- Chcę przywieźć z Seefeld worek medali - zapowiadała już kilka miesięcy temu 30-letnia Johaug. Tej jednej imprezie podporządkowała cały sezon, zrezygnowała ze startu w prestiżowym Tour de Ski.
Pierwszy raz w mistrzostwach zobaczymy ją już w sobotę w biegu łączonym (2x7,5 km). Potem we wtorek na 10 km techniką klasyczną, w czwartek w sztafecie (4x5 km) i na koniec (2 marca) w biegu masowym na 30 km stylem dowolnym.
Cztery konkurencje, cztery okazje, by powiększyć swój i tak już bogaty dorobek: brąz z Sapporo (2007), dwa złota i brąz z Oslo (2011), dwa złota, srebro i brąz z Val di Fiemme (2013), wreszcie trzy złota z Falun (2015). W sumie 11 medali mistrzostw świata.
Krem ze sterydami
Przywiozłaby pewnie coś i dwa lata temu z Lahti, gdyby nie wpadka dopingowa. W 2016 roku została przyłapana na stosowaniu sterydu anabolicznego o nazwie clostebol. Znajduje się on m.in. w kremie Trofodermin, który zalecił jej lekarz na poparzone usta.
– Zapytałam, czy nie ma tam środków, które znajdują się na liście dopingowej. Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Zaufałam mu w stu procentach. Nie jestem winna, choć wiem, że to ja odpowiadam za to, co trafiło do mojego organizmu – tłumaczyła się Johaug.
Opinia publiczna może by uwierzyła, gdyby nie fakt, że na opakowaniu jest wyraźne ostrzeżenie, że maść zawiera substancje zakazane. Trzeba być bardzo roztargnionym, by go nie dostrzec. Lekarz wziął winę na siebie i zrezygnował z pełnionej funkcji, ale Johaug kary nie uniknęła.