PGE Ekstraliga. Jak hartowała się Stal

W piątek pierwszy mecz o mistrzostwo żużlowej PGE Ekstraligi. Rewanż w niedzielę.

Aktualizacja: 09.10.2020 11:36 Publikacja: 09.10.2020 11:24

Zawodnicy Stali Gorzów przed półfinałowym meczem ze Spartą Wrocław

Zawodnicy Stali Gorzów przed półfinałowym meczem ze Spartą Wrocław

Foto: fot. PGE Ekstraliga/ Radek Kalina

Gdyby Polacy kręcili filmy o żużlu, jak Amerykanie o baseballu czy koszykówce, kończący się w weekend sezon w wykonaniu Stali Gorzów byłby gotowym scenariuszem. Jest początek sierpnia. Stal nie ma na koncie żadnego zwycięstwa, za to aż sześć porażek, w tym ze słabiutkim ROW-em Rybnik, dla którego było to jedyne zwycięstwo przez cały rok. Co bardziej niecierpliwi kibice w mediach społecznościowych wieszczą spadek z hukiem do I ligi, przeplatając to „zwalnianiem” trenera Stanisława Chomskiego. Wszyscy zawodnicy spisują się poniżej oczekiwań, nawet Bartosz Zmarzlik jeździ nieco słabiej, niż zwykle.

Ale Chomski zachowuje spokój. Choć -  jak mówi – „naród jest żądny krwi i domaga się często szybkich zmian, może nawet najlepiej po pierwszym nieudanym biegu”, konsekwentnie daje kolejne szanse swoim zawodnikom. - Każdy ma prawdo wydawać swoje opinie. Łatwo to robić siedząc w kapciach, w fotelu. Nie wiedząc co się dzieje w zespole. To jest przecież łatwy, prosty chleb. Wypisać program, wymienić zawodnika. Co to za sztuka? – pyta w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” i apeluje, by poczekać na mecze na własnym torze, bo pięć z tych sześciu porażek gorzowianie ponoszą na wyjeździe.

9 sierpnia przychodzi pierwsze, minimalne zwycięstwo. Ze względu na opóźniony przez pandemię start sezonu, w Gorzowie czekają na nie ponad rok. Następna wygrana – dzień później. A później cztery kolejne (jedna walkowerem), łącznie sześć w dwa tygodnie. Stal z faworyta do spadku staje się kandydatem do fazy play-off.

Gorzowianie rundę zasadniczą kończą na drugim miejscu w tabeli. Chomski jest nominowany do nagrody dla trenera sezonu. Ściągnięty w trybie awaryjnym do Gorzowa Australijczyk Jack Holder oraz Duńczyk Anders Thomsen mają szansę na wybór na „niespodziankę sezonu”. Ten drugi dostaje też zaproszenie do cyklu Grand Prix. Bartosz Zmarzlik broni tytułu indywidualnego mistrza świata a Szymon Woźniak, całkowicie zawodzący na początku sezonu,  dostaje powołanie do reprezentacji, by razem ze Zmarzlikiem reprezentować Polskę w drużynowych zawodach Speedway of Nations. Klasyczny motyw podnoszenia się po porażce, Amerykańska Akademia Filmowa lubi takie ekranizacje i chętnie nagradza.

Ale w Polsce filmy sportowe kręci się niechętnie, a o „czarnym sporcie” – w zasadzie w ogóle, więc pozostają transmisje na „małym ekranie”. W weekend gorzowianie napiszą ostatnią scenę do scenariusza, rywalizując w finale PGE Ekstraligi z Unią Leszno.

Stal i Unia dzielą się tytułami od sześciu lat, przy czym ostatnie trzy mistrzostwa zdobywali leszczynianie. Ci ostatni, obierając nieco inną koncepcję budowania składu, niż pozostałe zespoły, dają się rozwijać wychowankom, ale nie boją się też ryzykować. Przed startem rozgrywek władze Unii zrezygnowały z usług dwukrotnego wicemistrza świata Jarosława Hampela, stawiając na juniora z Antypodów Jaimona Lidseya. Australijczyk nie dość, że był mocnym punktem Unii, to po drodze został najlepszym młodzieżowcem świata. Wyprzedzając zresztą leszczynianina Dominika Kuberę.

Trener Unii Piotr Baron nie przeżywał takiej huśtawki nastrojów, jak Chomski, ale swój zespół też musiał budować. Dotkliwą porażkę w Zielonej Górze w fazie zasadniczej zamienił na zwycięstwo nad Falubazem w półfinale. Na tle Stali jego drużyna wydaje się bardziej kompletna, bo w Gorzowie jest jedna „dziura” na pozycji seniora, słabsi są też młodzieżowcy. Dalej więc leszczynianie są faworytami.

Ale w poprzednim sezonie Unia przegrała tylko jeden mecz i nie przypadkiem był to pojedynek właśnie w Gorzowie. Wymagający tor to spory handicap dla Stali. Jeśli zespół Stanisława Chomskiego w piątek zdoła wygrać różnicą kilku punktów, w niedzielnym rewanżu, wykorzystując swoich liderów i możliwości taktyczne, może taką przewagę obronić i dopisać do już gotowego scenariusza happy end.

Finał PGE Ekstraligi: Fogo Unia Leszno – Moje Bermudy Stal Gorzów
pierwszy mecz - piątek 9.10, godz. 20:30
rewanż – niedziela 11.10, godz. 19:15
transmisje w nSport+

Gdyby Polacy kręcili filmy o żużlu, jak Amerykanie o baseballu czy koszykówce, kończący się w weekend sezon w wykonaniu Stali Gorzów byłby gotowym scenariuszem. Jest początek sierpnia. Stal nie ma na koncie żadnego zwycięstwa, za to aż sześć porażek, w tym ze słabiutkim ROW-em Rybnik, dla którego było to jedyne zwycięstwo przez cały rok. Co bardziej niecierpliwi kibice w mediach społecznościowych wieszczą spadek z hukiem do I ligi, przeplatając to „zwalnianiem” trenera Stanisława Chomskiego. Wszyscy zawodnicy spisują się poniżej oczekiwań, nawet Bartosz Zmarzlik jeździ nieco słabiej, niż zwykle.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata