W piątkowe popołudnie na skoczni Rukatunturi było to, co jest niemal co rok – dla wszystkich dużo śniegu, jeszcze więcej wiatru, tylko dla niektórych uśmiech losu. W Ruce, przy odrobinie szczęścia skakać można jednak daleko, więc kwalifikacje były ciekawe – zdarzały się skoki powyżej 140 m, trafiały poniżej 100.
Polska reprezentacyjna siódemka zamieniła się po kwalifikacjach w siódemkę skoczków spokojnych, w miarę zadowolonych z awansu. Pierwsze skoki treningowe może tego nie pokazywały, ale wszyscy okazali się odporni na wiatr, chociaż kolejność – Jakub Wolny siódmy po eleganckim skoku na odległość 139,5 m, Piotr Żyła – 15., Dawid Kubacki – 16., Kamil Stoch – 19. - mogła niektórych zaskoczyć.
Wydaje się jednak, że Polacy nie poszli na wielką bitwę z fińskim wiatrem, woleli bez brawury dolecieć na zeskok, większe fajerwerki być może zobaczymy w sobotę. Ważne, że wszyscy są w konkursie głównym, że Piotr Żyła potwierdził, iż szlify na twarzy zdobyte po upadku w Wiśle, w żaden sposób nie spowodowały obniżki formy lub niechęci do skakania.
Kwalifikacje wygrał i 3000 franków szwajcarskich zarobił Timi Zajc. To żadne zaskoczenie, młody słoweński skoczek już nie raz pokazywał, że sporo umie. Za nim byli Robert Johansson i Karl Geiger. Norweg był w piątek bardzo widoczny – skakał ładnie i daleko także podczas treningów. Niemiec skorzystał z podmuchu pod narty i względnie wysokiej belki – skoczył 147,5 m, wyrównał rekord Rukatunturi. Dzieli ten wynik ze Stefanem Kraftem i Ryoyu Kobayashim.
Zwycięzca z Wisły Daniel Andre Tande oraz drugi za nim na podium Anze Lanisek, czyli lider i wicelider PŚ, też skoczyli tak, by awansować, ale przyznać trzeba, losu z korzystnym wiatrem nie dostali. Czy obronią wysokie pozycje zobaczymy w sobotę. Początek konkursu o 16.30, do oglądania w TVP 1 i Eurosporcie 1.