Kibice gospodarzy mogli cieszyć się z wygranej, ale z emocji niekoniecznie, bo w zdecydowanej większości wyścigów kolejność na mecie była taka, jak na pierwszym łuku, nawet jeśli na dystansie toczyła się jakaś walka. Na dodatek ogromnym handicapem było w każdym biegu czwarte pole - aż 11 z 15 wyścigów wygrali zawodnicy właśnie startujący spod płotu.
Już w pierwszej odsłonie, jadąc z najbardziej zewnętrznego pola, wygrał niespodziewanie Linus Sundstroem, a że na trzecim miejscu do mety dojechał Szymon Woźniak, gorzowianie wyszli na prowadzenie. I była to ostatnia ich przewaga. Już bowiem po biegu juniorskim był remis, a chwilę później po podwójnej wygranej Krzysztofa Buczkowskiego i Antoniego Lindbaecka wygrywali gospodarze i później tylko niesystematycznie powiększali swoją przewagę.
Z seniorów obu ekip do biegów nominowanych tylko Grzegorzowi Walaskowi nie udało się wygrać z czwartego pola, a że z pozostałych miejsc pod taśmą lepiej radzili sobie miejscowi, do 11. biegu utrzymywało się 10 punktów przewagi gospodarzy. Nadzieję w serca fanów gości wlała para Szymon Woźniak - Alan Szczotka, która wygrała 4:2 kolejną gonitwę, ale w kolejnej zwycięstwo zapewniło GKM-owi podwójne zwycięstwo pary Przemysław Pawlicki - Krzysztof Buczkowski.
W biegach nominowanych parze Krzysztof Kasprzak - Bartosz Zmarzlik udało się jeszcze zniwelować stratę (startowali po dwa razy dzięki rezerwie taktycznej), na koniec przywożąc za swoimi plecami nieomylnego do tej pory Artioma Łagutę, ale ostatecznie gorzowianie i tak okazali się słabsi o 8 punktów.
Kolejne spotkania w ramach piątej kolejki w niedzielę. O 16.30 Unia Tarnów podejmie Spartę Wrocław, natomiast o 19.00 Falubaz Zielona Góra zmierzy się z Get Well Toruń a w meczu na szczycie Unia Leszno pojedzie z Włókniarzem Częstochowa.