Ayrton Senna. Geniusz, który rywalizację miał we krwi

Śmiertelny wypadek Ayrtona Senny, najlepszego kierowcy wszech czasów na torze Imola w San Marino, znacząco wpłynął na poprawę standardów bezpieczeństwa w Formule 1.

Aktualizacja: 01.05.2019 06:54 Publikacja: 01.05.2019 00:01

Ayrton Senna na torze Imola

Ayrton Senna na torze Imola

Foto: Wikipedia

1 maja 1994 roku w wypadku podczas wyścigu o Grand Prix San Marino na torze Imola zginął brazylijski kierowca Ayrton Senna. W związku z rocznicą tej tragedii przypominamy tekst z 2008 roku.

– Ryzyko jest wkalkulowane w F1. Ale są też niespodziewane sytuacje, które mogą się wydarzyć i wtedy traci się życie w ułamku sekundy. Nagle człowiek uświadamia sobie, że jest niczym i że za chwilę może zginąć. Jeśli nie potrafi się temu stawić czoła, powinno się to wszystko rzucić. Tak się składa, że ja za bardzo lubię, to co robię, żeby to rzucić. To jest częścią mojego życia – mówił Ayrton Senna.

Fenomenalny kierowca urodził się 21 marca 1960 roku w Sao Paulo. Wyścigi były jego pasją, którą zaszczepił w nim ojciec, bogaty właściciel ziemski. To on po raz pierwszy posadził syna za kierownicą gokarta. Karierę zaczynał tak jak większość zawodników – od kartingu.

W F1 zadebiutował w 1984 roku, w miejscu szczególnym – przed własną publicznością. Rok później stanął na najwyższym stopniu podium w Grand Prix Portugalii, lecz już w barwach innego zespołu – Lotus-Renault. Wykupił kontrakt, bo uznał, że występy w Tolemanie nie gwarantują mu dalszego rozwoju. W Renault spędził trzy sezony, zanim trafił do najlepszego wówczas teamu McLaren-Honda, w którym jeździł mistrz świata Francuz Alain Prost. Jednak Senna znał swoją wartość. Od razu pokazał nieprzeciętny talent, zdobywając pierwszy tytuł w karierze. – Nieważne czy jesteś biedny czy bogaty. Jeśli ciężko pracujesz i wierzysz w Boga, możesz osiągnąć sukces – twierdził. Ten rok należał zresztą do kierowców McLarena, tylko w jednym z 16 wyścigów pozwolili się wyprzedzić rywalom.

Senna jeździł bezkompromisowo, na granicy ryzyka, w deszczowych warunkach nie miał sobie równych. Udowodnił to w debiutanckim sezonie w GP Monako, gdzie z 13. miejsca awansował na drugie, czy podczas GP Europy w 1993 roku, gdy startował z piątej pozycji, a już pod koniec pierwszego okrążenia był liderem. Zyskał nawet pseudonim „The Rain Man”. Nie zamierzał tracić czasu na wymianę opon na deszczowe, jeździł na gładkich („slickach”), co było o wiele trudniejsze, lecz dawało kilka sekund przewagi nad resztą stawki.

Przed wyścigiem siedział z boku i czytał Biblię. Przeciwnicy uważali, że był szaleńcem, który sądził, że jego pilotem jest Bóg. Zdaniem Prosta bardziej dbał o kolejne zwycięstwa niż o życie. – Wygrywanie jest jak narkotyk. Gdyby przestało sprawiać mi przyjemność, ściganie straciłoby dla mnie swój urok – wyjaśniał Senna.

Wewnętrzna rywalizacja w McLarenie z każdym rokiem się zaostrzała. Gdy Prost przeszedł w końcu do Ferrari, wojna psychologiczna osiągnęła apogeum. W 1990 roku Senna przerwał marzenia Francuza o obronie tytułu, uderzając w tył jego Ferrari w Japonii. To miał być rewanż za podobne zachowanie Prosta rok wcześniej. Obaj nie uniknęli dyskwalifikacji, w rezultacie mistrzostwo przypadło Brazylijczykowi, którego posądzono później o wprowadzenie znanej z gier wideo mentalności „wygrywania za wszelką cenę”. – Wiem, że nie można zawsze zwyciężać, ale liczę, że tym razem jeszcze nie przegram – zwykł mawiać.

W 1994 roku przeniósł się do Williams-Renault. Po dwóch wyścigach nie miał na koncie punktów, co więcej żadnego z nich nie ukończył, chociaż startował z pole position. Deklarował, że w trzecim rozpocznie walkę o mistrzostwo. – Tu nie zdarzyła się choćby jedna kraksa – przypominał przed GP San Marino. W trakcie treningu ucierpiał jednak Rubens Barrichello. Senna odwiedził rodaka w szpitalu. – Miał łzy w oczach. Odniosłem wrażenie, że przeżywał mój wypadek jak swój własny – wspomina Barrichello. To był dopiero początek tragicznego weekendu na torze Imola.

W kwalifikacjach śmierć poniósł debiutant Roland Ratzenberger. Senna myślał o wycofaniu się z wyścigu, rozważał nawet zakończenie kariery. Ostatecznie postanowił pojechać. Zdawał sobie sprawę, że trzeba będzie popracować nad bezpieczeństwem kierowców. Wraz z kolegami (poprosił nawet o pomoc Prosta) wpadł na pomysł reaktywacji grupy, która zajęłaby się tym problemem. Miał stanąć na jej czele. Nie zdążył. 1 maja prowadząc w wyścigu, stracił kontrolę nad bolidem i wypadł z toru na zakręcie Tamburello. Zdołał jeszcze wyhamować z około 300 do 210 km/h, zanim uderzył w betonową ścianę. Z kliniki w Bolonii, gdzie został przetransportowany, na bieżąco docierały informacje o jego stanie zdrowia. Po godzinie 19 nadszedł ostatni komunikat: „O 18.40 akcja serca ustała. Ayrton Senna nie żyje.”

Senna wielokrotnie powtarzał, że wolałby zginąć niż zostać inwalidą. – Nigdy nie zniósłbym choroby lub kontuzji. Jeśli kiedyś będę miał wypadek, mam nadzieję, że zginę na miejscu – przyznał kilka miesięcy przed dramatycznym wydarzeniem. W bolidzie trzymał flagę Brazylii. Wyciągał ją po każdym zwycięstwie. Teraz, by oddać hołd zmarłemu dzień wcześniej koledze, zabrał też ze sobą flagę Austrii.

Po finale rozgrywanego w Stanach Zjednoczonych mundialu brazylijscy piłkarze wybiegli na boisko z transparentem o treści: „Trzykrotnemu mistrzowi świata – czterokrotni mistrzowie świata”. W ten sposób zadedykowali zwycięstwo nad Włochami i złoty medal legendarnemu kierowcy, który w swojej ojczyźnie jest bohaterem narodowym i wzorem do naśladowania nie tylko dla sportowców. – Ayrton nie był zwykłym człowiekiem – uważa Frank Williams, właściciel ostatniego teamu w karierze Senny. Działał społecznie, wspierał finansowo akcje charytatywne. Rodzina Brazylijczyka założyła po jego śmierci fundację pomagającą biednym i potrzebującym młodym ludziom.

Śledztwo prowadzone równocześnie przez Międzynarodową Federację Samochodową (FIA) i włoski sąd nie dało jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczyny wypadku. W dodatku ktoś wyjął „czarną skrzynkę” z bolidu Senny i zniszczył młotkiem tak jakby zależało mu, żeby prawda nie ujrzała światła dziennego. Na obrazie z kamery zainstalowanej w aucie jadącego za nim Michaela Schumachera widać jak spod Williamsa lecą iskry. Jedna z wersji – najbardziej prawdopodobna – mówi, że fragment zawieszenia z przyczepionym jeszcze prawym przednim kołem rozbił wizjer kasku Senny i doprowadził do poważnych obrażeń mózgu.

Wydarzenia na torze Imola w znacznym stopniu wpłynęły na poprawę bezpieczeństwa. FIA wprowadziła nowe, bardziej restrykcyjne przepisy. Zmniejszono szerokość bolidów z 200 do 180 cm, by obniżyć prędkości w zakrętach i zmniejszyć przyczepność, czy pojemność silników, by ograniczyć moc maksymalną. Wreszcie zaostrzono normy testów zderzeniowych.

Gruntowną modernizację przeszły również tory. Te, które nie spełniały wymogów eliminowano z kalendarza. FIA nakazała przebudowanie 27 najbardziej niebezpiecznych zakrętów. Żwirowe pobocza zastąpiono asfaltowymi, które miały ułatwiać wytracanie prędkości. Przed betonowymi ścianami pojawiły się rzędy opon, amortyzujące uderzenie bolidu. O zaletach tego rozwiązania przekonał się Heikki Kovalainen. Fin doznał jedynie niegroźnych urazów tydzień temu w Barcelonie, mimo że jego McLaren wpadł w bandę z prędkością około 130 km/h.

Przełomowe okazało się wprowadzenie systemu HANS (Head and Neck Support), który chroni kręgosłup i głowę kierowcy oraz redukuje ogromne przeciążenia działające w momencie czołowego uderzenia. To właśnie dzięki niemu i specjalnej konstrukcji kokpitu z włókien węglowych Robert Kubica wyszedł z wypadku w ubiegłorocznym GP Kanady bez większych obrażeń, a trzy tygodnie później powrócił na tor. Chociaż bolid BMW-Sauber rozpadł się na części, to kokpit nazywany komorą przetrwania został praktycznie nienaruszony, gdyż jest zaprojektowany tak, by wytrzymać uderzenie przy prędkości nawet 300 km/h. Eksperci zgodnie podkreślali, że gdyby do takiego zdarzenia doszło 10 lat temu, Polak nie miałby żadnych szans. Jednak dziś Formuła 1 jest jednym z najbezpieczniejszych sportów świata, w czym wielka zasługa Senny.

żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata