- Mam tak dużą opuchliznę na całej miednicy i w okolicy pachwin, że za bardzo nie mogę ruszać nogami, więc nie jestem w stanie kontynuować jazdy. Czasem tak bywa, to część tego sportu. Mam nadzieję, że uda mi się szybko zregenerować i wrócić do treningów - mówił Tomiczek, który przed wypadkiem zajmował 26. miejsce w klasyfikacji generalnej. Rok temu ukończył Dakar na 16. pozycji. Dalej walczy drugi z motocyklistów Orlen Team Maciej Giemza.
Czwartkowy etap z Al-'Ula do Ha'il był rozgrywany w piaszczystym terenie, w otoczeniu ogromnych skał służących jako punkty orientacyjne, które pomagały uniknąć kosztownych błędów nawigacyjnych.

- Pierwsze 130-150 kilometrów to jazda po kamieniach, było bardzo twardo, jechaliśmy tam tak szybko, jak tylko mogliśmy, notowaliśmy bardzo dobre międzyczasy. Na drugiej części trasy, zdominowanej przez piasek, kępki traw i camel grass natrafiliśmy też na wiele zjazdów z potężnych, wielkich wydm, które miały po 30-40 metrów wysokości - opowiadał Kuba Przygoński, który uzyskał dziewiąty czas i wśród kierowców samochodów jest 39. Drugie zwycięstwo w klasie aut SSV odniósł Aron Domżała, pilotowany przez Macieja Martona. Polska załoga zbliża się do czołowej dziesiątki, jest obecnie 12.

W czołówce są nadal polscy quadowcy. Zmagający się z bólem pleców Kamil Wiśniewski w czwartek zajął siódmą pozycję.
- W niektórych miejscach piasek był bardzo twardy i zbity, w innych z kolei był bardzo sypki, trafiałem też na piasek pomieszany z trawą. To spowodowało, że trasa była dziś bardzo zróżnicowana i wymagająca, niemal przez 100 kilometrów musiałem cały czas stać na quadzie - relacjonował Wiśniewski, który ukończył etap, mając w baku tylko pięć litrów paliwa.
Jeszcze mniej paliwa na mecie miał Rafał Sonik, który dotarł szósty i utrzymał czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej.
- Ta pustynia, którą dziś pokonywaliśmy jest piękna… kiedy patrzy się na nią z daleka. Dla nas było to prawdziwe piekło. Na dystansie 100 km od tankowania spaliłem 20 litrów paliwa, a przede mną wciąż było kolejne 150 km nieprzyjemnej, poprzerastanej niską roślinnością pustyni. Główny ślad zostawiony przez moich poprzedników był grząski i kopiąc się w tym piasku, traciłem najwięcej benzyny. Dlatego starałem się jeździć bokami, łapać trakcję i dodawać tylko tyle gazu, ile było niezbędne - tłumaczył triumfator Dakaru 2015. - Na tym etapie zrobiłem też chyba tysiąc przysiadów. Jeszcze nigdy w życiu nie pracowałem tak na nogach przez cały odcinek specjalny. Ramiona i plecy też dostały w kość. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się słynne arabskie wydmy i czysty piasek. Tam będzie można pokazać swoje umiejętności surfowania po pustyni.

Etap wygrał Francuz Alexandre Giroud, który w klasyfikacji jest piąty i traci do Sonika ponad godzinę. Liderem od pierwszego dnia jest Chilijczyk Ignacio Casale.

W piątek zawodnicy będą rywalizować na drugim pod względem długości odcinku, liczącym łącznie 830 km, w tym 477 km odcinka specjalnego. W sobotę czeka ich dzień odpoczynku.