Przedostatni konkurs Pucharu Świata przed igrzyskami w Pjongczangu nie przyniósł niespodzianek – silni pozostają silni, najlepsze miejsca dla Tande, Richarda Freitaga, trójki Polaków i Andreasa Wellingera nikogo nie dziwią.
Do rywalizacji niemiecko-polsko-norweskiej bez najlepszych Japończyków, Austriaków, bez Szwajcara Simona Ammanna nie bardzo miał się kto wtrącić. Jeśli ktoś mógł trochę narzekać, to Słoweńcy: najlepszy z nich Tilen Bartol był dopiero 10. Plus dla Daniela Hubera z austriackiej kadry B: zajął 9. poozycję.
Na Mühlenkopfschanze – największej z dużych skoczni na świecie – było jak zawsze głośno i barwnie. Skoki powyżej 140 m – liczne. Rekordzista dnia to Kubacki (149,5 m w serii próbnej). Flag biało-czerwonych powiewało dużo, to też nowa tradycja niemieckich konkursów.
Po pierwszej serii Stoch miał przewagę dwóch punktów nad Freitagiem, Kubacki był trzeci, Hula siódmy, przyszły zwycięzca z Norwegii – czwarty. Trochę zamieszania z wiatrem i polski lider w drugiej serii musiał się pogodzić z małą porażką.
Pozostała polska trójka skakała solidnie. Jakub Wolny wreszcie walczył w drugiej serii tak, żeby wyraźnie awansować. Obserwujący cichą walkę Piotr Żyły z Maciejem Kotem o czwarte miejsce w drużynie zobaczyli zmianę miejsc w porównaniu z Zakopanem – pan Piotr jakby odżył i był nieco lepszy od kolegi, ale czas podejmowania decyzji przez Stefana Horngachera jeszcze nie nadszedł, więc pochopnych wniosków wyciągać nie można.