MKOl wymaga: może być dalej, ale musi być taniej

Znicz igrzysk XXV olimpiady zimowej zapłonie 6 lutego 2026 roku, ale już 24 czerwca, dowiemy się, gdzie zostanie zapalony.

Aktualizacja: 11.04.2019 19:11 Publikacja: 11.04.2019 19:06

Igrzyska w 2022 roku odbędą się w Pekinie. Na zdjęciu budowa centrum skoków narciarskich

Igrzyska w 2022 roku odbędą się w Pekinie. Na zdjęciu budowa centrum skoków narciarskich

Foto: AFP

Na placu boju pozostały kandydatury przygotowane przez Szwedów ze Sztokholmu i Are oraz Włochów z Mediolanu i Cortiny d'Ampezzo. Obie koncepcje zakładają rozegranie konkurencji alpejskich daleko od pozostałych aren, na trasach używanych od lat.

Jesienią wycofali się Kanadyjczycy z Calgary, które dało się zapamiętać jako organizator pięknych igrzysk w 1988 roku. To wtedy po raz pierwszy kibicowaliśmy bobsleistom z Jamajki. Wtedy też drżeliśmy o życie Michaela Edwardsa – lepiej znanego jako Eddie Orzeł.

Projekt Calgary 2026 upadł podczas listopadowego referendum – 56,4 procent głosujących powiedziało „nie". Być może na wyniku zaważył wrześniowy „błąd administracyjny" w miejscowym ratuszu. Jego efektem był wyciek dokumentów wskazujących, że koszty igrzysk mogą przekroczyć oficjalnie deklarowane 5,3 mld dolarów kanadyjskich (ok. 15 mld zł).

Przed Kanadyjczykami zrezygnowali Szwajcarzy ze Sionu, Austriacy z Innsbrucku i Grazu oraz Japończycy z Sapporo (ci ostatni zdecydowali się na walkę o igrzyska 2030). W październiku Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) odrzucił kandydaturę Erzurum, motywując to małym doświadczeniem Turków przy organizacji zawodów w sportach zimowych oraz wyzwaniami w zakresie telekomunikacji i transportu.

5 kwietnia, po długim wyczekiwaniu, premier Włoch Giuseppe Conte podpisał olimpijskie gwarancje, których wymaga MKOl. Dotyczą m.in. zapewnienia środków bezpieczeństwa (Włochy przeznaczą na ten cel 415 mln euro), kwestii administracyjnych (np. wiz dla uczestników), a także inwestycji w infrastrukturę.

We Włoszech olimpijskiego referendum nie będzie, bo – jak stwierdził minister sportu Giancarlo Giorgetti – poparcie społeczne jest bardzo wysokie. Ostatnie badania opinii publicznej wykazało ponad 80-procentowe poparcie dla idei olimpijskiej zarówno w skali kraju, jak i w gminach, które miałyby gościć uczestników.

Szwedzi podchodzą do sprawy chłodniej – społeczne poparcie dla igrzysk sięga 53 proc. Burmistrz Sztokholmu Anna König Jerlmyr zapewnia, że olimpijczycy są tu mile widziani i miasto chętnie udostępni obiekty. Ale nic ponadto.

Gwarancje szwedzkiego rządu przyszły niemal w ostatnie chwili. 9 kwietnia, trzy dni przed ostatecznym terminem, potwierdziła je minister kultury, demokracji i sportu Amanda Lind.

Władze prowincji, w których zaplanowano rywalizację – Sztokholmu, Dalarny (ze stolicą w Falun – skoki narciarskie i kombinacja norweska) oraz Jämtlandu (tu znajduje się Are) – są zdecydowanie za.

Ciepłe słowo o igrzyskach rzekła też królowa Sylwia, co zrozumiałe, bo przyszła monarchini poznała następcę szwedzkiego tronu w 1972 roku podczas letnich igrzysk w Monachium, gdzie pracowała jako hostessa.

Pięć lat temu, gdy w stolicy Szwecji rozważano organizację zimowych igrzysk w roku 2022, zabrakło oficjalnego poparcia i miasto się wycofało (podobnie jak Monachium, Oslo, Lwów i – po wymuszonym referendum – Kraków). Zainteresowany szwedzkimi igrzyskami jest też rząd Łotwy, gdzie miałyby odbyć się konkurencje saneczkarskie. Tor lodowy w Siguldzie czeka.

Znaczne odległości pomiędzy arenami olimpijskimi są ubocznym skutkiem reformy przyjętej przez MKOl w efekcie kryzysu wizerunkowego po igrzyskach w Soczi (2014 r.). Ocenia się, że Rosjanie wydali przy ich okazji ponad 50 mld dolarów.

Aby obniżyć koszty, MKOl proponuje wykorzystywanie istniejącej infrastruktury sportowej i wznoszenie obiektów tymczasowych, których po zakończeniu igrzysk nie trzeba byłoby utrzymywać.

Dlatego konkurencje alpejskie miałyby odbyć się w oddalonych kurortach – Cortinę d'Ampezzo dzieli od Mediolanu 400 km, Are od Sztokholmu – 650. Odległość ze szwedzkiej stolicy do Falun przekracza 230 km, a łotewska Sigulda leży po drugiej stronie Bałtyku, o 450 km w linii prostej.

Podobną koncepcję mieli odesłani z kwitkiem Turcy z Erzurum, którzy zamierzali zorganizować dyscypliny saneczkarskie w odległym o ponad 800 km Soczi.

Jedno wiadomo – nie będą to kompaktowe igrzyska.

Na placu boju pozostały kandydatury przygotowane przez Szwedów ze Sztokholmu i Are oraz Włochów z Mediolanu i Cortiny d'Ampezzo. Obie koncepcje zakładają rozegranie konkurencji alpejskich daleko od pozostałych aren, na trasach używanych od lat.

Jesienią wycofali się Kanadyjczycy z Calgary, które dało się zapamiętać jako organizator pięknych igrzysk w 1988 roku. To wtedy po raz pierwszy kibicowaliśmy bobsleistom z Jamajki. Wtedy też drżeliśmy o życie Michaela Edwardsa – lepiej znanego jako Eddie Orzeł.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok