Testy w wykonaniu Williamsa wreszcie nabierają rozpędu. We wtorek George Russell pokonał 119 okrążeń, w środę Kubica przekroczył setkę.
Wiadomością dnia był jednak groźnie wyglądający wypadek Sebastiana Vettela. Z powodu usterki jego Ferrari wypadło z toru w szybkim zakręcie. Mocne uderzenie w barierę spowodowało uszkodzenia przodu i zawieszenia. Mechanicy Scuderii pracowali w pocie czoła, by przed końcem dnia przygotować maszynę do chociaż jednego wyjazdu na tor. Nie udało się i w ten sposób Charles Leclerc stracił swój czas za kierownicą.
Gdyby podobne problemy dopadły Williamsa, to zespół miałby znacznie większy ból głowy. Nie dość, że według wtorkowych słów Kubicy samochód jest gotowy „może w 95 procentach", to jeszcze brakuje części zapasowych po ekspresowej – a i tak spóźnionej – budowie auta na testy. Błąd kierowcy lub awaria, mogą na dłużej zatrzymać Williamsa w garażu. We wtorek ekipa odetchnęła z ulgą, gdy wycieczka Russella w żwir nie zakończyła się żadnymi uszkodzeniami bolidu. – To, że nie mamy dużych problemów, wcale nie znaczy, że nie mamy małych – mówił Kubica po środowych jazdach. – Straciliśmy mnóstwo czasu, taki dzień powinniśmy byli zaliczyć na samym początku testów. Na razie skupiamy się na pracy dla zespołu i mam nadzieję, że w piątek będę miał okazję popracować także pod swoim kątem.
Claire Williams, p.o. szefa zespołu, przedstawiła bardziej konkretne powody opóźnień w przygotowaniu samochodu.
– Niektóre dyrektywy techniczne [dotyczące zmian w regulaminie na sezon 2019 - przyp. m.s.] pojawiły się dość późno i to nie pomogło – tłumaczyła dziennikarzom. – Nie pomaga to zwłaszcza takim zespołom, jak nasz. Nie mamy dodatkowego budżetu i zasobów, by poświęcać je na coś, co pojawia się późno. Nie da się tego przewidzieć, ale z pewnością należy opracować rozwiązanie awaryjne. Williams nadal projektuje i buduje swoje maszyny we własnym zakresie. To ogromna praca, a nam nie udało się z kilku powodów. Oczywiście staramy się nadrobić stratę i mam nadzieję, że w Australii lub raczej nieco później zapomnimy o tym. Na szczęście samochód – odpukać! – jest na razie niezawodny, więc możemy odrobić część straconego czasu- zakończyła Claire Williams.