Skoki w czasach ocieplenia

Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Naciarskiego, o pierwszych efektach pracy nowego trenera Polaków, o rywalach i przyszłości skoków.

Aktualizacja: 24.11.2019 19:19 Publikacja: 24.11.2019 18:01

W sprawie butów uparł się Adam Małysz. Trzy lata szukał producenta

W sprawie butów uparł się Adam Małysz. Trzy lata szukał producenta

Foto: Reporter

Co pan widzi po sześciu miesiącach pracy Michala Doležala?

Już widać, że udało mu się utrzymać dobrą atmosferę w reprezentacji, nawet ją poprawić. Skoczkowie mu zaufali, sztab także. W kwestiach szkoleniowych wszystko idzie dobrze, nie ma kontuzji, zawodnicy są świetnie przygotowani kondycyjnie i motorycznie. Nowy trener prowadzi kadrę tą samą drogą co Stefan Horngacher, współpracujemy nadal z doktorem Haraldem Pernitschem, do sztabu doszedł Andrzej Zapotoczny, zajmuje się kombinezonami razem ze Zbigniewem Klimowskim, bo w tej dziedzinie praca jest bez przerwy. Musimy mieć oddzielny bus do wożenia kombinezonów, tyle ich jest. No i trener Doležal wprowadził kolejne nowinki techniczne – jest w tym dobry.

Co i jak poprawił?

Pracował ze skoczkami w tunelu aerodynamicznym, pomogło Ministerstwo Sportu i Instytut Sportu. Przebadano tam wiele elementów stroju, różnorodnych nakładek i tym podobnych rzeczy, ale nic więcej trenerzy nie chcą ujawniać.

W tym sezonie głośno jest o nowych butach, od polskiej firmy. Ile w tym szumu medialnego, ile prawdziwych korzyści?

W sprawie butów uparł się Adam Małysz. Trzy lata szukał producenta. Był w kilku firmach, jedna się zdecydowała. Korzyść jest taka, że buty są wykonywane dokładnie na stopę każdego skoczka, są robione z najlepszych materiałów, które można dostać tylko z jednego źródła w Europie i jak pojawiają się pomysły, żeby je udoskonalić, to w kilkanaście dni jesteśmy w stanie to zrobić, a nie zamawiać i czekać pół roku na efekt. Można powiedzieć, że mamy obuwniczego mercedesa. Do tego jest szansa, że jak ruszy produkcja masowa, będziemy mieli buty dla młodych.

Jakie cele postawił pan przed Michalem Doležalem?

Pierwszy cel to dobrze pracować. Ma grupę dojrzałych skoczków, których nie trzeba bardzo pilnować. Nie mam wątpliwości, że przy dobrej pracy przyjdą wyniki. Trener ma czas do igrzysk olimpijskich, trzy lata to idealny okres. Potem zobaczymy, jakie będą relacje między nim, zawodnikami i sztabem. Mogą się zmienić, ale sądzę, że za trzy lata Doležal będzie rozchwytywany.

A konkretne zadania na tę zimę?

To jest etap przygotowań olimpijskich, ale nie tylko. Skoczkowie są przygotowani na cały sezon, choć na początku w Wiśle może zabrakło im nieco świeżości, bo trenowali mocno niemal do startu zawodów. Są tej zimy mistrzostwa świata w lotach, ale to nie jest konkurencja olimpijska, więc choć zawodnicy lubią loty i Planicę, to celem nr 1 pozostaje klasyfikacja generalna PŚ. Pamiętamy jednak, że po drodze jest Turniej Czterech Skoczni, Raw Air i konkursy w Zakopanem – to też są nasze priorytety.

W kim pan widzi głównych rywali? Ryoyu Kobayashi na razie nie wydaje się tak mocny, jak przed rokiem.

W zeszłym roku z Japończykiem było tak, jak kiedyś z Małyszem: po przygotowaniach w ciszy i spokoju, wykorzystując talent, świeżość i wielką formę, pohasał sobie, wygrywał jakby od niechcenia, jak był zmuszony, to skakał jeszcze dalej. Gdy wrócił do Japonii jako zwycięzca i idol, doszły nowe sprawy: popularność, spotkania, wywiady, sponsorzy. To mocno zaburza cały proces.

Inni mają problem z kontuzjami...

Niemcy rzeczywiście trochę się Horngacherowi posypali, ale ci, którzy zostali, prezentują się dobrze. Jestem przekonany, że Austriak wydobędzie z nich to, co można wydobyć, tym bardziej że nowy trener oznacza nowe, mocniejsze oddziaływanie. U Norwegów podobają mi się młodzi, Markeng i Lindvik, może będą mieli huśtawkę formy, ale są mocni, no i Johansson wychodzi na lidera grupy, Wrócił Tande. Trener Alexander Stöckl robi dobrą robotę.

Austriacy znów są mocni w drużynie...

Trochę mnie zaskoczyli, widać było ich świeżość, ale czasem oznacza to pewien koszt – dajesz skoczkom luz, to pod koniec czegoś brakuje, a trzeba wytrzymać cztery długie miesiące. W sumie ciekawie się to układa.

Gdzie pan widzi skoki za ćwierć wieku?

Może w czasach powszechnego ocieplenia przyszłość to tory lodowe, a zamiast śniegu igelit. Kto wie, czy za kilka kadencji olimpijskich skoki nie wejdą do programu igrzysk letnich.

Co pan widzi po sześciu miesiącach pracy Michala Doležala?

Już widać, że udało mu się utrzymać dobrą atmosferę w reprezentacji, nawet ją poprawić. Skoczkowie mu zaufali, sztab także. W kwestiach szkoleniowych wszystko idzie dobrze, nie ma kontuzji, zawodnicy są świetnie przygotowani kondycyjnie i motorycznie. Nowy trener prowadzi kadrę tą samą drogą co Stefan Horngacher, współpracujemy nadal z doktorem Haraldem Pernitschem, do sztabu doszedł Andrzej Zapotoczny, zajmuje się kombinezonami razem ze Zbigniewem Klimowskim, bo w tej dziedzinie praca jest bez przerwy. Musimy mieć oddzielny bus do wożenia kombinezonów, tyle ich jest. No i trener Doležal wprowadził kolejne nowinki techniczne – jest w tym dobry.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika