Najlepsza, Monika Hojnisz-Staręga, była dwudziesta ósma, choć zawody w Anterselvie zaczęła świetnie. Polka szybko przebiegła rundę, strąciła wszystkie krążki i zajmowała trzecie miejsce. Szanse na medal zaprzepaściła podczas drugiej wizyty na strzelnicy. Tam miała dwa pudła. A strzelała wolno, szybciej od niej poradziło sobie w tym elemencie siedemdziesiąt jeden zawodniczek.
Walentynki nie były szczęśliwe także dla Kamili Żuk. 22-latka, która w tym sezonie dwa razy kończyła sprint w czołowej „dziesiątce” Pucharu Świata, już na pierwszym strzelaniu pudłowała czterokrotnie i pogrzebała szanse na dobry wynik. Do mety dobiegła pięćdziesiąta ósma. Niewiele lepiej spisały się czterdziesta siódma Kinga Zbylut oraz pięćdziesiąt czwarta Magdalena Gwizdoń.
Złoto zdobyła wicemistrzyni olimpijska w sprincie Olsbu Roeiseland. Dla 29-latki to pierwszy indywidualny medal MŚ w karierze. Wcześniej na podium najważniejszej imprezy sezonu stała cztery razy, zawsze w sztafecie.
Drugie miejsce niespodziewanie zajęła Susan Dunklee. Doświadczona Amerykanka na ostatniej prostej słaniała się na nogach i jechała zygzakiem, ale obroniła podium. Sensacja to brąz Charvatovej, dla której najlepszym wynikiem w życiu było do tej pory piąte miejsce na zawodach PŚ w Hochfilzen cztery lata temu.
Trudne warunki - wiatr, stadion położonym 1600 m n.p.m. – pomieszały szyki faworytkom. Włoszka Dorothea Wierer dwa razy pudłowała i dobiegła do mety siódma Liderka klasyfikacji generalnej PŚ Tiril Eckhoff myliła się aż sześciokrotnie, co dało jej pięćdziesiąte dziewiąte miejsce. Tuż za Żuk.