Relacja z Zakopanego
Polskie zwycięstwo drużynowe i rekord Wielkiej Krokwi Kamila Stocha – bilans weekendu w Zakopanem jest pozytywny, choć zabrakło dopełnienia w niedzielę: czwarte miejsce Stefana Huli, gdy już widziano go na podium, i utracony przez Stocha plastron lidera Puchar Świata z powodu wpadki w pierwszej serii konkursu indywidualnego, odrobinę zgasiły nastroje.
Zwycięstwo Anže Semeniča przed Andreasem Wellingerem i Peterem Prevcem stadion pod Wielką Krokwią przyjął pogodnie, ale gdy po pierwszej serii prowadził Hula przed Mariusem Lindvikiem i Simonem Ammannem, oczekiwanie, że druga seria będzie odwołana z powodu wiatru, niektórym nie było całkiem obce. Kapryśny konkurs przyniósł także rzadki błąd Kamila Stocha podczas odbicia na progu. Lider polskiej reprezentacji na 38. pozycji, bez awansu do drugiej serii – to też było wydarzenie. Richard Freitag dostał żółtą koszulkę lidera PŚ na tacy.
Pozostali Polacy – w normie. Dawid Kubacki w pierwszej dziesiątce, Maciej Kot w drugiej, Piotr Żyła i Tomasz Pilch w trzeciej (pierwszy punkcik PŚ dla siostrzeńca Adama Małysza). Odrobina chłodnej wody na rozgrzane kibicowskie głowy może trochę się przyda, chociaż Zakopane i tak pozostanie dla nich miejscem magicznym.
Trybuny jak zawsze kipiały, muzyka grała, prezydent RP zaczynał meksykańską falę, spikerzy nawiązywali do stulecia odzyskania niepodległości. Sponsorzy mogli być dumni, balon LOTOSU fruwał wysoko. Pod Wielką Krokwią było też widać, że Polska to wielki kraj małych miejscowości. Takie czasy – kiedyś na transparentach widniały hasła wspierające skoczków, teraz widać nazwy setek małych ojczyzn.