Żużel: Coraz mniej sportu, coraz więcej show

Coraz dziwniejsze pomysły, które miały pomóc w promocji tak popularnego w Polsce sportu, zaczynają mu ciążyć.

Publikacja: 22.07.2019 18:35

Żużel: Coraz mniej sportu, coraz więcej show

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Lewis Hamilton ze sporą przewagą wjeżdża na metę wyścigu Formuły 1, wyprzedzając Sebastiana Vettela. Ale Brytyjczyk nie może się cieszyć z wygranej – będzie musiał przejechać jeszcze kilka okrążeń w dodatkowej rundzie, która zdecyduje o ostatecznej wygranej. Nie tylko z Vettelem – pojadą w niej jeszcze dwaj zawodnicy wyłonieni w barażowej rundzie dla zawodników z miejsc od trzeciego do szóstego. Wygrywa ją, załóżmy, Max Verstappen przed Pierre'em Gaslym. W wielkim finale zwycięża ten ostatni.

Tak wygląda oczywiście nie Formuła 1, ale coraz więcej zawodów żużlowych. Zeszłotygodniowy finał indywidualnych mistrzostw Polski: zamiast Hamiltona należy wstawić Bartosza Zmarzlika, a zamiast Gasly'ego – Janusza Kołodzieja. Zmarzlik, choć wygrał wszystkie biegi w fazie zasadniczej, nie zdobył tytułu, gdyż w finale przyjechał za Kołodziejem, który do decydującego biegu przebijał się przez baraż.

– Za to kochamy żużel. Jest nieprzewidywalny i to jest bardzo fajne. A ja? Dopóki będę jeździł, będę dawał z siebie wszystko. Może kiedyś zwyciężę – mówił po zawodach Zmarzlik. Tydzień później musiał jednak przełknąć równie gorzką pigułkę.

Reprezentacja Polski wygrała rywalizację w turnieju Speedway of Nations w Togliatti, o 2 pkt wyprzedzając Rosję. Zmarzlik zdobył 35 z 47 pkt dla biało-czerwonych, ale co z tego, skoro – znów w „wielkim finale" poprzedzonym obowiązkowym barażem – Polacy przyjechali za gospodarzami z Rosji. Po całych, tym razem już dwudniowych, zawodach wszystkie wyniki zostały anulowane – liczył się tylko ten jeden wyścig.

Coraz więcej komentatorów, bo raczej jeszcze nie działaczy, zaczyna dostrzegać, że przesadzono w pogoni za widowiskiem. – Takie zawody może i są świetne dla kibica, ale na pewno nie gwarantują wyłonienia najlepszej drużyny czy zawodnika. A to powinna być istota sportu – zauważył Bogusław Nowak, 12-krotny medalista drużynowych mistrzostw Polski. – Wciąż szuka się rozwiązań, które mają podnieść atrakcyjność widowisk. Nie wiem, czy to właściwy i dobrze przemyślany kierunek – stwierdził w rozmowie z WP Sportowymi Faktami.

Żużel jak żaden inny sport stworzył przepisy, które słabszej drużynie lub zawodnikowi pozwalają na wyrównaną rywalizację z silniejszym przeciwnikiem. Począwszy od historycznie już utrwalonej rezerwy taktycznej, która w ligowym meczu pozwala na częstsze korzystanie z lepszych zawodników, gdy przegrywa się minimum 6 pkt. Ta zasada nie ma analogii w żadnym innym sporcie. Gdy drużyna siatkarska przegrała pierwszego seta, na drugi nie może wyjść na parkiet w ośmiu. Gdy piłkarze jakiegoś zespołu prowadzą 3:0, przegrywającym nie przysługuje rzut karny.

A rezerwa taktyczna to tylko początek całej masy podobnych protez. Wprowadzono np. „złotą rezerwę taktyczną". Gdy zawodnik popełni falstart, czyli wjedzie w taśmę, może go zastąpić inny, o ile jest juniorem. Jeśli zawodnik odpadł w eliminacjach do jakiejś imprezy, nic straconego, może jeszcze liczyć na dziką kartę od organizatorów.

Powstają też coraz dziwniejsze imprezy. Speedway of Nations zastąpił Drużynowy Puchar Świata, ponieważ coraz więcej federacji miało problem z wystawieniem czterech–pięciu żużlowców reprezentujących przyzwoity poziom. Teraz wystarczy trzech, w tym obowiązkowo junior. W finale w Togliatti mieliśmy więc młodzieżowca z Niemiec, który ledwo utrzymywał się na motocyklu, czy młodego Szweda, sprawcę karambolu (staranował Macieja Janowskiego).

Niewykluczone, że już wkrótce wystarczy dwóch zawodników. Obecnie nawet tak utytułowany kraj jak USA (Amerykanie dziewięć razy byli mistrzami świata) ma problem z wystawieniem trzech reprezentantów na przyzwoitym poziomie. Ciężko będzie to nazwać drużyną, ale żużlowi działacze mają pomysły, jakoś sobie z tym poradzą.

Lewis Hamilton ze sporą przewagą wjeżdża na metę wyścigu Formuły 1, wyprzedzając Sebastiana Vettela. Ale Brytyjczyk nie może się cieszyć z wygranej – będzie musiał przejechać jeszcze kilka okrążeń w dodatkowej rundzie, która zdecyduje o ostatecznej wygranej. Nie tylko z Vettelem – pojadą w niej jeszcze dwaj zawodnicy wyłonieni w barażowej rundzie dla zawodników z miejsc od trzeciego do szóstego. Wygrywa ją, załóżmy, Max Verstappen przed Pierre'em Gaslym. W wielkim finale zwycięża ten ostatni.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata