Każda z podopiecznych Greisa zrobiła w tym czasie postęp i wszystkie zgodnie powtarzały, że nigdy nie pracowały tak ciężko. Najwyżej wzleciała Monika Hojnisz-Staręga, która podczas mistrzostw świata była czwarta. Szczyt formy na najważniejszy start sezonu przygotowały też koleżanki, sztafeta zajęła w Anterselvie siódme miejsce.
– Imponuje mi zaangażowanie dziewczyn. Ciężko harują i słuchają się na treningu. To styl rosyjski. Taki, w którym szkoleniowiec dokładnie mówi, co sportowiec musi robić, a ten bez pytania realizuje plan – opowiada Niemiec w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Problemów jednak nie brakuje. Kinga Żuk jest mistrzynią świata juniorek, ale to Marketa Dawidowa, z którą Polka wygrywała, stała już siedem razy na podium zawodów PŚ. Kinga Zbylut jest nierówna, Hojnisz-Staręga pracuje nad tempem strzelania.
Greis wciąż szuka czwartej zawodniczki do drużyny, bo choć 41-latka Magdalena Gwizdoń wydaje się niezniszczalna, to metryki nie oszuka.
Widok na Duszniki
Polki przygotowania do sezonu rozpoczęły w Dusznikach, dzięki czemu Greis miał pod skrzydłami osiem zawodniczek. Szersza kadra była jednym z warunków, jakie postawił federacji przed podpisaniem nowego kontraktu. Na zawody PŚ do Kontiolahti pojechały 22-letnia debiutantka Natalia Tomaszewska i rok młodsza Joanna Jakieła.