Apator był faworytem starcia z lokalnym rywalem z Grudziądza, ale niekoniecznie należało się spodziewać aż tak jednostronnego widowiska. Dopiero w 10. biegu któremuś z gości udało się wygrać wyścig i to głównie dzięki temu, że Adrian Miedziński przewrócił się na trzecim okrążeniu, gdy jechał na prowadzeniu. Była to też pierwsza drużynowa wygrana przyjezdnych w piątek. Drugą i ostatnią grudziądzanie przywieźli trzy odsłony później.
Ponownie wśród seniorów GKM nie zawodził tylko Nicki Pedersen. Duńczyk miał tym razem niespodziewane wsparcie w postaci młodzieżowca Denisa Zielińskiego, ale reszta składu pojechała tak, że prezes Marcin Murawski przepraszał kibiców w mediach społecznościowych za „wstyd i upokorzenie”.
Drugi piątkowy mecz trzymał w napięciu do ostatnich metrów ostatniego wyścigu. Na mecie 15. biegu Grigorij Łaguta minimalnie wyprzedził Mateja Zagara, dowożąc drugie miejsce. Motor przegrał ten bieg tylko 4:2, dzięki czemu zabrał do domu minimalną wygraną 46:44.
Lublinianie jednak mogli, a właściwie powinni, zagwarantować sobie wygraną znacznie wcześniej. W całym meczu zanotowali aż cztery defekty, z czego sam Mikkel Michelsen aż trzy. Goście stracili w ten sposób „na trasie” osiem punktów. Przed wyścigami nominowanymi prowadzili 43:35, ale na własne życzenie zafundowali sobie nerwową końcówkę. W 14. biegu w taśmę wjechali Mateusz Cierniak i Wiktor Lampart, sędzia wykluczył tego drugiego, Cierniakowi przyznając ostrzeżenie i temperując go na tyle, że w powtórce wyszedł ze startu daleko po rywalach. W decydującej odsłonie gospodarze znów prowadzili 5:1, na szczęście dla przyjezdnych Łaguta poradził sobie z Zagarem.