Stoch, który był także liderem po pierwszej serii, uzyskał w niedzielę - odpowiednio - 134 i 130,5 m. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi na 16. triumf w zawodach cyklu czekał niemal dwa lata. Poprzednio zwyciężył 30 stycznia 2015 w niemieckim Willingen. Niewiele mniej czasu minęło od jego poprzedniego, czyli 32. podium w PŚ - zdarzyło się to 15 marca ubiegłego roku w Oslo.
29-letni Stoch już od dłuższego czasu sygnalizował powrót do formy. Tydzień temu kibice liczyli na dwóch Polaków na podium za sprawą jego i Kota, gdy - w odwrotnej kolejności - zajmowali dwie pierwsze lokaty na półmetku zmagań w Klingenthal. Ostatecznie wówczas uplasowali się na czwartej i piątej pozycji. Tak samo zakończyli sobotni występ w Lillehammer. Na początku pobytu w Norwegii Stoch miał kłopoty z kolanem, ale w niedzielę nie było już po nich śladu.
"Dzisiaj na podium się zmieściłem, na dodatek z Maćkiem. Dziękuję za wszystkie miłe słowa, za to że wierzyliście we mnie czasem bardziej niż ja sam" - napisał na Facebooku skoczek z Zębu.
Kot dzięki udanej drugiej próbie awansował z piątego miejsca na drugie. Do Stocha w łącznej punktacji stracił 0,6 punktu. 25-letni zawodnik błyszczy już od jakiegoś czasu - w tym roku triumfował w Letniej Grand Prix. Do niedzieli nigdy nie stanął na podium indywidualnych zawodów PŚ, choć nieraz był blisko.
Poprzednio Polacy zajęli dwa najwyższe miejsca na podium PŚ trzy lata temu. 21 grudnia w Engelbergu triumfował Jan Ziobro, a tuż za nim uplasował się Stoch.