Kubica wciąż w czarnej dziurze

Robert Kubica dojechał do mety ostatni uszkodzonym samochodem. Podwójne zwycięstwo Mercedesa, ale Lewis Hamilton dopiero drugi. Triumf Valtteri Botasa.

Aktualizacja: 17.03.2019 19:39 Publikacja: 17.03.2019 18:50

Robert Kubica w Melbourne powody do radości miał tylko przed wyścigiem

Robert Kubica w Melbourne powody do radości miał tylko przed wyścigiem

Foto: AFP

Nikt nie spodziewał się, że Williams powalczy o jakikolwiek sportowy cel w inauguracyjnej rundzie sezonu. Dla Kubicy i George'a Russella niedzielne zawody były pierwszą okazją do pokonania dystansu całego wyścigu, podczas gdy rywale wykonywali symulacje podczas zimowych testów. Ponadto Polak po raz pierwszy od listopada 2010 roku zaliczył pełny weekend Grand Prix – z takimi elementami, których dotychczas nie był w stanie sprawdzić, jak start czy walka w pierwszym zakręcie.

– Wiele osób wątpiło w moje możliwości fizyczne przy starcie i pierwszym zakręcie. To był mój pierwszy start stojącym samochodem od ośmiu lat i czterech miesięcy – mówił Kubica po wyścigu.

Samotnie w ogonie

Ruszający z ostatniego pola Polak jako jedyny założył najtwardsze opony i mimo słabszej przyczepności tego ogumienia w pierwszy zakręt wpadł przed zespołowym kolegą. Jednak jadący tuż przed nim Francuz Pierre Gasly w walce z Carlosem Sainzem zjechał w stronę środka toru i tylnym kołem zawadził o skrzydło prowadzonego przez Kubicę Williamsa.

– Dobrze wystartowałem i zagrałem bardzo bezpiecznie w pierwszym zakręcie, trzymając się wewnętrznego krawężnika – relacjonował Kubica. – Gasly przesunął się jednak o pół metra w prawo, uszkodził mi przednie skrzydło, które odpadło i spowodowało inne uszkodzenia, więc musiałem zjechać z toru.

Rezerwowe skrzydło było już sfatygowane po treningach, co w połączeniu z uszkodzeniami tylnej części podłogi mocno utrudniało jazdę. Kubica jechał samotnie w ogonie stawki, ale w sytuacji, gdy zarówno on, jak i zespół potrzebowali cennych okrążeń, było to pożyteczne doświadczenie. Sprawdzono przy okazji wszystkie rodzaje opon, tak samo postąpił zresztą Russell.

– Usłyszałem przez radio, że tempo nie było złe – mówił Kubica. – Rzeczywiście takie było, biorąc pod uwagę stan samochodu, ale ja prawie wybuchnąłem śmiechem, bo z kokpitu wydawało się, jakbym stał w miejscu.

Po błędzie w sobotnich kwalifikacjach (zawadził prawym tylnym kołem o barierę) niedzielny wyścig przyniósł Kubicy umiarkowane powody do satysfakcji. – W niedzielę rzeczy, nad którymi mogłem mieć kontrolę, wykonałem dobrze i byłem pewny, że sobie poradzę. Opuszczam Australię ze zdecydowanie większym doświadczeniem i jestem w miarę zadowolony, chociaż nigdy nie sądziłem, że powiem coś takiego po jeździe takim tempem i dojechaniu na tak dalekiej pozycji! – stwierdził Kubica.

Kierowcy Williamsa nie mają złudzeń i co prawda mówią, że zespół wie, gdzie jest najpoważniejszy problem z samochodem, ale liczą się z kilkumiesięcznym oczekiwaniem na jego rozwiązanie. Ale nawet jeśli to się uda, cudów nie należy się spodziewać.

– Będziemy dalej z tyłu, ale przynajmniej z szansami na rywalizację, a nie tak jak w tej chwili. Nie interesuje mnie walka z Robertem o przedostatnie miejsce, musimy razem pracować nad poprawą sytuacji – komentował Russell.

Teraz Bahrajn

Kolejna okazja nadarzy się za dwa tygodnie w Bahrajnie, gdzie w najlepszym humorze udaje się Valtteri Bottas. W niedzielę Fin odniósł swoje czwarte zwycięstwo w karierze, obejmując prowadzenie po fantastycznym starcie z drugiego miejsca.

Rekordowe ósme pole position na australijskim torze nie zdało się Lewisowi Hamiltonowi na wiele. Obrońca tytułu już na pierwszych metrach spadł za zespołowego kolegę, który spokojnie kontrolował przebieg wyścigu i systematycznie powiększał przewagę. Zadanie ułatwiła mu uszkodzona podłoga w samochodzie Hamiltona, przez którą mistrz świata musiał bardziej uważać na rywali za plecami, zamiast myśleć o zgarnięciu maksymalnej puli.

Podium dość niespodziewanie uzupełnił reprezentujący Red Bulla Max Verstappen, w pierwszym starcie z silnikiem Hondy. Japoński konstruktor w poprzednich latach był raczej pośmiewiskiem w stawce, ale praca rozwojowa wreszcie przyniosła efekty. Niespodzianką była słaba postawa faworyzowanej ekipy Ferrari. Czerwone samochody nie dysponowały w Australii pełną mocą jednostek napędowych i finiszowały daleko za zwycięzcą, na czwartej i piątej pozycji – w kolejności ustalonej przez szefostwo ekipy, bo w końcówce młody Charles Leclerc jechał znacznie lepszym tempem niż Sebastian Vettel, ale zawodnikom zakazano walki.

Wyniki inauguracji sezonu po raz kolejny potwierdzają, że wyniki zimowych testów mogą być mylące. Oczywiście australijski tor w Parku Alberta jest nietypowy i w kolejnych rundach układ sił może wyglądać nieco inaczej, ale nie da się zaprzeczyć, że Mercedes jest mocny, Ferrari zawodzi, Red Bull radzi sobie niespodziewanie dobrze, w środku stawki wszystko może się zdarzyć – w Melbourne punkty zdobyły wszystkie ekipy poza McLarenem i Williamsem – a przed Kubicą i jego zespołem jest jeszcze mnóstwo pracy.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Wyniki Grand Prix Australii

1. V. Bottas (Finlandia, Mercedes) 1:39.42,008; 2. L. Hamilton (Wielka Brytania, Mercedes) strata 0,714 sekundy; 3. M. Verstappen (Holandia, Red Bull) strata 2,988 sekundy...

17. Robert Kubica (Polska, Williams) strata 3 okrążenia

Klasyfikacja kierowców:

1. Bottas 26 pkt; 2. Hamilton 18 pkt.

3. Verstappen 15 pkt.

Klasyfikacja konstruktorów:

1. Mercedes 44 pkt; 2. Ferrari 22 pkt.;

3. Red Bull 15 pkt.

Nikt nie spodziewał się, że Williams powalczy o jakikolwiek sportowy cel w inauguracyjnej rundzie sezonu. Dla Kubicy i George'a Russella niedzielne zawody były pierwszą okazją do pokonania dystansu całego wyścigu, podczas gdy rywale wykonywali symulacje podczas zimowych testów. Ponadto Polak po raz pierwszy od listopada 2010 roku zaliczył pełny weekend Grand Prix – z takimi elementami, których dotychczas nie był w stanie sprawdzić, jak start czy walka w pierwszym zakręcie.

– Wiele osób wątpiło w moje możliwości fizyczne przy starcie i pierwszym zakręcie. To był mój pierwszy start stojącym samochodem od ośmiu lat i czterech miesięcy – mówił Kubica po wyścigu.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata