Lewis Hamilton wygrał 92 wyścigi

Lewis Hamilton wygrał 92 wyścigi i poprawił rekord Michaela Schumachera.

Aktualizacja: 26.10.2020 21:25 Publikacja: 26.10.2020 18:34

Hamilton może w tym sezonie poprawić kolejne osiągnięcie Schumachera – siódmy raz zostać mistrzem św

Hamilton może w tym sezonie poprawić kolejne osiągnięcie Schumachera – siódmy raz zostać mistrzem świata

Foto: AFP

Niemiec był rekordzistą od końcówki sezonu 2006 – w następnym roku Hamilton zadebiutował w F1, a „Schumi" odszedł na emeryturę. Wrócił z niej po trzech latach przerwy i spędził trzy nieudane sezony w Mercedesie, gdzie następnie – od 2013 roku – jego miejsce zajął Hamilton. Brytyjczyk miał wtedy na koncie jeden mistrzowski tytuł, wywalczony w sezonie 2008, oraz 21 wygranych wyścigów.

Był to schyłek epoki silników spalinowych – od sezonu 2014 samochody F1 wyposażone są w hybrydowe jednostki napędowe i w tej erze Mercedes niepodzielnie rządzi na wyścigowych torach. Hamilton skrzętnie to wykorzystuje: powiększył swoją kolekcję o pięć tytułów i w zasięgu ręki ma wyrównanie innego rekordu Schumachera: w tym sezonie tylko wyjątkowy kataklizm może pozbawić go siódmego mistrzostwa świata. Już teraz ma na koncie tyle zwycięstw, ile łącznie trzeci i czwarty kierowca na liście wszech czasów – Alain Prost (51) i Ayrton Senna (41).

Skromne pochodzenie

Kibice lubią rozważania, kto jest najwybitniejszym kierowcą w historii F1. Pomocą muszą służyć właśnie statystyki, bo poza Prostem i Senną inni giganci kierownicy praktycznie nie mieli możliwości, by mierzyć się ze sobą w bezpośredniej walce na torze.

Jednak analiza suchych liczb w tak technicznej dyscyplinie, jaką jest Formuła 1, nie może przynieść jednoznacznego rozstrzygnięcia – lepszy jest Schumacher czy Hamilton? A może Senna czy herosi z naprawdę odległych czasów, jak Juan Manuel Fangio, pięciokrotny czempion z lat 50.?

Rzetelne porównanie możliwości kierowców jest praktycznie niemożliwe. W świecie F1 zbyt szybko zmieniają się realia, a Schumacher i Hamilton osiągali sukcesy w różnych okolicznościach.

Łączy ich właściwie tylko jedno: skromne pochodzenie. Ich rodziny nie miały wyścigowych tradycji ani grubych milionów na finansowanie karier swoich synów. Schumacher senior był murarzem, jego żona dorabiała do rodzinnego i wyścigowego budżetu w stołówce na torze kartingowym. Ojciec Hamiltona pracował jako informatyk na kolei, ale by pomagać synowi w karierze, rzucił stałą pracę i imał się dorywczych zajęć – czasami czterech jednocześnie.

„Schumi" dotarł do F1 krętymi ścieżkami, startując po drodze w wyścigach długodystansowych czy DTM. Zadebiutował przypadkiem, gdy mała ekipa Jordan poszukiwała zastępcy za aresztowanego za bójkę z londyńskim taksówkarzem Bertranda Gachota. Od kolejnego wyścigu jeździł w Benettonie – ekipie aspirującej do czołówki, lecz nie na mistrzowskim poziomie. Jednak już w trzecim pełnym sezonie startów zdobył pierwszy tytuł, rok później dorzucił drugi i przeszedł do trapionej wówczas kryzysem ekipy Ferrari. Poprowadził ją do bezprecedensowego pasma sukcesów, zdobywając na początku XXI wieku pięć tytułów z rzędu.

Hamilton już jako nastolatek trafił pod skrzydła zespołu McLaren i wiadomo było, że jeśli rozwinie swój talent, to prędzej czy później dostanie się do F1. Już w pierwszym sezonie rywalizacji w Grand Prix walczył o mistrzostwo świata – przegrał jednym punktem, ale rok później dopiął swego. Nastała jednak dominacja Red Bulla i dopiero przenosiny do Mercedesa oraz poważne zmiany techniczne, w których jego nowa ekipa idealnie się odnalazła, pchnęły jego karierę w stronę rekordów wszech czasów.

Okresy dominacji Ferrari z Schumacherem i Mercedesa z Hamiltonem różniły się od siebie paroma istotnymi szczegółami. Scuderia tylko w sezonach 2002 i 2004 dysponowała gigantyczną przewagą, a w innych latach walki z McLarenem czy Williamsem były bardziej wyrównane niż w zdominowanej przez Mercedesa współczesnej erze hybrydowej.

Kto byłby górą

„Schumi" nigdy nie przegrał rywalizacji z zespołowym partnerem, a Hamilton jeszcze w McLarenie miewał słabsze momenty na tle Jensona Buttona a w sezonie 2016 uległ Nico Rosbergowi w walce o tytuł. Schumacher zawsze miał u boku uległego zespołowego kierowcę nr 2, za to częściej niż Hamilton musiał walczyć z wymagającymi rywalami z innych ekip.

Za czasów dominacji „Czerwonego Barona" w barwach Scuderii sezon F1 liczył średnio 17 wyścigów, podczas gdy od 2010 roku zmagania nigdy nie były krótsze niż 19 rund. Dziś samochody są praktycznie bezawaryjne, co ułatwia śrubowanie osiągnięć. W tej sytuacji chyba więcej frajdy od porównywania cyferek dają rozważania, kto byłby górą w bezpośrednim starciu.

Pod względem czystej szybkości lepszy okazałby się pewnie Hamilton, ale wcale nie jest wykluczone, że to Schumacher – bezkompromisowy i nie wahający się przed przekroczeniem granicy nieczystej gry – byłby górą na przestrzeni całego sezonu. Niestety, nigdy się o tym nie przekonamy. Obaj są arcymistrzami swoich epok i to musi nam wystarczyć.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports.

żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata