Adam Małysz: Podglądanie się skończyło

Dyrektor do spraw skoków w Polskim Związku Narciarskim Adam Małysz o pandemicznym sezonie, który zaczyna się w ten weekend w Wiśle.

Aktualizacja: 18.11.2020 21:14 Publikacja: 18.11.2020 18:50

Adam Małysz: Podglądanie się skończyło

Foto: Reporter, Andrzej Iwanczuk

Jak dziś wygląda pańska praca? Działa pan zdalnie zza biurka w Krakowie czy po staremu jeździ za skoczkami?

Jeżdżę. Jestem z chłopakami na zgrupowaniach, tam stosuję się z nimi do wszystkich obostrzeń. Sezon startuje, wiadomo, że moja robota będzie inna niż zwykle, ale jestem już przyzwyczajony.

Ostatni meldunek z Wisły?

Właśnie jadę ze skoczni. Jest przygotowana. Oglądałem próby przedskoczków. Wszystko wygląda jak należy, może nawet najlepiej w historii konkursów PŚ w Wiśle. Jest trochę za ciepło, ale prognozy są dobre – ma przyjść ochłodzenie. Oby tylko nie było wiatru.

Wisła jako jedyna dała radę zorganizować latem zawody Grand Prix. Ile z tych doświadczeń przeniesiono na zimę?

Jeśli chodzi o ograniczenia sanitarne, zostały wszystkie i nadal jako jedyni w Pucharze Świata nie wymagamy testów od zawodników i ich sztabów. Zmieniło się to, że nie będzie kibiców. Tamten tysiąc osób jednak budował atmosferę rywalizacji.

Czy Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) określiła przepisy bezpiecznych zawodów?

Patrząc na to, co się dzieje, mogę powiedzieć, że na razie żadnego pomysłu nikt nie przedstawił. I nikt nie wie, co będzie dalej. Działacze FIS powiedzieli nam tylko, że w każdym kraju trzeba stosować lokalne procedury i organizatorzy sami mają sobie z tym radzić.

Wspólne loty czarterowe skoczków na konkursy to dobry pomysł?

Wiele ich nie będzie. Skoro odwołano skoki w Japonii i nie wiadomo, czy odbędą się konkursy w Chinach, to w zasadzie pozostają tylko zawody w Europie. Tutaj zaś większość ekip, my też, będzie podróżować samochodami, więc można powiedzieć, że problem się rozwiązał.

Sezon na papierze jest bogaty: MŚ w lotach w Planicy, Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie, turniej Raw Air. Wie pan, jak idzie organizatorom?

Nie mamy wielu informacji, bo o dostęp trudno. Wiemy, że najbliższe przystanki PŚ wydają się niezagrożone, że w Rosji też sprawy idą wedle planu, podobnie w Skandynawii. Optymistycznie sądzę, że jest pewna szansa, by późniejsze konkursy odbywały się z ograniczonym udziałem publiczności.

Jak wirus zmienił proces szkolenia polskiej kadry?

Wyjazdów zagranicznych było zdecydowanie mniej, więc to wielki plus, że mamy trzy skocznie w Polsce i niedługo będzie czwarta. Przenosiliśmy więc zgrupowania, ale wszystkie się odbyły. Zmieniło się też to, że utworzyliśmy jedną kadrę narodową. 13 zawodników trenowało ze wszystkimi trenerami, serwismenami i fizjoterapeutami. Wyszło dobrze. Najlepszym nie zaszkodziło, mogło ich nawet bardziej zmobilizować, młodszym zdecydowanie pomogło.

Jak ominęliście zakaz chodzenia na siłownię?

Na początku wszystkie zajęcia prowadziliśmy zdalnie, przez internetowe komunikatory. Skoczkowie mogli dzięki wskazówkom wykonywać ćwiczenia w obiektach sportowych lub w domach. Bywało, że trenerzy lub serwismeni dowozili skoczkom sztangi, które mamy w związku.

Nasza kadra miała kontakt z innymi reprezentacjami czy podglądanie nowinek i formy rywali się skończyło?

Niestety, niczego nie widzieliśmy. To jest wielka niewiadoma, w jakiej dyspozycji są inni. Pozostali mają jednak ten sam dylemat. Dlatego wszyscy niecierpliwie czekają na start w Wiśle.

W kadrze Michala Doležala widać starą gwardię, ale też jedno nowe nazwisko – Jarosław Krzak...

To fajny chłopak, późno zaczął skoki, dużo pracy przed nim, ale wykonuje polecenia trenerów, widać, że się rozwija i warto w niego inwestować.

Kogo z Polaków wyróżniłby pan na podstawie osobistych obserwacji?

Klemens Murańka skacze ostatnio bardzo dobrze. Kiedyś, jak przychodziły zawody, to nerwy brały górę nad jego umiejętnościami, ale teraz mamy nadzieję, że będzie tak samo mocny podczas konkursów jak w sprawdzianach.

A jak radzą sobie nasi mistrzowie po trzydziestce?

Kamil Stoch i Piotrek Żyła skaczą doskonale. Dawid Kubacki miał jesienią trochę obniżoną formę, ale skoro tak długo utrzymywał wysoki poziom, to można było się tego spodziewać. Wraca już do normalności, zresztą to jest konkursowy wojownik i jak przychodzi poważna rywalizacja, to od razu inaczej wygląda. Stefan Hula miał lepsze chwile, ale widać dawne przebłyski, wiadomo, że potrafi skakać. Pewnie będzie potrzebował więcej czasu, żeby to potwierdzić.

Pozostali?

Kuba Wolny i Maciej Kot zaczynają skakać coraz lepiej. Andrzej Stękała – całkiem przyzwoicie. Tomek Pilch – skacze stabilnie i latem się pokazał. Paweł Wąsek – różnie. Potrafi polecieć bombowo, potrafi zepsuć. Pozostał Kacper Juroszek – młody zawodnik, który na razie ma problemy, ale nad nimi pracuje. Mamy więc nadzieję, że tej dziwnej zimy oni też będą zaskakiwać kibiców.

Jak w praktyce będą wyglądać starty Polaków? Będzie izolacja po skokach i podróżach?

Izolacji, takiej jaką wymyślili Norwegowie, nie przewidujemy. Wydaje się, że dwu-, trzydniowy pobyt z rodziną nie jest większym zagrożeniem niż zawody. Największy kłopot to obowiązkowe testy ważne 72 godziny przed wjazdem do każdego kraju, potem zaś kolejne, już na miejscu, przed wydaniem akredytacji. To są spore koszty dla związku i dodatkowy stres dla zawodników.

Sponsorzy wciąż wierzą w polskie skoki. Skocznia w Wiśle-Malince będzie się teraz nazywała „Blachotrapez dawniej im. A. Małysza"?

Gdyby doszło do takiej zmiany, musiałbym wycofać jej swe poparcie. Blachotrapez to nie jest sponsor tytularny obiektu, w dodatku ja mam indywidualnego sponsora z tej samej branży – Blachprofil 2, sytuacja jest więc trochę niezręczna, ale skoro jest to sponsor PZN, to nie mogę nic zrobić.

Jak zdrowie kilka miesięcy po zakażeniu Covid-19?

Myślę, że w porządku. Czasem oddech mam płytszy, ale może to wrażenie jest tylko w głowie ze względu na ciągłe słuchanie o koronawirusie. Jak zrobię jakiś trening, nie mam problemów. Ludzie na pewno mają gorzej.

Jak dziś wygląda pańska praca? Działa pan zdalnie zza biurka w Krakowie czy po staremu jeździ za skoczkami?

Jeżdżę. Jestem z chłopakami na zgrupowaniach, tam stosuję się z nimi do wszystkich obostrzeń. Sezon startuje, wiadomo, że moja robota będzie inna niż zwykle, ale jestem już przyzwyczajony.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Żużel
Nowy kontrakt telewizyjny Ekstraligi. Złote czasy czarnego sportu
Inne sporty
Kajakarze walczą o igrzyska w Paryżu. Została ostatnia szansa
SPORT I POLITYKA
Andrzej Duda i Recep Tayyip Erdogan mają wspólny front. Stambuł wchodzi do gry
Inne sporty
Kolejna kwalifikacja. Reprezentacja Polski na igrzyska rośnie
sport i nauka
Sport to zdrowie? W przypadku rugby naukowcy mają wątpliwości