Hojnisz-Staręga: Najważniejsze, że jestem w domu

Monika Hojnisz-Staręga, najlepsza polska biatlonistka, o zakończonym sezonie

Aktualizacja: 19.03.2020 16:41 Publikacja: 19.03.2020 16:30

Monika Hojnisz-Staręga

Monika Hojnisz-Staręga

Foto: AFP

Słyszałem, że powrót z Finlandii do Polski nie był łatwy. Nie było bezpośredniego lotu do Polski.

Monika Hojnisz: Z Finlandii lecieliśmy trzy godziny czarterem do Monachium, a tam mieliśmy już wynajęty bus do polskiej granicy i kolejnym busem ruszyliśmy już do Katowic. Ruszyliśmy z Kontiolahti o 11 rano w niedzielę, a o drugiej w nocy byłam w domu. Najważniejsze, że już jestem w domu.

Poczuła pani ulgę, że ten dziwny sezon, pod znakiem koronawirusa, się skończył?

Szkoda, że przyczyną zakończenia sezonu była pandemia. Byłam gotowa, żeby jeszcze powalczyć o punkty, ale nie sport jest teraz najważniejszy.

Byliście zdziwieni, że musicie jeszcze startować, skoro wszyscy już skończyli lub zawiesili sezon?

Federacja IBU od początku stała na stanowisku, że chciałaby dociągnąć sezon do Kontiolahti i tam zawody rozegrać w całości. Dochodziły do nas informacje, że różne dyscypliny kończyły wcześniej sezon, więc było lekkie zdziwienie, że my jeszcze startujemy. Organizatorzy odwołali sztafety bardzo późno. Wiele się działo z dnia na dzień. W Kontiolahti wypraszano kibiców z trybun na godzinę przed rozpoczęciem zawodów. Chyba nikt się nie spodziewał, że tylu ich przyjdzie.

Wśród biatlonistów jest dużo Włochów. Byli mocno przejęci?

W środowisku rozmawiało się o wirusie, ale nie było jakiejś paniki. W Kontiolahti nie było czuć zagrożenia. Finowie takie procedury, czyli zamykanie szkół, galerii handlowych zapewne dopiero wprowadzą. Rozmawiałam z jedną mieszkanką Finlandii i powiedziała, że to na pewno się stanie, ale póki co, to było bardzo spokojnie. Gdyby nie telewizja, radio i rozmowy z najbliższymi, to nie byłoby czuć, że na świecie dzieją się tak ważne rzeczy.

Przejdźmy do sportu. Miejsce w dziesiątce Pucharu Świata nie było daleko, zwłaszcza że forma była coraz lepsza.

Byłam gotowa walczyć, ale zawodniczki, z którymi miałam rywalizować były naprawdę mocne. Trzy kolejne starty mogłyby jeszcze dużo zmienić w klasyfikacji generalnej.

Trener Michael Greis zapowiadał, że forma miała być najwyższa od MŚ. Wszystko się potwierdziło?

Szczyt miał być podczas MŚ w Anterselvie. Wtedy i później czułam się świetnie, więc plan trenera się sprawdził. Do samego końca sezonu mocno trenowaliśmy. Jeśli takie miał założenia, to udało mu się je zrealizować.

W poprzednim sezonie wskoczyła pani do czołówki. Teraz czuje pani, że swoje miejsce umocniła?

Mam nadzieję, że to nie ostatni tak dobry sezon. Od poprzedniego roku moja forma biegowa się ustabilizowała, co pozwoliło się liczyć w każdym biegu. Tylko, że w biatlonie trzeba jeszcze strzelać, więc nie zawsze wyniki były takie, jak bym oczekiwała. Wcześniej dobry bieg zdarzał mi się wyjątkowo, a teraz wytrzymałościowo byłam chyba na jeszcze wyższym poziomie.

Powiedziała pani jednak po Kontiolahti, że to strzelanie panią ratowało?

Tam bardzo mocno wiało i sypał mocny śnieg. Nawet byłam trochę zaskoczona, że w takich warunkach tak dobrze sobie radziłam. W pozycji leżącej przy silnym wietrze radzę sobie dobrze, ale w stójce już bywa różnie, najczęściej wtedy mocno wieje mi w głowie (śmiech).

Na mistrzostwach świata zabrakło dwóch ostatnich, celnych strzałów do złota, w innym biegu zaczęła pani obserwować rywalki. Koncentracja to klucz?

To potrafi wyprowadzić z równowagi, aczkolwiek zawodniczka z moim doświadczeniem nie powinna temu ulegać. Na najważniejszych zawodach chyba nie da się od tego uciec.

Można powtarzać sobie: nie patrz na boki?

Nie chodzi o samo patrzenie, ale jak się przybiega na początkowe stanowiska, to nie da się ukryć, że się walczy o medal. Myślę, że najlepszym sposobem na radzenie sobie, jest więcej okazji do walki o medale. Wtedy można się przyzwyczaić do takich sytuacji. Najlepsze zawodniczki lepiej sobie z tym radzą, bo mają dużo okazji. Koło się zamyka.

Podczas strzelania trzeba mieć pustkę w głowie, czy myśleć o strzelaniu?

Na pewno nie wolno myśleć o emocjach, o szansie na dobry wynik. Myśleć o pracy do wykonania.

Przeładować, nacisnąć?

Dokładnie tak i za bardzo nie kombinować, raczej robić to, co na treningu. Jeśli za bardzo chcemy, tym gorzej może czasem wyjść. Trzeba powtarzać to, czego jesteśmy wyuczeni.

Niezależnie od warunków strzelać w tempie z treningu?

Na warunki też trzeba reagować i czasem przeczekać zły moment. Znów wracamy do myślenia (śmiech).

Mówią, że strzela pani powoli.

Taka jest prawda. W biegu masowym czy na dochodzenie, kiedy jest rywalizacja ramię w ramię i zawodniczka obok ciebie oddaje strzał, a ty jeszcze nie możesz i potrzebujesz więcej czasu, to zaczynasz się stresować. Wiem, że moje strzelanie nie jest najszybsze. Mogłabym szybciej, ale niekoniecznie celnie. Cały czas nad tym pracuję.

Na medal MŚ lub IO trzeba strzelać szybciej?

Wszystko zależy od biegu i rywalek. Wiadomo, że najlepiej szybko i celnie.

 

Czas do pierwszego strzału. Ile oddechów pani potrzebuje?

Tu się liczy wyczucie. Pierwszy strzał nie jest tak ważny, jak całość. Każdy ma swój rytm, czas na przygotowanie się. Wiele zależy od tego, jak jesteśmy kompatybilni z karabinem. Nie każdy ma tak dobrze dopasowaną broń, że potrafi z jednego przyłożenia czuć, jak ta broń leży, być jak jedność. Czynników jest wiele.

Podgląda pani kogoś na strzelnicy? Ktoś może być wzorem?

Dorothea Wierer podczas sztafety na ostatnich MŚ strzeliła w stójce bardzo szybko i bez pudła. W sztafecie obciążenie jest jeszcze większe, bo walczy się nie tylko dla siebie. Najpierw trzeba być perfekcyjnym na treningu.

Trener Michael Greis stara się utrudniać strzelanie podczas ćwiczeń.

Nieraz podchodził do nas z głośnikiem i puszczał nam audycje radiowe, żeby nas rozproszyć. Tego też potrzeba, tak samo jak biegania razem z dziewczynami podczas treningu. Jeśli ktoś obok ciebie strzela, to nakłada lekką presję. To potem pomaga na zawodach.

Greis był świetnym zawodnikiem. Jego doświadczenie pomaga w czasie walki o najwyższe miejsca?

To zwiększa zaufanie. On wie, z czym się to wszystko je. Może zrozumieć to, co czujesz w sobie po każdym treningu. Dzięki temu plan może być lepiej ułożony i idzie w dobrym kierunku. Dużo trenowałyśmy techniki biegowej. Czasami wydaje się, że wiemy wszystko, ale z każdym nowym trenerem, okazuje się, że nie.

Słyszałem, że powrót z Finlandii do Polski nie był łatwy. Nie było bezpośredniego lotu do Polski.

Monika Hojnisz: Z Finlandii lecieliśmy trzy godziny czarterem do Monachium, a tam mieliśmy już wynajęty bus do polskiej granicy i kolejnym busem ruszyliśmy już do Katowic. Ruszyliśmy z Kontiolahti o 11 rano w niedzielę, a o drugiej w nocy byłam w domu. Najważniejsze, że już jestem w domu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok