Doping w Rosji: Jak hartował się kant

Bojkotu igrzysk przez Rosję nie będzie. Władimir Putin wskazał drogę: można startować w Pjongczangu.

Publikacja: 06.12.2017 18:49

Doping w Rosji: Jak hartował się kant

Foto: AFP

Czekano na te słowa w stolicy igrzysk 2018 roku, czekano w siedzibie MKOl, także rosyjscy sportowcy zapewne chcieli to usłyszeć. – Bez żadnych wątpliwości nie będziemy ogłaszać blokady, nie będziemy przeszkadzać naszym olimpijczykom wziąć udziału w igrzyskach, jeżeli któryś z nich zechce tam pojechać w charakterze osobistym – cytuje prezydenta agencja Nowosti.

Putin, wizytujący w środę zakłady samochodowe w Niżnym Nowogrodzie, przyznał nawet, że Rosja sama jest częściowo winna, bo „daliśmy do tego (decyzji MKOl – red.) powód. Ale tym powodem posłużyli się nie całkiem, mówiąc łagodnie, uczciwie". Prezydent dodał, że bardzo przeżywa sytuację, w jakiej znaleźli się rosyjscy sportowcy przygotowujący się do igrzysk, i zapewnił, że nigdy nie dawał polecenia, by Rosja wygrała igrzyska w Soczi.

Można śmiało zakładać, że te słowa stanowią wskazówkę, jaką kierować się będą działacze, którzy sformułują swoją odpowiedź dla MKOl 12 grudnia, podczas zgromadzenia ogólnego Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. – Sytuacja jest poważna i wymaga głębokiej analizy; uleganie emocjom nie jest właściwe – mówi rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Przy tej okazji warto jednak z całą mocą przypomnieć: rosyjskie pomysły na zdobywanie medali ważnych imprez nie powstały chwilę przed igrzyskami w Soczi.

Ujawnione przez media analizy dopingowe MKOl sięgają głębiej, do początku XXI wieku i „Kraj A" jest wymieniany w statystykach już w 2001 roku jako potencjalnie zagrożony plagą masowego dopingu. Gdy się o tym pamięta, trudno oprzeć się wrażeniu, że miliony wydawane przez te lata na walkę z dopingiem były wyrzucane w błoto.

Taki jest nasz system

Wyznania Grigorija Rodczenkowa, byłego szefa laboratorium antydopingowego w Moskwie i Soczi, głównego wykonawcy zleceń Ministerstwa Sportu kierowanego przez Witalija Mutkę, sięgają nawet dalej, do tradycji dopingowych z drugiej połowy XX wieku, czasów potęgi NRD i ZSRR.

Pokazany w grudniu 2014 roku w niemieckiej telewizji ARD film Hajo Seppelta „Tajny doping – jak Rosja tworzy zwycięzców" też przypominał tamte czasy. Były opisy mechanizmów korupcyjnych, tajne nagrania, dokumenty, padały nazwiska, kwoty i daty. Mówili na ten temat Julia Stiepanowa, biegaczka na 800 m, i jej mąż, Witalij Stiepanow, były pracownik rosyjskiej agencji antydopingowej RUSADA, ważne były też głosy Marii Sawinowej („Taki jest nasz system, w Rosji zawsze pracuje się z farmakologią..."), zdyskwalifikowanej złotej medalistki z Londynu na 800 m, albo dyskobolki Jewgenii Pieczeriny („99 procent olimpijskiej ekipy bierze doping, biorą wszyscy i wszystko...").

Słyszymy w tym filmie oburzony głos Nikity Kamajewa, szefa RUSADA, który dwa lata później zmarł nagle („prawdopodobnie na atak serca po biegu narciarskim" – głosił komunikat), gdy już w czasach ujawniania wielu niewygodnych faktów zamierzał wydać książkę o dopingu w Rosji i nie tylko.

Kilkanaście dni przed nim z nieznanych powodów zmarł pierwszy (od 2008 roku) szef RUSADA Wiaczesław Siniew. Kamajew zdążył zasugerować, że zmarły chciał się spotkać z działaczami Międzynarodowej Sieci Badaczy Dopingu (INDR), żeby przedyskutować ewentualną współpracę i publikację książki.

Choroba serca

Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) rozpoczęła śledztwo w sprawie zorganizowanego dopingu w Rosji trzy lata temu. Wydany w listopadzie 2015 roku pierwszy oficjalny raport komisji Dicka Pounda był jednoznaczny: należy wyrzucić Rosję z Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF).

Decyzją WADA laboratorium dopingowe w Moskwie straciło wówczas akredytację, RUSADA została zawieszona, MKOl zdecydował się pozbawić szefa (IAAF) Lamine Diacka honorowego członkostwa, zawieszono rosyjską federację lekkoatletyczną, posypały się kary dla oszustów.

Sygnały, że sprawa nie dotyczy tylko lekkiej atletyki, były jednak wyraźne. Pojawiły się kolejne filmy dokumentujące mechanizmy oszustw. Głośna wpadka tenisistki Marii Szarapowej na stosowaniu meldonium wskazała, że ten środek wymyślony w łotewskiej firmie farmaceutycznej stosowały dziesiątki rosyjskich sportowców z innych dyscyplin, zwłaszcza zimowych.

Rodczenkow, poczuwszy zagrożenie „chorobą serca", zbiegł do USA i tam w maju 2016 roku rozpoczął w mediach trwającą do dziś spowiedź, która sprowokowała MKOl, WADA oraz amerykańską prokuraturę do podjęcia nowych działań. Szczególnym dokumentem potwierdzającym jego rolę i działanie systemu stał się, nieco przypadkiem, film „Ikar" Bryana Fogela, w którym autor chciał pokazać wpływ dopingu na osiągi kolarza amatora, a wyszedł mu demaskujący dokument z życia i pracy Rodczenkowa przed ucieczką i po niej.

Czas na mundial

Tylko lekkoatletyka i podnoszenie ciężarów podtrzymały zakaz startów rosyjskich olimpijczyków w Rio, bo MKOl jeszcze raz się ugiął, przerzuciwszy odpowiedzialność za start w igrzyskach na federacje sportowe. Komitet Paraolimpijski nie miał takich obaw – Rosja nie wysłała ekipy paraolimpijskiej do Rio.

Komisja Richarda McLarena (WADA) w czerwcu 2016 roku opublikowała raport, który już jednoznacznie oskarżał Rosję o stworzenie mechanizmu oszustwa dopingowego podczas igrzysk w Soczi, z pomocą tajnych służb, pod nadzorem Ministerstwa Sportu, z akceptacją komitetu olimpijskiego. Powstały MKOl-owskie komisje Denisa Oswalda (ocena powtórnych badań próbek z Soczi) i Samuela Schmida (badanie relacji organów państwa z aferami dopingowymi w Rosji) i dopiero te prace po 17 miesiącach dały efekt, a wyrok usłyszeliśmy we wtorek w Lozannie.

Opublikowany rok temu drugi raport McLarena mówi, że ponad 1000 rosyjskich sportowców z różnych dyscyplin korzystało w latach 2011–2015 z państwowego wsparcia dopingowego.

Rosja chce teraz udanych MŚ w piłce nożnej, nie chce dopingowego zgiełku, zapewne stąd spokojne słowa prezydenta. Ale jak zostawić sprawę, gdy osoby stojące za dopingiem w Soczi wciąż są w rosyjskim sporcie? Witalij Mutko jest wicepremierem i głównym organizatorem MŚ w piłce nożnej, Aleksander Krawcow – prezesem rosyjskiego związku biatlonu, Dmitrij Czernyszenko – szefem ligi hokejowej KHL. Ciąg dalszy bez wątpienia nastąpi.

Czekano na te słowa w stolicy igrzysk 2018 roku, czekano w siedzibie MKOl, także rosyjscy sportowcy zapewne chcieli to usłyszeć. – Bez żadnych wątpliwości nie będziemy ogłaszać blokady, nie będziemy przeszkadzać naszym olimpijczykom wziąć udziału w igrzyskach, jeżeli któryś z nich zechce tam pojechać w charakterze osobistym – cytuje prezydenta agencja Nowosti.

Putin, wizytujący w środę zakłady samochodowe w Niżnym Nowogrodzie, przyznał nawet, że Rosja sama jest częściowo winna, bo „daliśmy do tego (decyzji MKOl – red.) powód. Ale tym powodem posłużyli się nie całkiem, mówiąc łagodnie, uczciwie". Prezydent dodał, że bardzo przeżywa sytuację, w jakiej znaleźli się rosyjscy sportowcy przygotowujący się do igrzysk, i zapewnił, że nigdy nie dawał polecenia, by Rosja wygrała igrzyska w Soczi.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok