Zawody przeniesiono na niedzielę po tym, jak sobotnią rywalizację przerwały po 11. biegu obfite opady deszczu. W niedzielę już nie padało i turniej udało się rozegrać bez problemów, choć emocji, zwłaszcza w początkowej fazie zawodów, raczej brakowało. Dopiero z czasem tor zmienił się na tyle, by często dochodziło do mijanek, aż do ekscytującego finału.
W nim spod taśmy najlepiej wyszedł Emil Sajfutdinow, a najsłabiej Maciej Janowski. Rosjanin odparł atak rodaka, Artioma Łaguty na drugim łuku, Polak tymczasem na końcu drugiego okrążenia zdołał przedrzeć się na trzecie miejsce, wyprzedzając Szweda Fredrika Lindgrena. Sajfutdinow słabł z każdym metrem i kolejno poradzili sobie z nim wszyscy rywale. Na ostatniej prostej przed metą stracił nawet trzecie miejsce, na rzecz Lindgrena, który cały turniej przejechał bez błysku - nie wygrał ani jednego biegu - a i tak zmieścił się na podium.
Na półfinale rywalizację zakończył Bartosz Zmarzlik. Obrońca tytułu popełnił błąd na pierwszym łuku, wyjechał za szeroko, z czego skorzystali Lindgren i Sajfutdinow. Polak nie był w stanie dogonić żadnego z nich na dystansie i po raz pierwszy od dwóch lat w dwóch kolejnych rundach GP ominął go finał. Niespodzianek było jednak w Pradze więcej, bo poza pierwszą ósemką rywalizację zakończyli tacy faworyci jak Brytyjczyk Tai Woffinden czy Duńczyk Leon Madsen.
Trzeci z Biało-Czerwonych w stolicy Czech, Krzysztof Kasprzak, obchodzący w niedzielę 37. urodziny, zakończył zawody na 13. miejscu.
Po dwóch rundach liderem GP jest Maciej Janowski, wyprzedzający Łagutę i Sajfutdinowa o 6 punktów. Za dwa tygodnie cykl zawita na podwójny turniej do Wrocławia.