Kubica w F1: Może zabraknąć amunicji

Polak w rozmowie z „Rzeczpospolitą" daje do zrozumienia, że on i Williams mają różne plany wobec siebie.

Aktualizacja: 18.09.2018 18:33 Publikacja: 18.09.2018 18:00

Robert Kubica nie ukrywa, że jego przyszłość prawdopodobnie leży poza Williamsem.

Robert Kubica nie ukrywa, że jego przyszłość prawdopodobnie leży poza Williamsem.

Foto: AFP

Korespondencja z Singapuru

– Muszę zdecydować, co będę robić w przyszłym roku. Obowiązuje mnie pewna umowa. W najbliższym czasie będę wiedział, w którym kierunku się rozwinie sytuacja. Może się mylę, ale myślę, że Williams ma inne priorytety niż ja, i nie wiem, dlaczego ludzie wiążą mnie wyłącznie z tym zespołem. Miejsc w innych teamach jest jednak bardzo mało, coraz mniej – mówi w rozmowie z „Rz" Robert Kubica.

Okres transferowy w Formule 1 w pełni. Na razie tylko Mercedes nie zmienia składu kierowców na sezon 2019. Czy pośród wielu roszad znajdzie się jednak miejsce dla Kubicy?

Cel jest jasny

Polski zawodnik, w tym roku kierowca rezerwowy Williamsa, nie ukrywa, że jego celem jest powrót do startów w Formule 1 z początkiem sezonu 2019. Niewiele brakowało, a startowałby już w tym roku, ale angielski zespół postawił na debiutanta Siergieja Sirotkina wnoszącego ze sobą pokaźny budżet od rosyjskich sponsorów. W Williamsie prędzej czy później zwolni się miejsce, bo drugi kierowca Lance Stroll w końcu odejdzie do ekipy Force India, kupionej niedawno przez jego ojca, miliardera Lawrence'a Strolla. Nie oznacza to jednak, że drzwi do powrotu do stawki staną przed Kubicą otworem.Priorytety Williamsa są jasne. Zespół w przyszłym sezonie straci co najmniej dwóch poważnych sponsorów (w tym głównego), rodzina Strollów zabiera swoje wsparcie finansowe do własnego projektu, a ponieważ legendarna brytyjska ekipa okupuje ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, to dostanie również znacznie mniejszą premię za tegoroczne wyniki. Budżetowe straty ocenia się na jakieś 50 milionów euro. Tę dziurę trzeba będzie zasypać.

Za ile?

Poszukiwanie kierowców z wsparciem finansowym nie jest niczym wyjątkowym w Formule 1. Właściwie tylko najpotężniejsze zespoły – Mercedes, Ferrari, Red Bull czy Renault – nie oglądają się za kierowcami z budżetem. Gdzie indziej w którymś momencie rozmów pojawia się sakramentalne „za ile" – przy czym nie chodzi tu o zarobki potencjalnego kierowcy, tylko wkład od jego sponsorów.

– Mając już pewne doświadczenia i biorąc pod uwagę miejsca, które są jeszcze wolne, nie będę czekał z decyzją do grudnia – zapowiada polski kierowca. – Dzisiaj jestem jeszcze związany umową z Williamsem, ale zobaczymy, co się wydarzy.

Gdyby Stroll faktycznie przeszedł do zespołu kupionego przez ojca – Force India – jeszcze w tym sezonie, Kubica jako rezerwowy mógłby zastąpić Kanadyjczyka w kokpicie Williamsa. Jak sam jednak przyznaje, nie czeka z wypiekami na twarzy na taki scenariusz. – Nie ma co przebierać nogami, bo jak widać, nic się nie dzieje – zauważa Polak. – Jeśli zwolni się jedno z miejsc w Williamsie, będę gotowy. Czy tak się stanie, nie zależy ode mnie.

Sieć powiązań

To prawda. Sieć powiązań jest bardzo skomplikowana. Aby zrobić miejsce dla syna, Lawrence Stroll musiałby pozbyć się jednego z aktualnych kierowców Force India. Sergio Perez i Esteban Ocon mają ważne kontrakty, dodatkowo sponsorzy tego pierwszego wspierają budżet ekipy. Z kolei Ocon jest juniorem Mercedesa, dostarczającego silniki zespołowi Force India.

Ewentualny start w tym sezonie, chociaż mało prawdopodobny, mógłby jeszcze zwiększyć notowania Kubicy w padoku. – Pojechałbym w wyścigu i być może niektórzy by zobaczyli, co jestem w stanie zrobić – mówi Polak.

Czy byłby w stanie cokolwiek pokazać samochodem, który jest najwolniejszy w stawce? – Zależy, co rozumiemy przez pokazywanie się, ale wskakiwanie w drugiej części sezonu do mistrzostw, w których nie jeździłeś osiem lat, przeciwko kierowcom w pełni sezonu, to nie jest to samo, co zaczynanie od początku roku, kiedy wszyscy mają zerowe konto. Zadanie nie byłoby łatwe, ale jestem pozytywnie nastawiony i przygotowany. Tyle że nie ma za bardzo co rozmyślać o tej sytuacji, ponieważ na razie ona nie istnieje – podkreśla Kubica.

Jeśli chodzi o dostępne miejsca na przyszły sezon, to poza Force India i Williamsem kierowców szukają jeszcze w Toro Rosso i Haasie (po dwóch) oraz w Sauberze (jednego). Kolejka chętnych jest jednak bardzo długa, a Haas i Sauber mają już właściwie pewniaków do swoich kokpitów.

Czy w grę wchodziłby kolejny sezon w roli rezerwowego? – Taką propozycję miałem już w zeszłym roku, od innego zespołu – zdradza Kubica. – Nie przyjąłem jej, bo wówczas wchodziło w grę czy nawet było prawie pewne, że będę startował w Grand Prix (z Williamsem – przyp. red). Jeśli miałbym pracować w podobnej roli, to na pewno w grę wchodziłyby inne zespoły – mówi Polak.

Czy w rozważaniach na temat najbliższej przyszłości Kubica spogląda także poza F1? – Tak, chcę zrozumieć, co będzie dawało mi najwięcej satysfakcji. Niekoniecznie w najbliższej przyszłości, ale też długofalowo.

Kubica już udowodnił, że w nieustępliwym dążeniu do celu potrafi zaskoczyć. Sam jednak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszystko zależy od niego i że Formuła 1 zmieniła się od czasów jego debiutu. Teraz potrzebne jest coś więcej niż sam talent. Pogoń za wymarzonym celem wciąż trwa, ale pula miejsc się kurczy i w pewnym momencie może zabraknąć możliwości oraz amunicji, by ten cel ustrzelić.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports.

Korespondencja z Singapuru

– Muszę zdecydować, co będę robić w przyszłym roku. Obowiązuje mnie pewna umowa. W najbliższym czasie będę wiedział, w którym kierunku się rozwinie sytuacja. Może się mylę, ale myślę, że Williams ma inne priorytety niż ja, i nie wiem, dlaczego ludzie wiążą mnie wyłącznie z tym zespołem. Miejsc w innych teamach jest jednak bardzo mało, coraz mniej – mówi w rozmowie z „Rz" Robert Kubica.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata
Moto
PGE Ekstraliga nie kończy sezonu na finale. Blokada czy „znieczulenie jak u dentysty”?