O mistrzowski tytuł ponownie powinny bić się ekipy Mercedesa i Ferrari, w środku stawki walka znów będzie wyrównana i podobnie jak w zeszłym sezonie, nie powinien się w niej liczyć Williams. Zespół, w którym Robert Kubica wraca do prawdziwego ścigania po ośmioletniej przerwie, jest najgorzej przygotowany. Nie udało się nadrobić opóźnień po utracie dwóch i pół dnia na początku testów.
– Jestem przygotowany może w 20 procentach do pierwszego wyścigu – mówił rozgoryczony Kubica po ostatnim dniu jazd. – To był kolejny stracony dzień. Moje testy praktycznie skończyły się przedwczoraj na pierwszym popołudniowym wyjeździe. Oczywiście jeździliśmy dalej, ale stan samochodu był daleki od optymalnego. Otrzymywaliśmy mylące informacje, co miało ogromny wpływ na nasze przygotowania. Mój najdłuższy przejazd liczył 15 okrążeń, nie wykonaliśmy symulacji wyścigu. Zmierzyliśmy się z poważnym opóźnieniem i część problemów wynika z pośpiechu. Jeśli nie udało się zdążyć na poprzedni tydzień, to automatycznie oznacza to brak zapasowych części. Niestety, dzisiaj były one potrzebne i nie było czego włożyć do samochodu - dodał.
Dlatego w ostatniej części testów Kubica trenował tylko pit stopy i starty, nie mogąc wykonać konstruktywnej pracy na torze. Zestawienie przebiegu poszczególnych samochodów robi wrażenie: Mercedes pokonał prawie 1200 okrążeń, Ferrari blisko 1000, a powyżej 900 przejechali jeszcze kierowcy Renault, Toro Rosso i Alfy Romeo. Williams ma na koncie 567 okrążeń, w tym część samochodem w niekompletnej konfiguracji. Trzeci od końca tego zestawienia Red Bull pokonał 833 okrążenia.
Pewnym pocieszeniem w trudnej sytuacji jest fakt, że kiedy samochód działał jak należy, to Kubica pozytywnie oceniał jego potencjał. – W środę podczas pierwszego popołudniowego przejazdu poczułem się pewnie, ale później robiło się coraz gorzej i ta pewność zniknęła – mówił. Podkreślał to także dyrektor techniczny Williamsa, Paddy Lowe: – Robert czuje, że zrobiliśmy znaczne postępy jeśli chodzi o samą platformę. Samochód lepiej się prowadzi. To dobre podstawy do dalszego rozwoju.
Niestety, częścią programu rozwojowego będzie też pierwszy tegoroczny weekend wyścigowy. Williams leci do Australii raczej z nastawieniem na zaliczenie tam kolejnej sesji testowej niż na walkę o konkretne wyniki. – Najpierw musimy dopilnować, by mieć samochód w jednym kawałku – mówił z czarnym humorem Kubica, pytany o cele na pierwszy wyścig. Co prawda kiedyś przeżył już sytuację, w której podczas testów jego maszyna traciła dwie sekundy do czołówki, a w Melbourne startował z pierwszego rzędu, ale takie cuda nie zdarzają się często.