Afera wybuchła 27 lutego 2019 roku podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld. W wyniku śledztwa pod kryptonimem „Operation Aderlass" – „Operacja pobranie krwi" – policja austriacka zatrzymała pod zarzutem naruszenia przepisów antydopingowych dwóch biegaczy narciarskich z reprezentacji Austrii – Maxa Haukego i Dominika Baldaufa, a także Estończyków Karela Tammjärva i Andreasa Veerpalu oraz Kazacha Aleksieja Połtoranina.
Równocześnie w Erfurcie niemieckie służby aresztowały osoby podejrzane o organizację całego procederu. W sumie przeszukano 16 posiadłości w Austrii i Niemczech, zatrzymano dziewięć osób i odkryto 40 pojemników z krwią przeznaczoną na nielegalne transfuzje.
Służby nie miały wątpliwości, że wszyscy aresztowani brali udział w systematycznym dopingu krwi. To znana od lat metoda poprawiania wydajności organizmu poprzez sztuczne zwiększanie liczby czerwonych krwinek. Przenoszą one tlen do mięśni, zatem im jest ich więcej, tym lepsza wydolność sportowca, także mniejsze zmęczenie w trakcie treningów lub zawodów.
Podstawowym sposobem zwiększenia liczby czerwonych krwinek w organizmie są transfuzje odpowiednio wzbogaconej krwi własnej lub osoby z tą samą grupą krwi. Cały proceder (sztuczne stymulowanie wytwarzania czerwonych krwinek i transfuzje) od lat jest zabroniony przez władze antydopingowe.
Na podsłuchu
Tzw. sygnalistą, czyli osobą, której zeznania rozpoczęły dynamiczne międzynarodowe śledztwo, był austriacki narciarz biegowy Johannes Dürr, wcześniej zdyskwalifikowany dożywotnio za doping. Dürr był klientem Marka Schmidta. W styczniu 2019 roku postanowił wyjawić prawdę o niemieckim doktorze w programie telewizyjnym stacji ARD.