Organizatorzy rajdu ostrzegali zawodników przed trudami szóstego etapu z Ha-'il do Rijadu. Ich zapowiedzi się sprawdziły. Kilka samochodów rolowało, jeden się spalił. Kilku motocyklistów miało wypadki, a w kategorii quadów odcinka specjalnego nie ukończyło aż czterech uczestników, m.in. wicelider Giovanni Enrico i Paweł Otwinowski. Problemy miał też Rafał Sonik.

- Moja tylne koła dostawały dziś bardzo dziwnych wibracji. Nie wiem, jaka jest przyczyna tej usterki, ale nie mogłem jechać szybciej niż 100 km/h, przez co na prostych, twardych fragmentach zostawałem z tyłu. Widocznie czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby móc ponownie walczyć o szczyt - ocenił triumfator Dakaru 2015. - Liczyłem, że na trasie będzie więcej wydm i nierówności, które dziś były moim sprzymierzeńcem, ale niestety dużą część oesu stanowiła płaska, sfalowana pustynia, po której można było jechać bardzo szybko. Ja niestety nie mogłem.

Z powodu awarii Polak zajął piąte miejsce i stracił 26 minut do Simona Vitse, który wygrał piątkowy etap. Do prowadzącego w klasyfikacji Ignacio Casale traci nieco ponad godzinę. W sobotę na kierowców czeka zasłużony dzień przerwy.

- Nie myślę o odpoczynku. Chcę zachować koncentrację i dopilnować, żeby quad na niedzielę nie miał już żadnych usterek i awarii. Główny cel to znalezienie i wyeliminowanie przyczyny wibracji kół. Czekam na drugą część zmagań, bo tam ma być więcej wydm, które lubię i po których umiem jeździć - podkreśla krakowianin.

Na półmetku rywalizacji szósty w kategorii quadów jest Kamil Wiśniewski (w piątek uzyskał dziewiąty czas). Dobrze radzi sobie też inny zawodnik Orlen Team, motocyklista Maciej Giemza, który awansował na 17. pozycję (liderem jest Ricky Brabec). Szczęście znów opuściło Kubę Przygońskiego, który zmagał się z awarią wspomagania kierownicy i na naprawę stracił półtorej godziny.

- Okazało się, że nastąpił wyciek płynu. Próbowaliśmy to naprawić, ale nie udało nam się, więc ruszyliśmy i jechaliśmy tak naprawdę bez wspomagania. Po pustyni było to bardzo trudne. Dobrze, że jesteśmy na mecie, ale takie przygody odbierają radość z jazdy. Jutro dzień przerwy, więc czas zregenerować ręce i dłonie, na których mam odciski, a potem jedziemy dalej - zapowiada Przygoński, który stawił się na mecie z 42. czasem i wśród aut jest 36. Prowadzi Carlos Sainz.

W niedzielę, po dniu wolnego od ścigania, kierowcy wyruszą z Rijadu na najdłuższy odcinek specjalny tegorocznej edycji, liczący 546 km.