Skoczkowie trenera Michala Doležala lepiej pokazali się w sobotę, gdy Piotr Żyła był drugi, a Kubacki trzeci i obaj pojawili się obok Eisenbichlera na sanitarnie poszerzonym podium. Klemens Murańka był dziewiąty, a wszyscy Polacy zdobyli punkty PŚ.
Dzień później znów bardzo dobrze skakał Kubacki (ponownie trzeci), Kamil Stoch się poprawił – był siódmy, ale Żyła (23.) stracił drugie miejsce w PŚ, Murańka niespodziewanie przepadł w kwalifikacjach, a Andrzej Stękała zakończył start na pierwszej serii.
Liderzy kadry wyjechali jednak z Kuusamo w dobrych nastrojach: na początku sezonu są blisko najlepszych, nikt nie będzie im wypominał braku pierwszego zwycięstwa w Kuusamo, zasłużyli na komfort szybkiego powrotu samolotem do kraju, a nie ponowną podróż promowo-samochodową.
Eisenbichler potwierdził świetną formę, Granerud również, klasyfikacja PŚ jest tego dowodem. Przyjemność oglądania skoków zwiększała prawdziwa zima, w dodatku rywalizacja przebiegła w miarę płynnie, a wiatr nie był najważniejszym tematem.
Większe emocje budziły informacje o zakażeniach koronawirusem. Najpierw przyszły wieści z Austrii o chorobie obrońcy Pucharu Świata Stefana Krafta oraz Michaela Hayboecka, którzy dołączyli do już wcześniej chorych trenera kadry Andreasa Widhölzla, jego asystenta oraz Gregora Schlierenzauera i Philippa Aschenwalda.