Jeśli to był test nowinek sprzętowych w kadrze Michala Doležala (wskazywały na nie np. nowe białe buty kilku polskich skoczków), to raczej się udał, jeśli tylko rutynowy sprawdzian formy na igielicie małej austriackiej skoczni, na niespełna dwa miesiące przed startem Pucharu Świata, to też było dobrze.
Oglądający mieli co podziwiać, nawet próby (głównie polskie) zakończone lądowaniem poza granicą 90 m, do tego kolejność po pierwszej serii: pierwszy Kubacki, drugi Kot, trzeci Żyła (plus te buty...) – dawała rywalom do myślenia, może niektórych postraszyła.
W drugiej serii nieco lepiej skakali Austriacy, trenują w Hinzenbach często, zdołali przedzielić liderów z polskiej kadry A, ale i tak dwa miejsca na podium, wygrana Dawida Kubackiego (ósma w letnim cyklu na igielicie) i obiecująca forma Macieja Kota to są powody do optymizmu.
W Hinzenbach startowała polska siódemka. Aleksander Zniszczoł nie przeszedł w sobotę kwalifikacji (jego kombinezon nie spełnił norm pomiarowych), natomiast niedzielne skoki Kamila Stocha (13. miejsce dzielone z Jewgienijem Klimowem) i Jakuba Wolnego (24.) były poprawne, tylko Paweł Wąsek nie błysnął, był 43.
Konkurs w Hinzenbach nie przyniósł zmiany lidera cyklu letniego, pozostał nim Japończyk Yukiya Sato (był 10.), ale Kubacki jest tylko 10 punktów za nim. Może mistrz świata, mimo rzadkich startów, nie zrezygnował z końcowego zwycięstwa w FIS Grand Prix. W klasyfikacji drużynowej Japonia ma 2082 pkt., wyprzedza Polskę (1760) i Słowenię (1280).