Skokowa dziesięciodniówka wedle nowatorskiej skandynawskiej recepty każe skakać uczestnikom codziennie od piątku 8 marca od niedzieli 17 marca, sporo podróżować po Norwegii i nagrody są tylko dla tych, którzy staną na podium: 60 tys. euro dla mistrza, 30 tysięcy dla drugiego, 10 tys. dla trzeciego plus efektowne szklane trofea z huty zaprzyjaźnionej z imprezą.
Do końcowej klasyfikacji liczy się każda punktowana seria w czterech konkursach indywidualnych i poprzedzających je kwalifikacjach (w Raw Air: prologach) oraz w dwóch konkursach drużynowych – w sumie liczy się 16 skoków.
Miejsca akcji pozostały niezmienne: duże skocznie w Oslo, Lillehammer i Trondheim oraz skocznia mamucia w Vikersund, która zdobyła wymaganą od dawna homologację FIS. Konkursy są też zaliczane do zwykłej klasyfikacji Pucharu Świata i nagradzane standardowo wedle norm pucharowych, czyli kibice będą oglądać dwa wyścigi w jednym.
Trener Stefan Horngacher wystawił w Oslo piątkę z mistrzostw świata w Seefeld (Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Stefan Hula, Jakub Wolny), dołączył do niej szóstego, juniora Pawła Wąska, czyli wykorzystał cały polski limit.
Mimo złych prognoz, pierwszy z 16 skoków Raw Air 2019, czyli piątkowy prolog/kwalifkacje na Holmenkollen, udało się rozegrać w miarę komfortowo, razem z dwiema seriami treningowymi.