1 maja 1994 roku w wypadku podczas wyścigu o Grand Prix San Marino na torze Imola zginął brazylijski kierowca Ayrton Senna. W związku z rocznicą tej tragedii przypominamy tekst z 2008 roku.
– Ryzyko jest wkalkulowane w F1. Ale są też niespodziewane sytuacje, które mogą się wydarzyć i wtedy traci się życie w ułamku sekundy. Nagle człowiek uświadamia sobie, że jest niczym i że za chwilę może zginąć. Jeśli nie potrafi się temu stawić czoła, powinno się to wszystko rzucić. Tak się składa, że ja za bardzo lubię, to co robię, żeby to rzucić. To jest częścią mojego życia – mówił Ayrton Senna.
Fenomenalny kierowca urodził się 21 marca 1960 roku w Sao Paulo. Wyścigi były jego pasją, którą zaszczepił w nim ojciec, bogaty właściciel ziemski. To on po raz pierwszy posadził syna za kierownicą gokarta. Karierę zaczynał tak jak większość zawodników – od kartingu.
W F1 zadebiutował w 1984 roku, w miejscu szczególnym – przed własną publicznością. Rok później stanął na najwyższym stopniu podium w Grand Prix Portugalii, lecz już w barwach innego zespołu – Lotus-Renault. Wykupił kontrakt, bo uznał, że występy w Tolemanie nie gwarantują mu dalszego rozwoju. W Renault spędził trzy sezony, zanim trafił do najlepszego wówczas teamu McLaren-Honda, w którym jeździł mistrz świata Francuz Alain Prost. Jednak Senna znał swoją wartość. Od razu pokazał nieprzeciętny talent, zdobywając pierwszy tytuł w karierze. – Nieważne czy jesteś biedny czy bogaty. Jeśli ciężko pracujesz i wierzysz w Boga, możesz osiągnąć sukces – twierdził. Ten rok należał zresztą do kierowców McLarena, tylko w jednym z 16 wyścigów pozwolili się wyprzedzić rywalom.
Senna jeździł bezkompromisowo, na granicy ryzyka, w deszczowych warunkach nie miał sobie równych. Udowodnił to w debiutanckim sezonie w GP Monako, gdzie z 13. miejsca awansował na drugie, czy podczas GP Europy w 1993 roku, gdy startował z piątej pozycji, a już pod koniec pierwszego okrążenia był liderem. Zyskał nawet pseudonim „The Rain Man”. Nie zamierzał tracić czasu na wymianę opon na deszczowe, jeździł na gładkich („slickach”), co było o wiele trudniejsze, lecz dawało kilka sekund przewagi nad resztą stawki.