Ważną nowością jest też nowy system punktowania. W zeszłym roku do klasyfikacji generalnej sumowało się punkty ze wszystkich biegów w turnieju. To sprawiało, że czasami z największą liczbą punktów wyjeżdżał z zawodów wcale nie ten, kto je wygrał, bo był najszybszy w finale.
Teraz będzie inaczej: zwycięzca dostanie 20 pkt, drugi 18, trzeci 16, czwarty – 14, a szesnasty – 1 pkt. Gdyby taki system obowiązywał przed rokiem, mistrzem świata nie byłby Bartosz Zmarzlik tylko Duńczyk Leon Madsen.
Piotr Świst, były reprezentant Polski, widzi na koniec sezonu biało-czerwone całe podium (oprócz Zmarzlika w regularnej obsadzie Grand Prix są Patryk Dudek i Maciej Janowski), bo sześć z ośmiu turniejów odbędzie się w Polsce. Ale warto pamiętać, że w naszym kraju jeżdżą też wszyscy inni uczestnicy Grand Prix. PGE Ekstraliga jako jedyna w Europie wystartowała na poważnie, w bardzo osłabionych składach jeździ się jeszcze tylko w Szwecji.
Nikogo nie zdziwiłby więc medal jednego z Rosjan, bo Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta legitymują się dwiema najwyższymi średnimi w Ekstralidze. Tradycyjnie wysoko oceniane są szanse Brytyjczyka Taia Woffindena, coraz bliżej pierwszego medalu dla Słowacji zdaje się być Martin Vaculik i... tym sposobem znamy już połowę stawki.
Cykl zaczyna się we Wrocławiu (turnieje w piątek i w sobotę. Kolejne podwójne zawody w Gorzowie Wlkp (11–12.09.), Pradze (18–19.09.) i w Toruniu (2–3.10).