdoń. Dziś powtarzam dziewczynom, że teraz one wszystkie są liderkami i muszą być na to mentalnie gotowe – mówi „Rzeczpospolitej" Biełowa.

Wielkie oczekiwania związane są z występami Kamili Żuk, która w 2018 roku została mistrzynią świata juniorek. Ale początek sezonu w jej wykonaniu nie jest rewelacyjny.

– Przypomina mi młodą Weronikę Nowakowską. Bardzo szybko chce zrobić bardzo dużo. Fizycznie jest przygotowana do walki z najlepszymi, ale problemy ma w podejściu mentalnym. Jakby jeden start wyszedł, to by wszystko zaskoczyło. Plan treningowy zakładał, że na przetarcie wystartuje w sztafecie mieszanej. Nie mogła wystąpić z powodu problemów zdrowotnych i tego biegu jej brakowało w Pokljuce. To jest dziewczyna, która może zajść daleko. Bardzo ostro podchodzi do treningu, jest odpowiedzialna, pracuje indywidualnie – mówi Biełowa.

Męska bieda

Polskie biatlonistki są zaliczane do światowej czołówki, dzięki temu niczego im nie brakuje, mają najlepszy sprzęt. Panowie, od kiedy karierę zakończył Tomasz Sikora, są w czarnej dziurze.

Kilka lat temu Ministerstwo Sportu przestało nawet finansować kadrę męską, ale to na szczęście przeszłość. W zeszłym sezonie, pod wodzą trenera Nikołaja Panitkina, udało się obronić trzy miejsca startowe w Pucharze Świata.

Dzięki dzikim kartom na igrzyska do Pjongczangu pojechali Grzegorz Guzik i Andrzej Nędza-Kubiniec. W lecie kadrę mężczyzn przejął trener Adam Kołodziejczyk, który w latach 2011–2017 prowadził reprezentację kobiet.

Mężczyźni startują z zupełnie innego pułapu, tutaj każde miejsce punktowane jest ważne. Na inaugurację wszyscy trzej, którzy wystartowali w biegu na 20 km (Guzik, Nędza-Kubiniec i Łukasz Szczurek), znaleźli się w czołowej „60". Poprzednio taki wynik udało się osiągnąć w 2005 roku.

– Staramy się zoptymalizować trening. Korzystamy ze wsparcia naukowców z AWF w Katowicach oraz Instytutu Sportu, gdzie robiliśmy badania co 40 dni, dzięki temu mogliśmy zwiększyć intensywność zajęć, wiedzieliśmy, czy określony sposób treningu przynosi efekty. W Instytucie Sportu jest też trenażer, na którym mogliśmy wykonać test wydolności oraz mocy, imitując pracę ramion – mówi „Rz" trener Kołodziejczyk.

Jeśli nie ma wyników, to ciężko liczyć na wielkie pieniądze, a bez pieniędzy trudno wejść na wyższy poziom – błędne koło, ale trener Kołodziejczyk mówi, że na większość potrzeb wystarcza. – Amunicję i sprzęt specjalistyczny mamy zapewniony. A zgrupowania niekoniecznie muszą kosztować fortunę. Kilka obozów zrobiliśmy w kraju: w Dusznikach byliśmy 20 dni. W maju pojechaliśmy do Ustki na trening strzelecki. Problem byłby tylko z treningiem wysokogórskim, bo nawet Dolina Pięciu stawów jest położona za nisko – mówi „Rz" Kołodziejczyk.

W trakcie przygotowań kadra pojechała do Bormio we Włoszech (gdzie mieszkała na 2000 m), w planach są dwa, a nawet trzy zgrupowania wysokogórskie w sezonie.

Lepsze wyniki poprawiają nastroje w grupie. Szczurek po raz pierwszy ma stypendium ministerialne za zajęcie trzeciego miejsca w sztafecie mieszanej letnich MŚ w 2018 roku (biegli także Hojnisz, Zbylut i Guzik). Trener Kołodziejczyk przypomina, że przed jego grupą jeszcze długa droga, ale Polaków przynajmniej już widać w stawce.

Do igrzysk w Pjongczangu Polki przygotowywały się pod okiem Tobiasa Torgersena. Norweg zmienił metody treningu, miejsca zgrupowań (panie pojechały latem na Majorkę i do Oslo), a przede wszystkim poprawił atmosferę w grupie. Krystyna Guzik, wspominała, że po raz ostatni tak dobrze w kadrze czuła się przed igrzyskami w Turynie (2006). Nie przełożyło się to jednak sukcesy w Pjongczangu, więc umowy z Torgersenem nie przedłużono.

Zakończenie kariery ogłosiła Weronika Nowakowska, więc uzasadnione były pytania, jaka przyszłość czeka kobiecy biatlon w Polsce. Latem nową trenerką została Nadia Biełowa, która już pracowała w Polsce w latach 2002–2010, a potem prowadziła do sukcesów Ukrainki. Ołena Pidhruszna została mistrzynią świata w sprincie (2013), kobieca sztafeta zdobyła złoto olimpijskie w Soczi (2014). Biełowa trenowała też kadrę męską Ukrainy, a jej zawodnik Serhij Semenow stał na podium MŚ 2016.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok