Polscy kibice narciarstwa alpejskiego wreszcie mieli satysfakcję – zobaczyli, jak Maryna Gąsienica-Daniel dzielnie walczyła w Cortinie w ćwierćfinale wyścigu równoległego i nie była wcale daleko od awansu do najlepszej czwórki świata.
Jeszcze się nie udało, Polka zajęła ostatecznie ósme miejsce (o kolejności decydował łączny czas obu wyścigów ćwierćfinałowych), ale przyjemności z oglądania startu najlepszej polskiej alpejki było dużo. Najpierw w kwalifikacjach, w których miała czwarty czas na 51 uczestniczek, potem w głównej części zawodów, gdy 16 pań, jadąc za każdym razem dwukrotnie – po niebieskiej i czerwonej stronie trasy – walczyło o kolejne awanse, aż do finału.
Gąsienica-Daniel wygrała rywalizację w 1/8 finału ze Szwedką Estelle Alphand, potem nieznacznie przegrała z późniejszą złotą medalistką Austriaczką Kathariną Liensberger. We wszystkich przejazdach Polki było widać energię i wiarę, że jest równorzędną rywalką dla tych najlepszych. Czekanie na takie sceny było długie, Małgorzata i Dorota Tlałkówny jeździły na takim poziomie w latach 80. poprzedniego wieku.
Za sukcesami Maryny Gąsienicy-Daniel z Zakopanego nie stoi powszechny system wsparcia Polaków z talentem do nart alpejskich, ale głównie wyjątkowa osobista determinacja oraz rodzinne tradycje. Trochę szczęścia także.
Ta historia była często opisywana, ale jest warta przypomnienia – we wrześniu 2019 roku podczas zgrupowania w Nowej Zelandii Maryna złamała kość piszczelową. Lekarze złożyli nogę jak należy, ale żaden nie dawał gwarancji, że wróci do sportu. Miesiące rehabilitacji, nieśmiałe próby stawania na nartach – cały sportowy rok wyjęty z życia, po nim, kiedy noga się zrosła i można było próbować wrócić, długa niepewność czy się uda. Udało się, trochę paradoksalnie, także z powodu pandemii. Ekipa alpejki zamknięta na długie tygodnie w Szwecji po prostu musiała ciężko pracować. Spotkanie z trenerem Marcinem Orłowskim, młodym, bez wielkiego doświadczenia, za to z otwartą głową, też miało znaczenie. Ten sezon okazał się przełomowy, Maryna zaczęła regularnie zdobywać punkty w Pucharze Świata (w drugiej lidze – Pucharze Europy wygrywała), specjalizacja w slalomie gigancie okazała się doskonałym wyborem. Za wynikami pojawiło się wsparcie finansowe.