MŚ w Oberstdorfie: Głowy i nogi wytrzymały

Krzywa wieża w Oberstdorfie od piątku zaprasza na mistrzostwa świata. Czas wreszcie na polski sukces.

Aktualizacja: 18.01.2018 22:23 Publikacja: 18.01.2018 18:42

Stefan Hula podczas czwartkowego treningu w Oberstdorfie.

Stefan Hula podczas czwartkowego treningu w Oberstdorfie.

Foto: AFP

Loty w Oberstdorfie wzięły się z polityki i pasji. Po raz szósty mistrzostwa świata gości Heini-Klopfer-Skiflugschanze – skocznia z prawie 70-letnią historią. Powstała, gdyż Niemców nie dopuszczono do udziału w igrzyskach zimowych w St. Moritz w 1948 roku. Marszałek Josip Broz- -Tito nie wpuszczał ich także na największą wówczas skocznię świata w Planicy.

Trójka skoczków z Oberstdorfu: Toni Brutscher, Sepp Weiler i Heini Klopfer, uznała zatem, że warto zbudować lepszą wersję Planicy u siebie, nie czekając na zmianę politycznych wiatrów. Pieniądze załatwili sposobem: uszyli kilka tysięcy różnobarwnych chust, które pakowali do fiata 1100 i sprzedawali po 8 marek w mieście i okolicy. Mówili o celu i zachęcali nabywców obietnicą darmowego wejścia na pierwsze zawody. Zarobili na chustach 40 tysięcy marek. Znaleźli miejsce budowy (zbocze wypatrzyła z okna pociągu pani Brigitte Weiler, żona Seppa), Klopfer opracował projekt konstrukcji.

Prace ziemne trwały sześć tygodni, postawienie drewnianego rozbiegu z wieżą niewiele dłużej. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 80 tysięcy marek, trochę dołożyły władze sportowe i związek narciarski Bawarii – zapał i rozmach skoczków z Oberstdorfu je przekonał, choć trzeba było jeszcze pokonać krajową konkurencję. Podobne idee mieli też działacze w Ruhpolding i Baiersbrunn. – Mamy najlepszych skoczków w kraju, musimy mieć najlepszą skocznię. Jeśli Ruhpolding dostałoby wsparcie, nikt z regionu Allgäu nie pojechałby tam skakać – mówił Rudi Gering, pierwszy niemiecki rekordzista świata z 1941 roku (118 m w Planicy), także zaangażowany w przedsięwzięcie.

W grudniu 1949 roku skocznia była gotowa, pięć miesięcy od narodzin pomysłu. Ukośna wieża szybko zyskała przydomek „Krzywa wieża w Oberstdorfie" lub „Palec boży". Pół godziny drogi od obiektu stanął też pensjonat Alpengaststätte Hochleite należący do Seppa i Brigitty Weilerów. Sześć pokojów, 40 łóżek, dzienna stawka 7,5 marki (w zimie 8,5). Potem pojawiły się dziesiątki innych.

Na pierwszy krajowy dzień lotów, 2 lutego 1950 roku, przyszło 100 tysięcy osób. Najpierw skoczył główny architekt budowli Heini Klopfer – uzyskał 90 m. Potem poprawił się na 107, ale koledzy byli lepsi, świetny stylista Brutscher – 112 m, dynamiczny Weiler – 115.

Niespełna cztery tygodnie później odbyły się zawody międzynarodowe. Oglądało je 170 tysięcy ludzi. Czuli, co się święci: Szwed Dan Netzell ustanowił rekord świata 135 m. Rok później znów euforia, podczas drugiego Tygodnia Lotów Fin Tauno Luiro skoczył 139 m – ten wynik przetrwał całą dekadę. Oberstdorf przegonił Planicę.

Austriacy zbudowali w 1950 roku skocznię Kulm, Norwegowie powiększyli obiekt w Vikersund, zaczął się wyścig, w którym ówcześni teoretycy sportu przegrali z tymi, którzy obok nart chcieli mieć skrzydła. Jeszcze w 1958 roku eksperci dowodzili, że granicą lotów jest 150 m, więcej głowa i nogi miały nie wytrzymywać; odległość tę skoczkowie osiągnęli w 1967 roku.

W 1962 roku w Lublanie powstało Międzynarodowe Stowarzyszenie Lotów Narciarskich KOP (od Kulm-Oberstdorf-Planica), które zaczęło współpracę w kwestii organizacji zawodów i promocji lotów. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zgodziła się na pierwsze mistrzostwa świata w Planicy w 1972 roku, drugie, rok później, dostał Oberstdorf. Heini Klopfer tej chwili nie dożył, zmarł nagle na serce w 1968 roku.

Jeszcze w 1986 roku loty traktowano z ostrożna. Ówczesny dyrektor FIS ds. skoków Norweg Torbjorn Yggeseth wymyślił „regułę 191", która zakazywała dodawać noty za odległość powyżej granicy 191 m (Matti Nykänen skoczył tyle rok wcześniej w Planicy). W Słowenii uznano to za zwykłą norweską zawiść. Reguła zniknęła po ośmiu latach.

Skocznię w Oberstdorfie przebudowywano jeszcze wiele razy; wciąż rośnie, choć nie w tempie Planicy i Vikersund. Ubiegłoroczny rekord obiektu Andreasa Wellingera (238 m) zapewne nie utrzyma się długo.

Do Oberstdorfu przyjechało na mistrzostwa 54 skoczków. W niedzielnym konkursie drużynowym wystąpi osiem ekip. Polacy nie mają z lotów w Oberstdorfie wielu dumnych wspomnień, może czas to zmienić.

Mistrzem świata dwa lata temu był Stefan Kraft, przed Wellingerem i Jurijem Tepesem. Teraz nie ma Tepesa, nie ma znanego lotnika Roberta Kranjca, zabrakło byłego mistrza Gregora Schlierenzauera, ale jest na rozbiegu Richard Freitag i może dlatego na sobotę, dzień finału indywidualnego, znów wszystkie bilety wyprzedano.

Po jedynej czwartkowej serii treningowej trener reprezentacji Polski Stefan Horngacher wybrał do konkursu indywidualnego czwórkę: Kamil Stoch (miał drugi wynik – 214,5 m, za Norwegiem Danielem Andre Tande – 223,5 m), Stefan Hula (14., 179 m przy bardzo silnym podmuchu w plecy), Piotr Żyła (16., 192 m) i Dawid Kubacki (20., 171,5 m). Maciej Kot (29., 177,5 m) pozostał w rezerwie. Ze względu na zbyt silny wiatr kwalifikacje przełożono na piątek o 14.30.

Program zawodów

Piątek: 16.00 konkurs indywidualny – I i II seria

Sobota: 16.00 konkurs indywidualny – III i IV seria

Niedziela: 16.00 konkurs drużynowy

Transmisje telewizyjne w TVP 1, TVP Sport i Eurosporcie 1.

Loty w Oberstdorfie wzięły się z polityki i pasji. Po raz szósty mistrzostwa świata gości Heini-Klopfer-Skiflugschanze – skocznia z prawie 70-letnią historią. Powstała, gdyż Niemców nie dopuszczono do udziału w igrzyskach zimowych w St. Moritz w 1948 roku. Marszałek Josip Broz- -Tito nie wpuszczał ich także na największą wówczas skocznię świata w Planicy.

Trójka skoczków z Oberstdorfu: Toni Brutscher, Sepp Weiler i Heini Klopfer, uznała zatem, że warto zbudować lepszą wersję Planicy u siebie, nie czekając na zmianę politycznych wiatrów. Pieniądze załatwili sposobem: uszyli kilka tysięcy różnobarwnych chust, które pakowali do fiata 1100 i sprzedawali po 8 marek w mieście i okolicy. Mówili o celu i zachęcali nabywców obietnicą darmowego wejścia na pierwsze zawody. Zarobili na chustach 40 tysięcy marek. Znaleźli miejsce budowy (zbocze wypatrzyła z okna pociągu pani Brigitte Weiler, żona Seppa), Klopfer opracował projekt konstrukcji.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika