Grand Prix Monako: Nagi Red Bull

W niedzielę Grand Prix Monako – czyli bogactwo, blichtr i bolidy.

Aktualizacja: 25.05.2017 22:23 Publikacja: 25.05.2017 19:25

Kierowcy w Monako mają wyjątkowych kibiców.

Kierowcy w Monako mają wyjątkowych kibiców.

Foto: PAP/EPA, VALDRIN XHEMAJ

Korespondencja z Monte Carlo

Po pięciu wyścigach sezonu, w klasyfikacji kierowców Sebastian Vettel ma 6 punktów przewagi nad Lewisem Hamiltonem, a zespołowo Ferrari traci do Mercedesa 8 punktów.

Wraz z szybszymi i trudniejszymi w opanowaniu samochodami do Formuły 1 wróciły emocje. Za nami jedna czwarta sezonu, a jeszcze żaden kierowca nie zwyciężył dwa razy z rzędu i na najwyższym stopniu podium stali już trzej zawodnicy: Vettel z Ferrari, przedsezonowy faworyt Hamilton z Mercedesa oraz jego nowy zespołowy partner Valtteri Bottas, który w Rosji po raz pierwszy w karierze wygrał Grand Prix.

Malkontenci będą narzekać, że dwie czołowe ekipy odskoczyły zdecydowanie poza zasięg reszty stawki i jest to prawda, ale po pierwsze walka o najwyższe laury między Scuderią i Srebrnymi Strzałami dostarcza wielkich emocji, a po drugie za ich plecami kilka zespołów prezentuje bardzo wyrównany poziom.

Najważniejsze jest to, że w najbliższy weekend na ulicznej pętli w Monako nie wystarczy już postawić na jednego z kierowców Mercedesa. Trzeba też uwzględnić duet Ferrari, a ze względu na wyjątkowość toru w Księstwie wcale nie jest powiedziane, że na najwyższym stopniu podium stanie któryś z czterech reprezentantów tych dwóch ekip. Zwłaszcza że czwartkowe treningi przyniosły niespodziewane rezultaty.

W pierwszej sesji najszybszy był co prawda Hamilton, ale w drugiej najlepszy czas w historii toru uzyskał Vettel, a zawodnicy Mercedesa zajęli pozycje pod koniec pierwszej dziesiątki.

Zmuszenie opon do pracy, zwłaszcza najbardziej miękkich mieszanek używanych na ulicznych pętlach, sprawia obrońcom tytułu problemy, a na wąskiej nitce asfaltu kluczem do sukcesu w Monako często są miejsca na polach startowych, przydzielane na podstawie czasu pojedynczego okrążenia w sobotnich kwalifikacjach. Tempo wyścigowe nie ma tu większego znaczenia, podstawą jest pozycja na torze – i oczywiście strategia.

Za plecami wielkiej dwójki trochę osamotniony jest Red Bull, który wiązał ogromne nadzieje z nowymi przepisami aerodynamicznymi. Jednak samo porównanie misternie zaprojektowanych i wykonanych skrzydełek oraz owiewek na samochodach Ferrari i Mercedesa stanowi dość ostry kontrast z surowym, niemal nagim nadwoziem Red Bulla.

Różnice widać też w czasach: dawni mistrzowie nie są w stanie rzucić rękawicy czerwonym i srebrnym rywalom. Ostro zabrali się do pracy, ale trudno zakładać, by w najbliższych wyścigach mieli walczyć o najwyższe laury.

Kolejna grupa zespołów toczy ze sobą ostrą walkę, w której na razie górą są regularnie punktujący kierowcy Force India. Ich słabszą stroną są kwalifikacje, odwrotnie niż w Williamsie – tam z kolei walczy tylko weteran Felipe Massa, bo debiutant Lance Stroll co prawda przyniósł do zespołu grube miliony od swoich sponsorów, ale często rozbija samochód i na jego koncie wciąż widnieje zero punktów. Te dwie ekipy przedzielają juniorzy Red Bulla, czyli zespół Toro Rosso, a przebłyski formy w tej wyrównanej grupie miały także Renault czy Haas. W poprzedniej rundzie zdobycz odnotował kopciuszek, czyli Sauber: Pascal Wehrlein zajął w Barcelonie ósme miejsce, doskonałe jak na możliwości samochodu napędzanego zeszłorocznym silnikiem Ferrari.

Tym samym wśród zespołów tylko legendarny McLaren pozostaje bez punktu. Problemy ze słabą i awaryjną jednostką napędową Hondy nie zostały rozwiązane, więc lider ekipy, Fernando Alonso, zdecydował się na bezprecedensowy ruch: zamiast w Monako, startuje w ten weekend w słynnym wyścigu Indianapolis 500. Również samochodem z silnikiem Hondy, ale przygotowanym i obsługiwanym przez triumfatorów zeszłorocznej edycji słynnych zmagań na superszybkim owalu, ekipę klanu Andrettich.

Alonso w kwalifikacjach błysnął piątym czasem, a w niedzielę po zakończeniu Grand Prix Monako wielu kolegów będzie śledzić jego zmagania za oceanem.

Korespondencja z Monte Carlo

Po pięciu wyścigach sezonu, w klasyfikacji kierowców Sebastian Vettel ma 6 punktów przewagi nad Lewisem Hamiltonem, a zespołowo Ferrari traci do Mercedesa 8 punktów.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata